„Magia kąsa” to pierwszy tom cyklu o Kate Daniels, autorstwa duetu Ilony i Andrew Gordon, którzy piszą
pod pseudonimem Ilona Andrews.
Ilona urodziła się w Rosji, z której wyemigrowała, gdy była nastolatką, jej mąż natomiast jest Amerykaninem.
Rosyjskie korzenie Ilony poskutkowały wpleceniem w fabułę powieści słowiańskich klimatów i demonologii.
Cykl ten ukazał się w 2007 roku i wtedy nie przykuł mojej uwagi. W tym roku Fabryka Słów po raz kolejny wydaje go od pierwszego tomu, więc gdy po raz enty zobaczyłam reklamę pierwszego tomu, postanowiłam się skusić i zobaczyć „o co tyle hałasu”.
Akcja powieści rozpoczyna się od przedstawienia czytelnikowi świata , w którym żyje Kate. Jest to świat, który nawiedziła magiczna apokalipsa, blokując praktycznie całą technologię, rozgaszczając się na świecie i wyciągając na światło dzienne wiele stworzeń, których istnienie pozostawało kiedyś dla ludzi jedynie strefą bajek i ludowych opowieści.
Dziś nikogo nie dziwią już wampiry, zmiennokształtni i inne stworzenia zdawałoby się, że nie mające racji bytu.
W tym świecie poznajemy Kate Daniels, młodą kobietę, w której żyłach płynie krew i magia, pracującą jako najemnik, wykonujący płatne zlecenia. Gdy dowiaduje się o śmierci swojego opiekuna, rusza do Atlanty, aby odkryć tajemnicę jego śmierci, poznać Władcę Bestii i dopaść winnego tej zbrodni.
Książki z gatunku urban fantasy kiedyś czytałam namiętnie. Jednak po pewnym czasie i sporej ilości kiepskich tytułów, odpuściłam sobie sięganie po ten gatunek. Z racji tego do lektury tej książki podeszłam dość sceptycznie.
Początek powieści zaczyna się dość spokojnie, poznajemy główną bohaterkę, zaznajamiamy się z tym, jak funkcjonuje świat, w którym żyje. Jest to pierwszy tom cyklu, więc nie dziwi taki zabieg. Czym dalej jednak, tym bardziej akcja przyspiesza, mnożą się tajemnice, które musi rozwikłać bohaterka, pojawiają się również kolejni bohaterowie, którzy odgrywają ważną rolę w fabule.
Jeśli chodzi o główną bohaterkę, to pisarskiemu duetowi udało się stworzyć bardzo wiarygodną postać, bez przerysowywania jej w jakikolwiek sposób. Kate jest świadoma swoich umiejętności i mocnych stron, jednocześnie jest niepozbawiona wad i słabości. Jest pyskata tyle ile trzeba, aby nie jej postać nie stała się nieznośna. Do tego nie jest niezniszczalną kobietą-cyborgiem, ale człowiekiem z krwi i kości, którą można zranić.
Ma poczucie humoru, ale zna umiar i nie kpi z wszystkiego i wszystkich za każdym razem gdy otwiera usta.
Mówiąc krótko – to fajna postać, która nie irytuje, nie wkurza i którą tak zwyczajnie od razu się lubi.
Drugim głównym bohaterem, który wyłania się wraz z rozwojem akcji jest Władca Gromady – Curran. Potężny zmiennokształtny, który tak samo jak Kate, ma wady i zalety, a jego siła mimo, że jest ogromna, nie robi z niego stworzenie, którego nikt nie jest w stanie nawet drasnąć.
Bardzo podoba mi się takie przedstawienie bohaterów, nie lubię popadania w skrajność przerysowywania postaci w jakąkolwiek stronę.
Autorzy maja lekkie pióro i dobry styl. A patrząc na to, że piszą w duecie, tym bardziej zasługuje to na uznanie. I nawet pierwszoosobowa narracja mi w przypadku tej książki nie przeszkadza. Powiedziałabym nawet, że wyszła powieści na dobre, bo pokazuje „ludzkie” oblicze Kate, jej siłę i słabości. Bohaterka nie ma też w zwyczaju użalać się nad sobą i roztkliwiać nad swoim losem, dzięki czemu zapałałam do niej ogromną sympatią już od samego początku.
Dodatkowo skrzętnie skrywana przez nią tajemnica w tym tomie nie doczekuje się wyjaśnienia, więc apetyt na drugi tom znacznie wzrósł po zakończeniu lektury.
Akcja powieści jest bardzo dynamiczna, wiele się dzieje, nie zawsze po myśli bohaterów. Niektóre wątki zostają rozwiązane, kilka nowych się pojawia, do tego dochodzi tajemnica pochodzenia Kate i delikatna sugestia jej sercowych perypetii, które zapewne pojawią się w kolejnych tomach.
No właśnie, wątek romantyczny.
Tak szczerze mówiąc, to w „Magia kąsa” praktycznie go nie ma. Oczywiście można się domyślić, że będzie i kto będzie potencjalnym wybrankiem bohaterki, ale tom pierwszy to raczej wprowadzenie do świata Kate niż jej sercowe rozterki. Zresztą patrząc na jej charakter spodziewam się, że nawet wątek romantyczny z nią w roli głównej okaże się ciekawy i nieszablonowy, więc jestem go ogromnie ciekawa.
„Magia kąsa” to mówiąc krótko całkiem dobra powieść. I choćbym nie wiem jak starała się doszukiwać w niej minusów czy wad, to żadnych nie znalazłam.
Świat wykreowany przez autorów jest ciekawy i intrygujący, bez zbędnych udziwnień, za to z nawiązaniami do różnych mitologii, co dodaje tej książce uroku.
Bohaterowie wzbudzają sympatię i nawet ci drugoplanowi są barwni i ciekawi. Akcja jest wartka, fabuła ciekawa, a tajemnice, które musi rozwikłać Kate nie są oczywiste i przewidywalne.
Dodatkowo autorom udało się mnie kilka razy zmylić i zaskoczyć, co zapisuję im na plus. Jestem ciekawa kolejnych tomów, na szczęście drugi i trzeci są już na mojej półce, a kolejne wpisałam na listę zakupową.
„Magia kąsa” to lekka lektura, która dostarcza rozrywki, ciekawi, wciąga i intryguje. Jest to jedna z lepszych książek z tego gatunku, którą dane mi było przeczytać i czuję, że cały cykl ma szansę stać się jednym z ulubionych.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz