wtorek, 8 maja 2018

"Wyklucie" Ezekiel Boone

„Wyklucie” to powieść o której nie słyszałam, aż do czasu gdy trafiła w moje ręce. Był czas, gdy
zaczytywałam się w horrorach, a tak właśnie zakwalifikowano tą powieść. Dla mnie osobiście Wyklucie bardziej przypomina mieszankę horroru z thrillerem.

Akcja powieści rozpoczyna się z naprawdę dużym przytupem. Oto w Chinach rząd zrzuca bombę atomową na własny kraj.  Cały świat zamiera w zdumieniu, ale nic ponadto się nie dzieje, nie wybucha wojna nuklearna na globalną skalę.
Dlaczego Chiny niszczą część swojego kraju? Otóż nie po to aby coś rozpętać, ale powstrzymać. Coś co zagrozi całemu światu, ma sporo odnóży i zabija ludzi w ilościach hurtowych, w ekspresowym tempie. Do tego rozmnaża się w nieprawdopodobnie krótkim czasie i w ilościach zatrważających.
Pająki.

Autor od pierwszej strony nie cacka się z czytelnikiem. Ukazuje skalę zagrożenia, które pojawia się w różnych zakątkach globu, zwiastując ludziom rychły armagedon.
Pokazuje ludzi, którzy jako pierwsi zetknęli się z morderczymi pająkami, zazwyczaj przepłacając to życiem, jest więc sporo różnych wątków, ale są krótkie i ich zadaniem jest ukazanie skali nadchodzącej grozy.
Wśród natłoku tych (wiem, zabrzmi to bezdusznie) mało ważnych bohaterów, pojawiają się ci, którzy będą odgrywać w tej powieści główną rolę, m.in. agent FBI, pani profesor, której specjalizacją są pająki, grupa młodych ludzi, którzy wierząc w globalną zagładę (atmową czy z powodu zombie) mają przygotowane na tą ewentualność wypasione, podziemne schrony, pani prezydent  USA i jeszcze kilkoro innych osób, których losy w ten czy inny sposób się ze sobą splotą.

Akcja jest bardzo dynamiczna, w tej powieści nie ma czasu na nudę, choć trafia się kilka dłużyzn w stylu S. Kinga, choć niestety nie na jego poziomie.
Ogólnie sposób pisania pana Ezekiela Boone mocno mi przypominał styl Kinga, choć autor jeszcze wiele się musi nauczyć, aby osiągnąć ten poziom co mistrz horroru.
Mimo to, uważam, że autor zmierza w dobrym kierunku jeśli chodzi o styl i lekkość pióra.
Jeśli chodzi o głównych bohaterów, to po wyłuskaniu ich z gąszczu różnej maści mniej ważnych postaci, przedstawiają się oni całkiem interesująco. To całkowicie różne charaktery z pełną paletą wad i zalet. Poznajemy ich dość dobrze, autor całkiem wnikliwie ich przedstawia i wskazuje z kim będziemy mieli do czynienia w kolejnych tomach.
Bo, że „Wyklucie” to dopiero pierwszy tom historii mrożących krew w żyłach pająków, nie mam żadnych wątpliwości i właśnie przez to autor poświęca wiele czasu na to, aby czytelnika wprowadzić w świat koszmaru powołanego do życia na kartach tej powieści.

Gdy przeczytałam opis tej książki, podeszłam do niej dość sceptycznie. No bo kto, prócz ludzi cierpiących na arachnofobię, tak na serio boi się pająków, które można załatwić choćby kapciem?
Oczywiście i we mnie budzą lęk te wielkie, kudłate stwory, które są jadowite, choć na szczęście nie pałają chęcią mieszkania w naszym klimacie. Nie zmienia to jednak faktu, że wydawało mi się niemożliwe, aby pająki były w stanie solidnie przestraszyć czytelnika.
Otóż myliłam się.
Autor całkiem zgrabnie tworzył nastrój zagrożenia i grozy. Jego pająki nie są jedynie jadowitymi stworzeniami, na które jeśli się tupnie, to taki ucieknie. Bynajmniej.
To krwiożercze potwory, potrafiące działać w skoordynowany sposób, aby osiągnąć konkretny cel. Do tego są całkiem sprytne, a atakując hurtem, kosząc ludzi jak kombajn zboże.
Gdy uderzą w niczego nieświadomych ludzi, zrobią to na niewyobrażalną skalę, przez co będą praktycznie nie do powstrzymania.

„Wyklucie” to książka, która wzbudza uzasadniony niepokój, wszak pająki to coś, co towarzyszy nam od zawsze, a skąd wiadomo, co się skrywa wśród liści, w odludnych zakątkach naszej ziemi?
To właśnie to jedno „ale co jeśli…” sprawia, że ta książka wywołuje uczucie lęku i chęć zamknięcia okna. Tak na wszelki wypadek.
Oczywiście nie jest to literackie arcydzieło, ale to całkiem zgrabnie napisana powieść, z paletą fajnych bohaterów, która spełnia swoje zadanie, czyli dostarcza czytelnikowi rozrywki.
Lekki styl autora sprawia, że powieść czyta się dobrze i szybko. A rozwój wypadków sugeruje, że „Wyklucie” to dopiero pierwsza bitwa, a finalne zwycięstwo w tej wojnie „ludzie kontra pająki”, zdaje się być niestety po stronie tych wielonożnych bohaterów powieści.

Jeśli więc lubicie trochę strachu podczas lektury, nie odrzucają was makabryczne niekiedy sceny, chcecie powieści, która dostarczy wam rozrywki, to „Wyklucie" Ezekiela Bonne będzie strzałem w dziesiątkę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz