środa, 29 września 2021

"Panie Czarowne" Jakub Ćwiek z księgarni TaniaKsiążka.pl

 Na nową powieść Jakuba Ćwieka "Panie Czarowne czekałam z niecierpliwością. 


Lubię jego pomysły, jego styl i wyobraźnię. Dlatego gdy przeczytałam opis fabuły, w dodatku nawiązującej do prawdziwych wydarzeń, wiedziałam, że muszę Panie Czarowne przeczytać. Akcja powieści rozgrywa się w Głuchołazach, mieście na pograniczu z Czechami, gdzie kiedyś powieszono kobiety podejrzane o czary.
Autor wokół tych wydarzeń zbudował swoją opowieść rozgrywającą się współcześnie i wbrew pozorom nie koncentrującą się jedynie na wątkach fantastycznych.

Już na samym początku Jakub Ćwiek zarzuca haczyk i  łapie czytelnika przykuwając do lektury na długie godziny, bez możliwości (i chęci) do odrywania się od czytania. Książka napisana jest naprawdę dobrze, lekko, ale bardzo obrazowo i plastycznie. Przez kolejne zdania, akapity i rozdziały się płynie wraz z pochłanianym tekstem.  A gdy dodać do tego fabułę, która wciąga od pierwszego słowa, która wywołuje napięcie, oczekiwanie na to co się wydarzy, niecierpliwość, aby dowiedzieć się tego już teraz, natychmiast – to mamy gwarancję, że powieść jest dobra. 

Sama fabuła skupia się na Paniach Czarownych, jak same się nazwały, które „opiekują” się swoim miastem i dbają o jego bezpieczeństwo, które pomagają ludziom, choćby ci sami nie wiedzieli, że tą pomoc właśnie otrzymali.  Są to silne kobiety, waleczne, zdeterminowane, ale przede wszystkim są sobą.
Ogromnie podobał mi się sposób ich ukazania, było w nich wszystko, od siły, po słabość. To obraz pełnokrwistych postaci, które chciałoby się poznać i zaprzyjaźnić. 
Prócz wątku fantastycznego autor porusza kilka innych, ważnych i ogromnie potrzebnych. Najbardziej poruszył mnie wątek Jagny, ale nie chcę pisać nic więcej, żeby nie zaserwować Wam spoilera. Byłam nim ogromnie poruszona, ale szalenie szczęśliwa, że wplótł go w opisywaną w książce historię. 


„Panie Czarowne” to książka mądra, książka ważna, książka dojrzała. Czytałam inne powieści autora i każda mi się podobała. A jednak to ta zrobiła na mnie największe wrażenie, poruszyła we mnie wiele emocji, których się nie spodziewałam.
Ogromnie się cieszę, że autor postanowił na tle historii o procesach czarownic w Głuchołazach poruszyć inne tematy w sposób subtelny, wyważony, ale odważny. Chcę za to podziękować Jakubowi Ćwiekowi, uważam, że ta książka była bardzo potrzebna i mam nadzieję, że pojawią się kolejne, gdzie pisarz nie zawaha się sięgnąć po tematy trudne, ale wymagające tego aby o nich mówić i pisać. 

Powieść czyta się płynnie, żal odłożyć choćby na chwilę, bo sen wydaje się człowiekowi zbędny, a burczący z głodu brzuch nieistotny.
Ta historia jest poruszająca, zmuszająca do przemyśleń, do refleksji i spojrzenia na świat trochę z innej perspektywy. To wspaniała historia o przyjaźni, o więzach silniejszych niż śmierć, a złu w miejscu, gdzie powinno być dobro i o dobru tam, gdzie inni chcą zamiast odmienności, widzieć zło.

Zachwyciły mnie „Panie Czarowne”, zaskoczyły, zasmuciły ale i chwilami bawiły. Trzymały w napięciu do ostatniego słowa i sprawiły, że doświadczyłam wielu emocji podczas czytania.
Czy polecam książkę?

Tak!

Uwierzcie, to jest wspaniała historia, świetnie poprowadzona, z niesamowitymi bohaterkami. W dodatku widać, że autor włożył w nią ogrom pracy, aby historia i teraźniejszość idealnie się ze sobą splatały.

Polecam.

Książkę można zakupić w dobrej cenie w księgarni TaniaKsiążka w dziale FANTASY

 


sobota, 25 września 2021

"Szukając nadziei" Adrianna Klara Kłosińska

 „Szukając nadziei” Adrianny Klary Kłosińskiej, to historia Basi i Konrada,


których drogi splotą się ze sobą nieoczekiwanie. Oboje mają za sobą niełatwą przeszłość, a ich życie choć nie jest złe, to bywa samotne i pozbawione tego, za czym w głębi serca tęsknią – prawdziwej miłości. Czy przypadkowe spotkanie podczas pobytu na wsi będzie dla nich nadzieją na nowy rozdział w życiu?

„Szukając nadziei” to ciepła i lekka opowieść o miłości, w sam raz na chłodne jesienne wieczory. Znajdziecie tu dwoje ludzi z „przeszłością” starających się odnaleźć swoje miejsce w świecie i miłość w życiu, dodatkowo poznacie kilkoro bohaterów drugoplanowych. Będzie tu i romans i kilka tajemnic do odkrycia. Będą zwroty akcji i klasyczne „kłody pod nogi” w związku Basi i Konrada. Ale jak to w takich książkach bywa, choćby nie wiadomo co się działo, finał może być tylko jeden.

Pani Kłosińska pisze lekko i bardzo opisowo. Otaczający bohaterów świat opisuje szczegółowo, tak samo jak to, co się w danej chwili z nimi dzieje. Skupia się nie tylko na otoczeniu, ale i na wnętrzu naszych postaci i dzięki temu doskonale wiemy co przeżywają, co myślą i czują. Nie jest to wada, choć w tej książce były momenty, gdy było już tego ciut za wiele. Tak samo jak ckliwości, której w „Szukając nadziei” jest naprawdę dużo.
Początkowo mi to nie przeszkadzało, choć nie lubię bardzo ckliwych opowieści, ale tutaj w pewnej chwili miałam przesyt, bo równowaga pomiędzy romantyzmem a ckliwością została zachwiana. Do tego dołożył się chyba też zbyt wyidealizowany obraz pary głównych bohaterów i ich relacji, co razem dało mi zbyt dużo słodyczy.


Sama opowieść nie jest może zbyt zaskakująca, ale czytało się ją przyjemnie, bo autorka potrafi zgrabnie ubierać w słowa swoją opowieść, do tego ma całkiem przyjemny styl. Książkę czyta się szybko i jeśli człowiek się wciągnie, to powieść można przeczytać w jeden dzień, tym bardziej, że nie jest ona zbyt opasła.
Mimo, że lubię romanse i powieści obyczajowe, to w tym przypadku chyba nie do końca trafiła ona w moje preferencje. I nie mówię tu, że książka jest zła. To zgrabnie i dobrze napisana opowieść przesiąknięta nostalgią i romantyzmem, okraszona jak dla mnie zbyt wyidealizowanym obrazem miłości i związku. Ale dla osób, które lubią takie ciepłe i trochę słodkie opowieści, to „Szukając nadziei” będzie strzałem w dziesiątkę. 

„Szukając nadziei” to książka ciepła, rozczulająca, w sam raz na jesienne wieczory. Sprawi, że na chwilę przeniesiecie się do świata gdzie wszystko musi się udać, każde zawirowanie życiowe i potknięcie będzie szansą na szczęście, a finał może być tylko szczęśliwy. To opowieść o więzach rodzinnych, przyjaźni i miłości, która spada na człowieka w najmniej oczekiwanym momencie.
Jeśli lubicie takie historie, to śmiało sięgnijcie po powieść Adrianny Klary Kłosińskiej, a jestem pewna, że się nie rozczarujecie.







poniedziałek, 20 września 2021

"Czas skrytobójców" R.J. Barker

 „Czas skrytobójców” to pierwszy tom trylogii Okaleczone Królestwo. Autor, R.J.


Barker, wciąga czytelnika w świat skrytobójców, martwych bogów i zniszczonej ziemi po starci z Czarnym Magiem. Dlatego też sama magia jest postrzegana jako coś najbardziej ohydnego i złego.
Dwójka bohaterów, Mistrz i jej czeladnik,  Girton Kulawiec zostają wplątani w dworską intrygę i aby wyjść z niej cało, muszą odnaleźć zleceniodawcę zabójstwa następcy tronu.
Ale nie dajcie się zwieść, w tej powieści jest o wiele więcej niż tylko spiski i intrygi. Ta książka zaskakuje, wciąga, a na końcu i tak jesteście zdziwieni. 

Zacznę od tego, że powieść dość długo się rozkręca, ale jest to jej niewątpliwa zaleta, bo mimo, że wstęp jest długi, to akcja toczy się wartko od samego początku, za to my mamy szansę dobrze poznać bohaterów.
Oczywiście jak na powieść o intrygach i spiskach przystało, mamy sporo różnych postaci, z których każda może być potencjalnym poszukiwanym zleceniodawcą. To co się dzieje śledzimy oczami Girtona, wiemy tyle co on wie, lub dowie się od swojej Mistrz.  Swoją drogą postać Merele Karn jest niesamowicie ciekawa i choć jej przeszłość okrywa tajemnica, to stopniowo, wraz z Girtonem ją poznajemy. 

Klimat powieści jest bardzo dobry. Sam język autora, bardzo plastyczny, sprawia, że całą opowieść się „widzi”, nie tylko o niej czyta. Ogromnym plusem jest również to, że wydawca w opisie nie zdradza praktycznie niczego. Dlatego gdy w powieści pojawiają się zwroty akcji, są one naprawdę niespodziewane, a zakończenie jest zaskakujące.

Książka jest dla mnie pewnym fenomenem, bo z jednej strony akcja jest wartka i wiele się dzieje, a  drugiej odnosiłam wrażenie, że fabuła płynie niespiesznie. Dziwne to było, ale w sensie pozytywnym, odczucie. Byłam tak wciągnięta w snutą przez Girtona opowieść, że nawet nie wiem kiedy dotarłam do końca i zapragnęłam więcej.
Jeśli chodzi o kreowanie swoich bohaterów, to przyznaję, panu Barkerowi świetnie to wyszło. Aż ciężko uwierzyć, że ta książka to debiut.
Mistrz i jej uczeń nie są postaciami idealnymi, którym nie ma prawa stać się żadna krzywda i radzą sobie z wrogami bez żadnego potknięcia. Mają swoje ciemne strony, swoje demony, swoje błędy. Ale w tym wszystkim są pełni siły i determinacji, co sprawia, że nie sposób im nie kibicować.
Autor ciekawie kreśli również postacie drugoplanowe, które mimo, że w mniejszym stopniu, to odgrywają w powieści ważną rolę.


Książka pełna jest emocji, jest tu ich pełen wachlarz i nie wszystkie są pozytywne. Sam Girton, jak na czternastolatka wcale nie jest irytujący, wbrew pozorom ma w sobie więcej dojrzałości niż starsi bohaterowie, a jego wewnętrzne zmagania nie są infantylne i czuć w nich ich ciężar.
Wszystkie wątki ładnie się ze sobą łączą, a zakończenie zdaje się być zamknięte. Ale – przecież to pierwszy tom trylogii, więc o ile drugi nie będzie o całkiem innych postaciach, to jestem ciekawa co się w kolejnym tomie może wydarzyć, bo nie mam ani cienie podejrzeń. 

Jak oceniam „Czas skrytobójców”?
Bardzo dobrze.
Wciągająca, nieszablonowa, wielowątkowa i świetnie napisana. Cieszę się, że trafiłam na tą powieść i niecierpliwie czekam na kolejny tom.

Polecam.




sobota, 11 września 2021

"Ukryte w ciszy" Karolina Klimkiewicz

 „Ukryte w ciszy” to historia Nikodema i Felicji. Nastolatków u progu dorosłości. I


choć zdawałoby się, że w tym wieku życie jest naprawdę w większości skoncentrowane na typowych dla wieku problemach, to w przypadku tej dwójki jest wręcz odwrotnie. Jedno i drugie to osoby z ranami na duszy i obolałym sercem. Osoby, które próbują utrzymać się na powierzchni, choć ciężar jaki dźwigają ciągnie ich na dno. 

Gdy zaczynałam czytać książkę pani Klimkiewicz, nie miałam większych oczekiwań, tym bardziej, że czas gdy byłam nastolatką jest bardzo odległy. Tym większe było moje – pozytywne oczywiście – zaskoczenie, gdy okazało się, że to wyjątkowo mądra powieść poruszająca niezmiernie ważne i trudne tematy. Choć powieść napisana jest lekkim i bardzo przystępnym stylem, to skrywa w sobie pokłady emocji, nie tylko tych pozytywnych, ale i tych smutnych, poruszających nas do głębi. Ale co ważne, nie doświadczycie tu przeładowania negatywnymi bodźcami, wszystko jest tu w idealnych proporcjach, świetnie dopasowane, aby pokazać tą historię w sposób poruszający, ale nie miażdżący. 

Podobał mi się sposób w jaki autorka kreśli swoich bohaterów, jak odmalowuje ich zmagania z tym co w nich i tym co dookoła nich. Bardzo pięknie i wzruszająco ukazała również to, jak często ludzie chorzy, a zachowujący pozory, są postrzegani przez społeczeństwo. Nie trzeba posiadać widocznych ran, żeby być skrzywdzonym i chorym. 
Ta opowieść jest smutna, i to jest fakt. Ale jednocześnie daje nadzieję, pokazuje, że każdy ma szansę na dobre życie, pod warunkiem, że zechce o siebie zawalczyć, że się nie podda i będzie umiał poprosić o pomoc.
Ta książka jest naprawdę ważna i uważam, że powinien ją przeczytać każdy, nie tylko młodzież. 


„Ukryte w ciszy” nie jest zwykłą powieścią dla nastolatków, mimo, że w tym wieku są bohaterowie. Jeśli więc spodziewacie się romansu z dramatem w tle, to nie tędy droga. Ta książka to o wiele więcej, to trudna historia poruszająca kwestię chorób psychicznych, a sposób jej przedstawienia sprawia, że bardzo łatwo zapomnieć, że to fikcja.

Skoro od czasów nastoletnich dzieli mnie czasowa przepaść, to czemu sięgnęłam po tą książkę? Trochę z powodów osobistych. 

Przez wiele lat przyjaźniłam się z osobą chorującą na schizofrenie paranoidalną. I była to najwspanialsza i najmądrzejsza osoba jaką poznałam w całym swoim życiu. Widziałam przez wiele lat jej zmagania z chorobą i jej walkę o każdy dzień „normalności”. Spędziłyśmy wiele godzin na rozmowach o jej chorobie i tym jak sobie z nią radzi. I powiem wam, że mimo ostrożnego podejścia do powieści pani Klimkiewicz, jestem pod wrażeniem wrażliwości autorki i tego, jak potrafiła odmalować życie osoby chorej na schorzenie psychiczne. 

Jeśli wahacie się przed sięgnięciem po tą książkę, to gorąco zachęcam do jej przeczytania.  To mądra i piękna, choć smutna opowieść i można  z niej wynieść naprawdę wiele.
Będziecie się smucić, ale i uśmiechniecie. Będziecie kibicować bohaterom i wierzyć, że im się uda. W końcu – będziecie pod wrażeniem tej opowieści i wierzę, że na długo zostanie ona z wami.

Polecam.


wtorek, 7 września 2021

"Paryska krawcowa" Fiona Valpy z księgarni TaniaKsiazka.pl

 „Paryska krawcowa” to rozgrywająca się w dwóch liniach czasowych historia


życia w okupowanym Paryżu trzech przyjaciółek, Mireille, Claire i Vivienne pracujących jako krawcowe w domu mody oraz współcześnie, w roku 2017,  opowieść o Harriet, która jest wnuczką Claire i przybywając do Paryża na staż, odkrywa historię swojej babci. Krok po kroku kobieta dowie się co się wydarzyło w tamtych strasznych latach wojny, a jednocześnie zmierzy się ze swoimi traumami. 

Zacznę od tego, że bardzo lubię takie zabiegi fabularne, jak dwie linie czasowe, a do tego od zawsze lubiłam czytać o czasie II Wojny Światowej. Uważam, że to jeden za tych tematów, którego nie można spychać gdzieś w czeluści niepamięci i trzeba o nim mówić, pisać, opowiadać. Ale, co ważne, trzeba to robić w zgodzie z faktami, bez upiększania czy wykrzywiania rzeczywistości.
Na taką właśnie lekturę liczyłam, biorąc się za powieść Fiony Vaply. 

Akcja powieści rozpoczyna się dość spokojnie, autorka w sposób dokładny ukazuje nam główne bohaterki i ich życie, i to w 1940 roku i współcześnie. Odmalowuje obraz okupowanego Paryża dość skrupulatnie, wnika głęboko w umysł swoich bohaterek, pokazuje jak widzą świat i otaczająca ich rzeczywistość. Przy tym pokazuje jak bardzo różnią się od siebie i co je popchnęło na drogę walki z okupantem. Jest to obraz ukazany solidnie i ciekawie, a losy trzech przyjaciółek potrafią wciągnąć od samego początku, tym bardziej, że autorka potrafiła zaskoczyć i to co ja brałam za pewnik, nigdy się w książce nie pojawiło. 

Jeśli chodzi o akcję rozgrywającą się w  2017 roku, to przyznaję od razu – nie podobała mi się. Miałam wrażenie, że Harriet jest w tej powieści tylko po to, aby mogła odkryć wojenne losy swojej babci, nie wnosząc absolutnie niczego do tej książki. Była dla mnie postacią bezbarwną i papierową, totalnie zbędną. Uważam, że bez niej ta książka wiele by zyskała, bo nie ma co ukrywać, męczyły mnie rozdziały poświęcone jej osobie. Nie wniosła w moim odczuciu niczego ważnego do tej powieści, była dla mnie tylko przerywnikiem w opowiadaniu historii Mireille, Claire i Vivienne. Jest to dla mnie zmarnowany potencjał, bo zapowiadało się, że przeszłość będzie miała wpływ na teraźniejszość w tej książce.


Styl autorki jest dobry, mimo, że powieść napisana jest napisana lekko, nie pozbawiona jest głębi i traktuje tematu jakim była wojna i okupacja Paryża po macoszemu. Mimo, że autorka nie epatuje rozbudowaną brutalnością, nie sposób nie zobaczyć w tym jak odmalowuje realia tamtych czasów, potworności, które stały się „zasługą” nazistów.  Zastanawiam się, czemu wątek współczesny wypadł w mojej ocenie tak słabo i wydaje mi się, że to kwestia tego, że autorka skupiła się na tematyce dziedziczenia traumy, która jest od kilku lat tematem publicznej debaty, spychając trochę na boczny tor nadaniu wiarygodności Harriet i jej przeżyciom. 

Czy w takim razie odradzam powieść?
Otóż nie.
mimo, że czytałam ją długo i chwilami się z nią trochę męczyłam, to książka mimo wszystko mnie wciągnęła i byłam naprawdę ciekawa jak potoczyły się losy jej bohaterek.
Zatem jeśli lubicie taką tematykę i nie zniechęcają was pewne minusy, to czytajcie „Paryską krawcową” i oceńcie sami.

Książkę można kupić w Księgarni Tania Książka w dziale Literatura dla kobiet