poniedziałek, 30 maja 2022

„Godzina Wiedźm” Alexis Henderson

 „Godzina Wiedźm” Alexis Henderson, to mroczna opowieść o zamkniętej


społeczności, żyjącej zgodnie z wiarą w Ojca i jego naukami, pod wodzą Proroka, który ma władzę absolutną. Przed latami pierwszy Prorok wygrał wojnę z wiedźmami, od tego czasu magia jest zabroniona, a paranie się nią (przez kobiety) kończy się spaleniem na stosie. Wszelkie zło zamieszkuje Czarnolas, gdzie skryły się pierwsze, pokonane wiedźmy. I tam też coś zaczyna ciągnąć główną bohaterkę,  Immanuelle, której matka niegdyś uciekła do Czarnolasu i umarła przy jej porodzie.
W świecie, gdzie wszelkie zło pochodzi od Mrocznej Matki, którą czczą wiedźmy, a dobro od Świętego Ojca, którego czczą ludzie w Betel, kobiety nie mają prawa głosu, a każde, nawet najmniejsze podejrzenie o magię, może się dla nich skończyć śmiercią. 

Przyznaję, że książka urzekła mnie od samego początku. Autorka sprawnie wprowadza czytelnika do wykreowanego przed siebie świata, ukazując obraz religijnego fanatyzmu, rasizmu, dominacji mężczyzn i tego, do czego może doprowadzić władza sprawowana za pomocą wiary i strachu.
W książce od samego początku sporo się dzieje. Akcja jest wartka, język powieści niezwykle plastyczny, a opisy otaczającego Immanuelle świata bardzo sugestywne. 

Ale to co wg mnie jest największym atutem tej historii, to jej bohaterowie. Po pierwsze Immanuelle. Od dawna nie spotkałam się z tak dobrze wykreowaną postacią kobiecą. Mimo młodego wieku, dojrzała i odpowiedzialna, nieprzerysowana, dająca się lubić, sprawiająca, że się jej kibicuje i trzyma za nią kciuki. Po drugie Ezra – syn Proroka. Nie bez wad, a jednak to chłopak, który pomimo władzy ojca i przywilejów za tym idących, nie stał się zadufanym w sobie chłystkiem, za to wykazał się mądrością, empatią i siłą charakteru. Jego relacja z Immanuelle, choć była bardzo subtelnie ukazana, stanowiła piękny dodatek do głównego wątku powieści. 

Książka w oczywisty sposób nawiązuje do Biblii i palenia kobiet oskarżanych o bycie czarownicami na stosie. To nie są lekkie i łatwe tematy, a jednak autorka poradziła sobie z nimi w zaskakująco dobry sposób, pisze o nich z szacunkiem i wyczuciem.  Klimat powieści jest ciężki, mroczny. Nie raz można było poczuć lekki dreszczyk grozy, a przez całą powieść czułam obawy o przyszłość głównych bohaterów.
To wbrew pozorom nie jest lekkie fantasy, to opowieść, która bywa krwawa i brutalna, ale nie zabraknie w niej również miłości, przyjaźni, więzów rodzinnych i walki o dobro i sprawiedliwość. 

Ta historia ujęła mnie za serce. Jest w niej coś takiego, że nie chce się jej odłożyć, czuje się potrzebę przekonania się jak się zakończy, czy Immanuell uda się wygrać walkę o siebie i inne kobiety, czy będzie potrafiła pokonać zło, które wydaje się niepokonane.  Historia opowiedziana jest niezwykle plastycznie, przepełniona emocjami, które nie bazują na emocjonalnym szantażu, ale sile uczuć, które kłębią się w bohaterach.


W tej opowieści jest zdecydowanie więcej niż się może wydawać po samym opisie. Książka pokazuje, jak pod płaszczykiem wiary i z założenia moralności, może kryć się zło, oszustwa, i okropne czyny, których dopuszczają się ludzie, którzy mają być wzorem do naśladowania. 

Ta powieść jest idealnym połączeniem opowieści o polowaniu na czarownice, religijnym fanatyzmie, szczyptą romansu, jest tu również subtelnie zarysowany wątek LGBT u bohaterów, po których się akurat tego nie spodziewałam. Był on naturalnie ukazany, nie na siłę, nie po to żeby być. Miał swoje uzasadnienie i bardzo mi się podobał.
Zresztą w tej książce naprawdę wszystko mi się podoba. Nawet zakończenie, które początkowo wywołało u mnie pewien niedosyt, ale koniec końców uznałam, że jest idealnym zwieńczeniem wydarzeń, które się w powieści rozgrywały. 

Ogromnie polecam tą powieść.

To pięknie napisana, wciągająca historia ze świetni bohaterami, nie tylko tymi głównymi, ale i drugoplanowymi. Do tego nie tylko sama treść cieszy, ale i piękna okładka przykuwa uwagę.
Będę uważnie śledzić informacje o autorce, czuję „w kościach”, że kolejne książki mogą być tylko lepsze.



środa, 18 maja 2022

"Scholomance. Lekcja druga. Ostatni absolwent" Naomi Novik

 Scholomance. Lekcja druga. Ostatni absolwent, to książka na którą czekałam


ogromnie. Od dawna wysoko cenię sobie twórczość pani Novik, a Scholomance zachwyciła mnie niecodziennym pomysłem i świetnym wykonaniem. A już zakończenie pierwszego tomu w takim momencie, w jakim zrobiła to Naomi Novik nie zostawiło mi żadnego wyboru – musiałam od razu się dowiedzieć, co wydarzy się w najbardziej morderczej szkole magii, o jakiej dane mi było czytać. 

Akcja rozpoczyna się tam, gdzie tom pierwszy się zakończył. Szkoła przez dziesiątki lat dokładała wszelkich starań, żeby zabić wszystkich swoich uczniów. Ale teraz rozkład sił się zmienił, Orion wciąż poluje na potwory, ale to właśnie na El szkoła się uwzięła. No właśnie, szkoła. Już samo to miejsce jest wg mnie jednym z głównych bohaterów, których dopiero w drugiej części mamy możliwość lepiej poznać. Zmieniają się również relacje pomiędzy uczniami, pojawiają się możliwości, o których wcześniej nikomu się nawet nie śniło. Wszystko to zmienia się za sprawią El i tego, jak ona sama się zmienia. Jak zaczyna dostrzegać więcej niż tylko sposób na wyjście żywym z auli. 

Drugi tom to opowieść o zmianie. Nie tylko w samej szkole, która zdaje się mieć swój charakter i wolę, a także plany, ale i zmianach w uczniach, w tym przede wszystkim w El. Akcja może przez to wydawać się trochę wolniejsza, ale to wg mnie tylko złudzenie. Po prostu Naomi Novik kładzie nacisk na inne elementy, ale nie pozbawia fabuły niespodziewanych zwrotów akcji, nie spowalnia, rozwija te wątki, które finalnie okażą się najważniejsze dla rozgrywających się w książce wydarzeń.
Dla mnie powieść mocno na tym zyskała i uznaję to za duży plus na równi z rozwojem postaci jaki obserwujemy. 

No właśnie, bohaterowie. W pierwszej części polubiłam El i co oczywiste Oriona, ale dziewczyna nie była wg mnie bez wad. Dlatego za ogromny plus poczytuję pani Novik to jak poprowadziła tą postać, jak pozwoliła jej dojrzeć do podejmowania trudnych decyzji, nierzadko wbrew wszystkiemu, w co wierzyła przez cały pobyt w szkole. Jak zaczęła sobie pozawalać na uczucia i nie mam tu na myśli jedynie jej relacje z Orionem  (która mnie zachwycała i której miałam wciąż niedosyt), ale i z innymi uczniami i jej sojusznikami.
El się zmieniała powoli, krok po kroku, prawie niepostrzeżenie. A mimo to finalnie stała się dziewczyną, którą zaczęłam darzyć ogromną sympatią i szacunkiem. I nie myślcie, że tylko na El skupiła się autorka. Otóż nie. Ukazała również zmiany jakie zadziały się w pozostałych bohaterach i ogólnie uczniach szkoły. 


Oczywiście żeby nie było tak pięknie, to autorka zaserwowała nam takie zakończenie, że aż zęby bolą! Tak się zwyczajnie nie robi, gdy kolejny tom jeszcze nie jest nawet w wydawniczych planach. I choć spodziewałam się czegoś „z przytupem”, to jednak autorka mocno mnie zaskoczyła i teraz nie mogę sobie znaleźć miejsca. 

Scholomance to seria z naprawdę niebanalnym pomysłem i świetnym wykonaniem, która prócz intrygującej fabuły ma również sporo naprawdę dobrze wykreowanych bohaterów i dobrze skonstruowany świat, o którym dowiadujemy się całkiem sporo, mimo, że akcja rozgrywa się w odciętej od niego szkole.

Czy polecam?

Gorąco! Pani Novik ma niesamowity talent i pomysły, których się człowiek nie spodziewa. Niecierpliwie czekam na trzecią część, zwłaszcza, że po takim zakończeniu tomu drugiego, nie mam totalnie pojęcia co się w kolejnej części może wydarzyć.


sobota, 14 maja 2022

"Snując zmierzch" Elizabeth Lim

 „Snując zmierzch” to kontynuacja i zarazem finalna część historii Mai Tamarin


autorstwa Elizabeth Lim. Przyznaję, że czekałam na tą książkę niecierpliwie po tym, jak bardzo oczarowała mnie pierwsza część. Akcja rozpoczyna się tam, gdzie zakończyła się pierwsza część i rozpoczyna się dość dynamicznie. W kraju pojawiło się realne widomo wojny, a dotyk demona Bandura sprawił, że Maia ma teraz swoja własną bitwę do rozegrania. Walczy o siebie, swoją duszę oraz o wszystko co kocha.
Czy Maia wygra z Bandurem? Czy odnajdzie Edana? Czy miłość i poświęcenie wygrają z mroczną siłą, która próbuje nią zawładnąć? 

Historia Mai, Edana, sukni gwiazd to opowieść, która oczarowała mnie od pierwszej strony. Byłam zachwycona tym jak pięknie przedstawiła ją autorka, jak subtelnie i z wyczuciem poprowadziła wątek miłosny, jak kierowała losami swoich bohaterów i jak sugestywnie opisała wewnętrzną walkę Mai z demonem. Wszystkie wątki z pierwszej części i drugiej łączą się ze sobą, splatają i prowadzą czytelnika ku zakończeniu, które idealnie oddaje ducha całej historii. 

Po pierwszym tomie, autorka miała wysoko postawioną poprzeczkę i nie ukrywam, że trochę się obawiałam czy drugiej części uda się sprostać oczekiwaniom czytelników. Jeśli chodzi o moje wrażenia, to niepotrzebnie się martwiłam. Druga część, choć skoncentrowana na innych elementach, okazała się tak samo dobra, choć inna. I chociaż akcja nie zwalnia, to można odnieść wrażenie pewnego spowolnienia, a to przez to, że autorka dużo czasu poświęca na ukazaniu czytelnikom wewnętrznej walki Mai z Bandurem, walki o swoją duszę i serce.
Czy to minus?
Dla mnie absolutnie nie. Co więcej, bardzo mi się to podobało, miałam możliwość zobaczyć, co dzieje się w sercu Mai, jak wielki poświęcenie stało się jej udziałem i jak wiele ją kosztowało to, co robiła dla siebie, dla kraju i dla Edana. Co do tego ostatniego, to będę szczera, jest go sporo mniej w tej części i mi go bardzo brakowało. Ale gdy się już pojawił, nadrabiał z nawiązką swoją nieobecność. 


Kolejnym plusem jest sposób w jaki autorka prowadzi wątek romantyczny. Jest on opisany idealnie, ani nie za słodko, ani nie ozięble. Elizabeth Lim tak operuje słowem, że uczucia pomiędzy głównymi bohaterami są wręcz namacalne i wiarygodne. Dzięki wątkowi romantycznemu, ta opowieść nabrała barw. Równie ważne są relacje rodzinne, które opisuje autorka. Rodzina od początku tej historii była dla Mai niezwykle ważna i to się nie zmienia do samego końca. 

„Snując zmierz” jest tak samo dobra jak jej poprzedniczka. Oczarowuje, wciąga, sprawia, że człowiek przenosi się do A’landi i nie chce wracać, aż do ostatniego słowa. Bohaterowie, nawet ci drugoplanowi są ciekawi, dobrze skonstruowani, a ich działania, decyzje i uczucia są wiarygodne. Wszystkie wątki się ze sobą łączą i doczekują wyjaśnienia. Cała opowieść jest misternie utkana i w pięknym stylu przekazana czytelnikowi.

Na pewno sięgnę po inne książki autorki i będę ich wyglądać z niecierpliwością.