„Magia krwawi” to czwarta część przygód Kate Daniels i jak na razie ostatnia wydana u nas (dla
zainteresowanych – piąty tom już w lipcu).
Podobnie jak w poprzednich częściach cyklu, pisarski duet ponownie zabiera czytelników do Atlanty smaganej falami magii i kolejnymi tajemniczymi wydarzeniami.
W tym tomie autorzy głównym wątkiem zrobili pojawienie się w mieście starożytnej bogini chorób – Erry, która jak się okazuje, jest równocześnie ciotką Kate.
W mieście pojawiają się kolejno Jad, Potop, Huragan, Wstrząs, Bestia, Pożoga i Mrok. Wraz z nimi zjawiają się śmiertelnie groźna zaraza. Kate wraz z Curranem będzie musiała stawić czoła bogini i zbierającym się nad Gromadą niebezpieczeństwem.
Nie da się ukryć, że cykl o Kate Daniels wyjątkowo przypadł mi do gustu.
Te lekko napisane książki okazały się wspaniałą rozrywką, czego się po nich nie spodziewałam.
Ten tom niczym nie ustępuje swoim poprzednikom. Jest tu akcja, jest zagadka do rozwikłania, jest walka na śmierć i życie, jest śmiech i nawet chwilami można się również wzruszyć.
Wszystko to ulokowane w ciekawie wykreowanym świecie, z bohaterami, których lubi się od początku.
Dla tych czytelników, którym najbardziej zależy na wątku romantycznym, mam dobrą wiadomość.
W tym tomie bowiem staje się on coraz ważniejszy, a autorzy poświęcają mu znacznie więcej czasu niż w poprzednich częściach.
Ale bez obaw, miłość pomiędzy bohaterami nadal nie dominuje fabuły na tyle, aby pozostałe wątki mogły wydawać się marginalne.
W tej części pisarski duet odkrywa wreszcie tajemnicę pochodzenia Kate i jej przeszłości. Wraz z pojawieniem się Erry dowiadujemy się również dużo więcej o Rolandzie, wreszcie mamy prawie pełny obraz głównego antagonisty Kate. I mimo, że on sam się jeszcze nie pojawia w powieści, to czuć, że jego obecność zbliża się dużymi krokami.
W tej części spotykam się ze wszystkimi znanymi czytelnikowi bohaterami, pojawia się również jedna nowa postać – pies z piekła rodem, który stanie się towarzyszem i obrońcą Kate. Na znaczeniu zyska również postać Rafaela z czego akurat bardzo się cieszę, bo to barwny bohater, który od samego początku skradł moje czytelnicze serce.
Jeśli chodzi o styl i sposób pisania, nic się w tym tomie nie zmienia. Lekkie pióro i prosty język sprawiają, że czyta się z przyjemnością, autorzy nie zamęczają czytelnika niezliczoną ilością scen miłosnych, uczucie pomiędzy głównymi bohaterami wciąż skrzy od wzajemnego przyciągania, a ich rozmowy od sarkazmu i ironii.
Jednocześnie w Kate zachodzi lekka przemiana. Z totalnej samotniczki uciekającej od jakichkolwiek więzi, staje się kobietą, która czuje ogrom odpowiedzialności za bliskich i przyjaciół i nie zamierza jej unikać, ani spychać na kogoś innego. Zaczyna się czuć częścią grupy bliskich sobie ludzi, którzy są w stanie poświęcić wszystko dla ratowania tych, których się kocha.
Akcja powieści jest bardzo dynamiczna, trup ścieli się gęsto, jedno tajemnicze wydarzenie goni następne. A mimo to nie zabrakło w tej części chwili oddechu, aby lepiej poznać przeszłość Kate i łączące ją i Currana uczucie.
Wszystko to jest wplecione w fabułę w idealnych proporcjach, przez co nie ma przesytu żadnym wątkiem. Autorzy sprawnie wplatają w swoją historię postaci z mitów, legend i starych podań.
W tej części Curran pojawia się zdecydowanie częściej niż w jakiejkolwiek poprzedniej. Oczywiście ma to związek z rozwijającym się uczuciem jego i Kate, ale nie tylko. Dowiadujemy się o tragicznych wydarzeniach z jego przeszłości i trochę lepiej go poznajemy.
Jego postać się rozwija, choć nadal pozostaje lekko psychopatycznym Władcą Bestii z obsesją na punkcie kontroli.
Za to Kate niewiele się zmienia, nadal potrafi wkurzyć, ale i rozbawić i wzruszyć. To jedna z najlepiej nakreślonych bohaterek książek z tego gatunku o jakich czytałam.
I mimo, że raz czy dwa udało się jej wyprowadzić mnie z równowagi swoim zachowaniem, to jednak nie jest to postać z gatunku tych, co to wkurzają czytelnika na każdej stronie.
Dodatkowo jej za chowanie determinuje takie a nie inne wychowanie i wpajanie prawie od urodzenia, że nikomu nie może ufać, a każdy przejaw bliższych relacji z ludźmi, musi być natychmiast duszony w zarodku.
Czy „Magia krwawi” spełniła moje oczekiwania, mimo, że po poprzednim tomie poprzeczka jaką ustawili sobie autorzy była bardzo wysoko?
Ależ tak!
Książę pochłonęłam w jeden dzień, tak bardzo wciągnęłam się w akcję. Niecierpliwie czekałam na to, w jakim kierunku popłynie fabuła, czy autorzy czymś jeszcze mnie zaskoczą (zaskoczyli) oraz jak rozwinie się wątek Rolanda.
Tego ostatniego mogę się jedynie domyślać, choć niewątpliwie jego konfrontacja z Kate zbliża się wielkimi krokami.
Niecierpliwie czekam na piąty tom cyklu, który ma się ukazać w lipcu (dopiero!) z nadzieją, że każda kolejna książka o Kate Daniels będzie tak samo dobra jak dotychczas przeczytane cztery tomy tej wyjątkowo udanej serii.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz