sobota, 9 czerwca 2018

"Magia parzy" drugi tom cyklu o Kate Daniels. Ilona Andrews

„Magia parzy” to drugi tom serii o Kate Daniels. Dopiero niedawno postanowiłam dać jej szansę i przyznam, że było to bardzo udane spotkanie (o pierwszym tomie pisałam TUTAJ)
W tym tomie bezpośrednio nawiązującym do wydarzeń z poprzedniego spotykamy Kate, która musi zmierzyć się z nową zagadką do rozwiązania. Magia szaleje, nieubłagalnie zbliża się jej wielki uderzenie, w Atlancie pojawiają się niespotykane wcześniej stwory, a mityczni bogowie i demony mają własne p
lany co do miasta.
Aha, pojawia się również przystojniak z kuszą i przerośniętym ego, który narobi sporo zamieszania nie tylko w życiu Kate, ale również Gromady.

Autorzy cyklu o Kate Daniels znów zabrali mnie w magiczną podróż do zniszczonej Atlanty. „Magia parzy” to bardzo udany tom drugi i jestem pod wrażeniem, jak sprawnie uniknęli spadku formy, która bardzo często towarzyszyła tzw. „drugim tomom”.
Styk i język powieści jest tak samo dobry, a ustawiona wysoko przez poprzedniczkę poprzeczka nie została strącona.
Książkę czyta się z ogromną przyjemnością, a przygody Kate naszpikowane są akcją i poczuciem humoru.
Co dla mnie bardzo ważne, wątek romantyczny nadal nie pojawia się w typowy dla książek z tego gatunku sposób, autorzy dają delikatne sygnały, że ma szansę się rozwinąć, ale póki co nic nie jest przesądzone.

W drugiej części cyklu pojawia się kilkoro nowych bohaterów, którzy mocno namieszają w życiu Kate. Równocześnie autorzy dają kilka wskazówek na temat tego, jaki sekret skrywa Kate i dlaczego nie może on ujrzeć światła dziennego.
Tłumaczy to poniekąd samotność kobiety, brak przyjaciół i bliskich.
Jestem ogromnie ciekawa jak rozwinie się ten wątek, choć mam swoje przypuszczenia na ten temat.
Kolejnym plusem jest sposób prowadzenia akcji. Nie dostajemy od samego początku wszystkiego na tacy. Autorzy skutecznie potrafią zmylić Kate i czytelnika, a snute podczas lektury domysły często okazują się nietrafione.

Kolejny plus to kreacja bohaterów. Jest pod dużym wrażeniem zdolności autorów w tym temacie.
Kate mimo, że niewątpliwie jest biegła w walce, harda i pyskata, to nie irytuje i nie wkurza swoim zachowaniem.
Ma dystans do siebie, potrafi krytycznie spojrzeć na swoje decyzje i poczynania i przyznać się do błędu.
Nie jest bohaterką z gatunku wkurzających mega-hiper twardzielek, które zawsze mają rację, nawet gdy jej nie mają i będą szły w zaparte nawet wtedy, gdy postępują głupio czy źle.
Postać Kate nie przekracza ten cienkiej granicy przerysowania, dzięki czemu można ją polubić od pierwszej strony i kibicować jej we wszystkich poczynaniach.

Z racji tego, że romans nie gra tu głównych skrzypiec, również postać Currana nie stanowi jedynie obiektu westchnień każdej jednej kobiety , ale jest ciekawym bohaterem z intrygującym charakterem i sarkastycznym poczuciem humoru. To odpowiedzialny za swoich ludzi władca, który nie cofnie się przed niczym, aby chronić to, co dla niego najważniejsze. Jednocześnie potrafi tak samo jak Kate krytycznie spojrzeć na swoje działania i mimo, że przychodzi mu to z wielkim trudem – przyznać się do popełnianych błędów.
Liczę na to, że w końcu doczekam się związku pomiędzy nim a Kate, jestem przekonana, że to mogłaby być jedna z moich ulubionych par książkowych.

Akcja powieści jest bardzo dynamiczna. Autorzy pełnymi garściami czerpią z różnych mitologii, legend i podań i potrafią wpleść je w wyjątkowo udany sposób w fabułę powieści.
W tym tomie dominuje mitologia Celtycka (dla ciekawych podrzucam link do wikipedii TUTAJ) i ja osobiście byłam zafascynowana jej pojawiającymi się w tym tomie elementami.
W drugiej części cyklu lepiej poznajemy bohaterów. Tom  pierwszy, wprowadził czytelnika w wykreowany przez autorów świat, dzięki czemu w drugiej części skupili się oni na rozwijaniu historii Kate, odkrywaniu jej sekretu i lepszym poznawaniu wszystkich bohaterów, którzy odgrywają w tym cyklu ważną rolę. I nie są to tylko bohaterowie pierwszoplanowi. Cała plejada postaci drugoplanowych niezmiennie pojawia się w powieści, czasem na dłużej, czasem tylko przelotnie, ale niezmiennie dowiadujemy się o nich czegoś nowego, a ich rola w fabule zyskuje na ważności.
Podoba mi się taki sposób pisania, dzięki temu mam wrażenie, że świat, który przedstawiają mi autorzy jest pełniejszy i bardziej  różnorodny.
„Magia parzy” na tyle mocno mnie zafascynowała, że od razu sięgnęłam po tom trzeci. Jestem niesamowicie ciekawa co też autorzy wymyślili dalej, jak rozwiną się relacje pomiędzy Kate a Curranem i czy może pojawią się kolejni fascynujący bohaterowie.
Ogromnie się cieszę, że zdecydowałam się sięgnąć po te książki, i mogę sobie tylko pluć w brodę, że tak długo z tym zwlekałam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz