środa, 20 czerwca 2018

„Dziewczynka, która wypiła księżyc” Kelly Barnhill

„Dziewczynka, która wypiła księżyc”.
Czy taki tytuł nie ma prawa oczarować i zaintrygować? Oczywiście, że ma i tak właśnie stało się w moim
przypadku. Zaciekawiona tytułem, przeczytałam opis i bez wahania sięgnęłam po książkę.
Akcja tej powieści dzieje się w krainie zwanej Protektorat, nad którą góruje wieża Zgromadzenia Sióstr i wieczna mgła. Mgła i smutek.
Dlaczego smutek? Otóż dlatego, że każdego roku w Dniu Ofiary rada Najstarszych zanosi do lasu najmłodsze dziecko urodzone w Protektoracie i składa je w ofierze Wiedźmie, która żyje gdzieś w lesie.
Pewnego roku Najstarszy Gherland z resztą rady i swoim siostrzeńcem Antainem, który zaczął naukę na stanowisko w radzie udają się do domu kobiety, której mają odebrać dziecko i złożyć w ofierze.
Kobieta jest oszalała z rozpaczy i walczy o swoją córkę, ale nic to nie daje. Dziecko zostaje jej odebrane i zaniesione do lasu, a ona sama zamknięta w wieży Sióstr.
W lesie niedługo po tym pojawia się Wiedźma. I wydawać by się mogło, że los dziecka jest przesądzony, gdyby nie to, że Wiedźma nie jest krwiożerczą bestią za jaką uważają ją mieszkańcy Protektoratu, ale wiekową Wiedźmą o dobrym sercu i przenikliwym rozumie.
Kobieta co roku zabiera porzucone dzieci, nie rozumiejąc dlaczego tak się dzieje i znajduje im kochające domy w Wolnych Miastach, po drugiej stronie lasu.
Podczas długiej drogi karmi dzieci światłem gwiazd, ale gdy zabiera dziewczynkę, przez pomyłkę karmi ją światłem księżyca, tym samym umagiczniając dziecko. Postanawia więc przygarnąć dziewczynkę i nadaje jej imię Luna, a dzień w którym zamieszka ona z Wiedźmą Xan zmieni wszystko.

Książka Kelly Barnhill adresowana jest z założenia do młodych czytelników, ale mogą po nią sięgnąć także dorośli i  jeśli mają słabość do baśniowych klimatów, to jest ogromna szansa, że będą książką zachwyceni.
Powieść napisana jest pięknym językiem, ale wystarczająco prostym, aby również młodszy czytelnik nie miał problemu z jej przeczytaniem.
Autorka kreuje fantastyczny świat, który opisuje bardzo plastycznie i obrazowo, a magia, którą jest przesiąknięta ta historia, jest barwna i wspaniała.
Akcja powieści jest bardzo wartka i niesamowicie wciągająca, nie wszystko jest jednak podawane czytelnikowi na tacy, na niektóre rozwiązania tajemnic trzeba jednak poczekać.

Głównych bohaterów jest kilkoro, Wiedźma Xan, Luna, potwór Glerk i smok Fyrian mieszkający z nimi oraz Antain.
Każda z przedstawionych w powieści postaci jest bardzo dobrze nakreślona i nie mamy najmniejszych problemów z dobrym ich poznaniem. To postaci pełne życia, a autorka umiejętnie pokazuje ich charaktery oraz życiowe dążenia. I nawet bohaterowie pozytywni nie są wolni od wad i popełniania błędów.
Od początku powieści kibicuje się tym „dobrym” i trzyma kciuki za to, aby wszystko się im udało. Nie sposób nie polubić Glerka czy Wiedźmy, nie kibicować Lunie w odkrywaniu swojego przeznaczenia, czy nie trzymać kciuków za odkrycie prawdy o Protektoracie przez Antaina.

Fabuła powieści jest nietuzinkowa i porywająca, pełna drobnych smaczków i często pojawiającego się subtelnego poczucia humoru.
 Ta powieść to przepiękna baśń, którą młodszy czytelnik odbierze „dosłownie” jako baśniową opowieść o walce dobra ze złem, a starszy odkryje w niej drugie dno pokazujące jak łatwo jest manipulować ludźmi odmawiając im dostępu do wiedzy, wpajając im strach przed nieznanym i jak niszczycielską siłą bywa smutek.
Równocześnie poprzez brak odwagi i chęci stanięcia twarzą w twarz z problemem, pokazuje jak często dochodzi do mylnych założeń i nieporozumień, czego przykładem jest przekonanie mieszkańców Protektoratu, że Wiedźma jest zła, a Xan o tym, że to same matki porzucają swoje dzieci na pastwę dzikich zwierząt.
Na przykładzie Rady Starszych obserwujemy również jak władza potrafi deprawować i skłaniać ludzi do najgorszych zbrodni.
„Dziewczynka, która wypiła księżyc” to również opowieść o dojrzewaniu i odkrywaniu siebie i swoich zdolności, o pierwszych krokach w odnajdywaniu swojej drogi, miłości i poświęceniu.

Jestem absolutnie zauroczona tą powieścią i liczę na więcej takich książek autorki.
Mimo, że czasy gdy byłam dzieckiem i zaczytywałam się baśniami to odległa przeszłość, ta książka pozwoliła mi znów poczuć tą magię, która w dzieciństwie towarzyszyła lekturze wszystkich baśni. Odnalazłam w niej wiele cennych, mimo, że oczywistych spostrzeżeń i jeszcze raz dałam się oczarować czytanej przez siebie historii.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz