wtorek, 30 listopada 2021

"Warcross: Dzika karta" Marie Lu

 „Warcross: Dzika karta”, to świetna kontynuacja historii autorstwa Marie Lu. 


Emika Chen ledwo uszła z życiem z Mistrzostw Warcrossa. Poznała  prawdę stojącą za nowym algorytmem Neurołącza stworzonym przez Hideo i zorientowała się w jego zamiarach. Czas nagli, wrogowie są blisko, nowy algorytm jest wg niej zagrożeniem. Czy Emice uda się powstrzymać Hideo? Co będzie musiała zrobić, aby nie dopuścić do realizacji jego planów? I kto jest przyjacielem, a kto wrogiem?

„Warcross: Dzika karta” przeczytałam już jakiś czas temu. Przyznaję, że do pierwszego tomu podeszłam bardzo sceptycznie, a okazał się świetną rozrywką i wciągającą historią, wysoko podnosząc poprzeczkę drugiej części. Gdy zabrałam się za jej czytanie, okazało się, że nie miałam żadnych powodów do obaw, kontynuacja nie tylko utrzymała poziom poprzedniczki, ale i go podniosła. Akcja jest bardzo wartka. Ileż tam się dzieje, cały czas wydarzenie goni wydarzenie, ale w tej pędzącej akcji znalazło się i miejsce na chwile refleksji i zadumy.

O czym? 

O tym co porusza w obu tomach autorka. Czy w imię dobra można robić złe rzeczy? Czy zniewolenie to dobra droga do eliminacji zła? Czy ludźmi można i powinno się sterować, przewidywać i czy nawet najlepszy algorytm może poradzić sobie z emocjami, które kierują człowiekiem? O to wszystko pośród pościgów, wirtualnej rzeczywistości, tajemniczych wrogów i niebezpieczeństwa pyta Marie Lu.
A pyta w sposób, który zmusza do zastanowienia się, przemyślenia, zweryfikowania do czego my sami bylibyśmy zdolni, aby powstrzymać zło, przemoc, ból i cierpienie. 

Książka jest napisana bardzo dobrze, wszystkie wątki się ze sobą łączą, wszystkie tajemnice w końcu ujrzą światło dzienne, a finał tej opowieści będzie nie tylko zaskakujący, ale i niejako da czytelnikowi odpowiedź na pytania, które autorka w swojej opowieści zadaje.  Bardzo podobało mi się jak autorka pokazała, że nawet w świecie wirtualnej rzeczywistości, gdzie każdy może być każdym, zwykłe osobiste relacje, przyjaźń, miłość, więzi rodzinne, wciąż są tym, czego ludzie potrzebują, czego nie da się zastąpić niczym.

W tej historii jest jeszcze jeden wątek, który mnie osobiście bardzo poruszał. Chodzi o to, do czego jest w stanie się posunąć człowiek w imię przełomowych odkryć. Gdzie jest granica oddzielająca pracę nad osiągnięciami mającymi służyć dobrym celom od chorej ambicji i dążenia do realizacji swoich planów za wszelką cenę, niezależnie od poniesionych kosztów. 

„Warcross: Dzika karta” to książka mądra, ważna, choć jednocześnie jest to historia bez wątpienia rozrywkowa, z barwnie opisanym wirtualnym i rzeczywistym światem. Wizja przyszłości ukazana przez Marie Lu wcale nie jest nieprawdopodobna. Co więcej, wydaje się być całkiem realną drogą rozwoju naszego świata. 
Jeśli lubicie takie klimaty, to zachęcam do sięgnięcia po tą dylogię. To fascynująca historia i niejednoznaczni bohaterowie, którym bliżej do odcieni szarości, niż czerni bądź bieli. 

Ja przy czytaniu bawiłam się świetnie, łapałam się na tym, że zastanawiałam się, co za jakiś czas okaże się już nie tylko fabułą w książce, ale i naszą rzeczywistością. Czas pokaże, a wam gorąco polecam Warcross i Warcross: Dziaka karta.

Czytajcie bo warto.


wtorek, 16 listopada 2021

"Mexican Gothic" autorstwa Silvia Moreno-Garcia z Księgarni TaniaKsiazka.pl

 Mexican Gothic autorstwa Silvia Moreno-Garcia, to nowość i bardzo dobrze


oceniana powieść grozy. 
Akcja rozgrywa się w Meksyku lat 50. Ojciec Noemi otrzymuje list od Cataliny, którą wychowywał po śmierci jej rodziców, a która od roku jest szczęśliwą mężatką. Ale czy na pewno? Mieszkając w Wysokim Dworze na odludziu Catalina pisze w swoim liście bardzo dziwne i niepokojące rzeczy, a ojciec Noemi postanawia w celu sprawdzenia co się tam dzieje, wysłać tam nie kogo innego, tylko ją. Młoda kobieta, gwiazda salonów, wyrusza do odciętego od świata domostwa, poznaje dziwną rodzinę kuzynki i osobliwe zasady panujące w ich domu.
Stan kuzynki jest trudny do określenia, rodzina nie jest przychylna obecności Noemi, a sama kobieta zaczyna doświadczać dziwnych snów i tajemniczych, przerażających sytuacji.

Książka na okładce sugeruje, że ta historia to połączenie Lovecrafta i z siostrami Bronte. Przyznam szczerze, że od dawna nie sugeruję się tego typu poleceniami i dobrze na tym wychodzę. Tak samo było i w tym przypadku, bowiem o ile pewne inspiracje Lovecraftem w Mexican Gothic faktycznie można się doszukać, o tyle klimatu z książek sióstr Bronte na pewno tutaj nie znajdziecie.

Czy w takim razie jestem rozczarowana? 

Otóż nie. 

Akcja powieści rozpoczyna się niespiesznie i rozwija powoli, ale w powieści gotyckiej to całkiem naturalne i tutaj należą się autorce ukłony, bo wspaniale żongluje tajemnicami, niepokojącymi zdarzeniami, powoli narastającym w bohaterce lękiem i poczuciem osaczenia. Żywiołowa i wygadana Noemi jest mocno kontrastującą z resztą postaci bohaterką, a na tle ponurego domu pełnego niepokojących tajemnic wygląda jak zamknięty w stodole paw.
Sam klimat powieści jest gęsty, mroczny i niepokojący. Pełen strasznych snów, okraszony krwawą przeszłością rodziny, krok po kroku zaczyna wzbudzać w czytelniku odpowiednie dla gatunku wrażenia. 
Podobało mi się to w tej powieści i naprawdę dałam się jej wciągnąć, i to do tego stopnia, że nie potrafiłam tej książki odłożyć. Musiałam się dowiedzieć jaka była przyczyna tych wszystkich wydarzeń, jaki jej początek i co za nią stało. 

Jeśli chodzi o kreację bohaterów, to mimo, że w tej książce nie było ani jednej osoby, którą tak szczerze mogłabym polubić, to podobał mi się sposób ich ukazania, nakreślenia ich charakterów, siły napędowej ich działań. Nikogo nie można było być pewnym, autorka sprawnie potrafiła zmylić czytelnika i wprowadzić element niepewności. 
Aura otaczająca mieszkańców Wysokiego Dworu jest mętna i złowroga i był to kolejny element, który mi się podobał, na równi z ukazaniem samej rezydencji, jej ponurości, jej mroku, jej zepsucia i lęku jaki wywoływała w bohaterce. 


Jeśli chodzi o sam finał i przyczyną tych wszystkich wydarzeń, to przyznaję, że dość szybko zorientowałam się co będzie główną przyczyną tego co spotyka Catalinę, a następnie Noemi. Zresztą uważam, że sama autorka zostawiła kilka bardzo wyraźnych wskazówek, których nie sposób przegapić. Jednak przyczyna była tylko podwaliną późniejszej makabry, jaką Silvia Moreno-Garcia zaserwowała swoim czytelnikom i przyznaję, że były takie elementy, na które aż się wzdrygnęłam z odrazą. Myślę, że to właśnie w nich widać inspirację Lovecraftem, o której wspomina na okładce wydawca. Czy to dla mnie był minus tej historii?
Nie, choć przyznaję, że granica absurdu w moim odbiorze została delikatnie muśnięta, choć nie przekroczona. 

Mam tylko jedno zastrzeżenie co do tej historii. Mexican Gothic jak na powieść gotycką ma bardzo mdły i ledwie zarysowana wątek miłosny, który w tym gatunku jest wręcz nieodzowny. Tutaj wypada on bardzo bezbarwnie i jest ledwie widoczny, co dla mnie akurat jest wadą. 

Jak oceniam całość?

Niezwykle klimatyczna, napisana prostym i lekkim stylem powieść z ciekawie poprowadzoną fabułą. Dałam się wciągnąć w tą snutą niespiesznie opowieść i przyznaję, że kilkakrotnie nawet zaskoczyć. Mimo, że dla mnie nie jest to książka bez wad, z minimalnie słabszą drugą częścią, to całość i tak wypada dobrze i polecam do sięgnięcia i przekonania się samemu.

Książkę w dobrej cenie można znaleźć tutaj: TaniaKsiążka - nowości


sobota, 13 listopada 2021

"Vicious. Nikczemni" V.E. Schwab

 Victor i Eli poznali się na studiach. Genialni, ambitni, zdolni, kreatywni,


potrafiący myśleć bez jakichkolwiek ograniczeń, nawet moralnych. Łączy ich nieposkromiona ambicja i głów wiedzy. Wiedzy niebezpiecznej, mrocznej.
To doprowadzi ich do badań nad adrenaliną, doświadczeniami bliskimi śmierci i możliwości zdobycia dzięki temu nadprzyrodzonych zdolności. Eksperymenty wymykają się jednak spod kontroli, efektem czego Viktor trafia na 10 lat do więzienia. Gdy stamtąd ucieka, nie sam, w towarzystwie Mitcha, a po drodze spotykają Sydney, ranną dziewczynkę skrywającą równie mroczną tajemnicę, wszystko co dotyczyło Viktora i Eliego zaczyna przybierać przerażające kształt. 

Są tacy autorzy, których książki biorę w ciemno, niezależnie na jaki temat napiszą czy w jakim gatunku. Do nich zalicza się właśnie Victoria Schwab. Jej seria Złoczyńcy długo czekała u mnie na półce, aż wreszcie postanowiłam się za nią zabrać. I tak oto w swoje ręce dostałam opowieść o Victorze i Elim, geniuszach, którzy uznali, że nie ma dla nich żadnych granic, których nie mogliby przekroczyć. 

Sama powieść napisana jest totalnie w stylu pani Schwab, czyli obrazowo, wspaniałym stylem, lekkim piórem i w sposób niezwykle przemawiający do wyobraźni. Swoją opowieść autorka prowadzi niespiesznie, ale nie dajcie się temu zmylić, tutaj dzieje się naprawdę wiele, trzeba się skupić na czytaniu, żeby nie przegapić żadnych niuansów i smaczków.
Bo to co w tej książce najbardziej urzeka, to opowieść o tym jak rodzi się zło. Jak z ambitnych i zdolnych ludzi, kształtują się złoczyńcy, którzy poświęcą wszystko i wszystkich dla swoich celów. 


Jeśli chodzi o samych głównych bohaterów, to dla mnie ich kreacja to prawdziwe mistrzostwo. Każdy szczegół ich zmiany, każdy element ich drogi do tego, kim się stali, nawet wojna pomiędzy nimi, wszystko to pokazane jest tak dobrze, tak wiarygodnie, że ciężko uwierzyć, że to „tylko” postacie fikcyjne. Obaj, Victor i Eli, wzbudzili we mnie ogrom emocji i naprawdę nie potrafię powiedzieć jednoznacznie, co konkretnie wobec którego czuję. Na pewno jestem nimi zafascynowana, na pewno w jakimś stopniu przerażało mnie ich postępowanie i absolutne przekonanie o tym, że mają prawo robić to co robić, bo są wyjątkowi. Jakby samo to było usprawiedliwieniem dla każdej nikczemności, jaką popełniają. Niesamowite było śledzenie drogi jaką przebyli, gdy uznali, że to świat powinien się przed nimi ukorzyć, a nie oni przed światem.  

Oczywiście prócz głównej pary bohaterów, mamy kilkoro dodatkowych, którzy w tej opowieści odgrywają bardzo ważną rolę i nie sposób pominąć ich milczeniem. Sydney, Mitch, Serena. To kolejne osoby, które w ten czy inny sposób zostaną wciągnięte w walkę pomiędzy Victorem i Elim i które pani Schwab przedstawiła niezwykle wyraziście, dzięki czemu w niczym nie ustępują parze głównych bohaterów.
Chciałam napisać, że Nikczemni, to opowieść starciu dobra ze złem, ale tak naprawdę to opowieść o różnych odcieniach zła, a jak to powiedział Wiedźmin:

„ Zło to zło, Stregoborze - rzekł poważnie wiedźmin wstając. - Mniejsze, większe, średnie, wszystko jedno, proporcje są umowne a granice zatarte.” 

(A. Sapkowski Ostatnie życzenie)

Jeśli więc nie znacie jeszcze tej serii, to gorąco zachęcam do sięgnięcia po nią i chwili refleksji, czy człowiek z natury jest dobry, a zło się pojawia, czy wręcz przeciwnie, jest zły, tylko stara się czynić dobrze. 

Polecam.


czwartek, 4 listopada 2021

"Baśnie Śnieżnego Lasu" Sophie Anderson od TaniaKsiążka.pl

 Gdy Janka była dzieckiem, znaleziono ją koło jaskini niedźwiedzicy.


Dziewczynka rosła jak na drożdżach, szybko przewyższając wszystkich siłą i wzrostem, przez co zyskała przydomek Janka Niedźwiedzica. Pewnego dnia odkrywa, że jej nogi zamieniły się w niedźwiedzie łapy. Aby odkryć przyczynę tej zmiany, Janka wyruszy do Śnieżnego Lasu, gdzie odkryje swoją przeszłość, zrozumie co kocha i na czym jej zależy oraz odkryje, że prawdziwa przyjaźń i miłość nie zważa na to kto jest kim, tylko na to co ma się w sercu. 

Baśnie Śnieżnego Lasu” to kolejna po Domu na kurzych łapach powieść Sophie Anderson. Autorka czerpie z folkloru rosyjskiego, odmalowując niesamowicie piękną, nostalgiczną i chwilami melancholijną historię młodej dziewczynki szukającej swojego miejsca na ziemi.
Sama opowieść o Jance i jej przyjaciołach opowiedziana jest w formie baśni, w której… zawarte są kolejne baśnie. Jest to wspaniały zabieg i sprawia, że ma się wrażenie, że trafiło się wprost z fotela do magicznej krainy, gdzie wszystko jest możliwe, a każdy rozdział, każda strona, to wyzwanie dla wyobraźni. 

Autorka wprowadza czytelnika w niesamowicie baśniowy klimat i utrzymuje go w nim do samego końca. Akcja jest wartka, pojawiają się nowi bohaterowie, są tajemnice z przeszłości do odkrycia, są zadania do wykonania, jest też wiele rzeczy, które nasza bohaterka musi zrozumieć, doświadczyć, aby pojąć gdzie jest jej miejsce.
Ta historia to powieść o wielkiej odwadze, o sile miłości i przyjaźni. O zaufaniu, nadziei i walce o to w co się wierzy i tych, których się kocha. Napisana pięknym jeżykiem, w sposób malowniczy i obrazowy historia Janki i jej bliskich, to cudowne doświadczenie czytelnicze nie tylko dla młodego czytelnika. Ta opowieść spodoba się każdemu, niezależnie od wieku. Okraszona jest wspaniałymi ilustracjami, a baśnie, które są w niej opowiadane, to idealne uzupełnienie tej jakże poruszającej opowieści. 


Sophie Andreson stworzyła historię ponadczasową, ważną, wzruszająca. Wywołującą sporo emocji i sprawiającą, że chwilami łza się w oku zakręciła. Było smutno i melancholijnie, jak to w baśniach bywa, było też zabawnie i z poczuciem humoru. Wszystko idealnie do siebie dopasowane.  Bohaterowie w tej opowieści natomiast wcale idealni nie są, ale jak to w baśniach bywa, wcale nie muszą. To bardzo mądra opowieść, przesycona klimatem rosyjskich baśni i folklorem.
Ta historia oczarowuje, wzrusza, bawi, zmusza do refleksji. Potrafi sprawić, że ma się wrażenie jak wraz z Janką wyruszyło się w przygodę życia przez mroźny i tajemniczy las, aby znaleźć odpowiedź na pytanie „kim jestem? Gdzie jest moje miejsce?”. 

Jeśli jeszcze nie znacie tej książki, to gorąco zachęcam do sięgnięcia po nią, jest dostępna w dobrej cenie w książkach dla dzieci w TaniejKsiążce.pl

To tak piękna opowieść, że nie będziecie chcieli jej odłożyć, dopóki nie przekonacie się, jakich wyborów dokonała Janka, czy rozwikłała tajemnicę swojego pochodzenia i zrozumiała, że prawdziwa przyjaźń nie zna granic. A prócz walorów czytelniczych powieść zachwyca też bajecznie cudowną okładką, która na równi z fabułą oczarowuje od pierwszego spojrzenia. 

Ogromnie polecam!