Kolejny tom przygód Alcatraza Smedry nosi tytuł Zakon Rozbitej Soczewki i po raz czwarty zabiera czytelnika do zwariowanego i nietuzinkowego świata wykreowanego przez Brandona Sandersona (tak, to ten który użyczył swojego nazwiska Alcatrazowi, aby źli Bibliotekarze nie zorientowali się, że wydaje on swoja biografię).
Tym razem wraz z Alcatrazem, Bastylią i Kazem ruszamy na ratunek stolicy Mokki, obleganej przez bibliotekarską armię.
Tuki Tuki zostało niewiele czasu, jej obrona chyli się ku upadkowi. Czy Alcatraz podoła zadaniu i uda mu się uratować stolicę Mokki? Co wyniknie z jego ponownego spotkania z matką? I wreszcie, co odkryje ten dzielny chłopiec, pomimo tego, że wciąż próbuje przekonać czytelnika, że jest gupi…
Przygody dwunastoletniego chłopca, którego potężnym talentem jest zdolność niszczenia zafascynowały mnie od pierwszego tomu.
Okraszone pewną dawką sarkazmu, ogromną porcją przedniego humoru i szalonymi wybrykami członków rodziny Smedry całkowicie wciągnęły mnie w swój świat.
Mimo, że akcja koncentruje się w całości na obronie Tuki Tuki, to nie tylko o niej jest ta powieść. O ile poprzednie tomy były typową przygodówką z elementami tajemnicy w tle, o tyle w tym tomie Sanderson zdradza już czytelnikowi, że talenty Smedrych i soczewki okulatorów to ważny element magiczny, bardziej skomplikowany niż się na pozór wydawało. Wygląda na to, że cały system magiczny autor ma idealnie dopracowany i przemyślany, a jego poszczególnych elementach kryje się więcej niż sądziłam. W tym tomie otrzymałam również więcej odpowiedzi na temat głównego wątku, zostają wyjawione niektóre sekrety, które już od pewnego czasu mocno frapowały Alcatraza,a z pozornego chaosu zaczyna się wyłaniać spójna historia.
Również Alcatraz ulega pewnej zmianie, i choć nie jest to efektowne tadam!, to jednak widać, jak wiedza, którą posiądzie chłopiec wpłynie na niego, na jego postrzeganie wszystkich wydarzeń i na decyzje odnośnie przyszłych działań.
Można powiedzieć, że chłopiec otworzy wreszcie oczy i pozwoli połączyć się pewnym faktom, tworząc prawdę, którą niekoniecznie chciał znać, ale z którą teraz będzie się musiał zmierzyć.
Książka pomimo swojego komicznego wydźwięku, zawiera w sobie również bardziej poważne przemyślenia i wnioski.
Oczywiście całość niezmiennie ma swój niepowtarzalny klimat, pełen celnych spostrzeżeń, absurdalnych porównań i żartów tak bezsensownych, że wywołujących głośne wybuchy śmiechu.
Do tego powieść przepełniona jest pędzącą akcją i szalonymi przygodami Alcatraza i jego towarzyszy, więc ani przez chwilę nie można się nudzić.
Książka jest krótka, zaledwie 288 stron, ale stanowi to jej zaletę i bynajmniej nie dlatego, że szybko się ją czyta. Przygody Alcatraza są szalone i nieprawdopodobne, więc gdyby czytać o nich przez 400 stron non stop, to w pewnej chwili straciłyby one powiew świeżości i stały się niejako monotonne. Dzięki niewielkiej ilości stron, wszystko co dzieje się na kartach tej powieści jest niepowtarzalne, wyjątkowe i nie do podrobienia.
Seria Alcatraz kontra Bibliotekarze, to wspaniały, magiczny świat, w którym nic nie jest tym czym się wydaje, a kilka informacji potrafi całkowicie zmienić odbiór poprzednich tomów.
‘Zakon Rozbitej Soczewki” ma jedną niewątpliwą wadę, otóż jest to już przedostatni tom tej serii, „Mroczny Talent”, ma być niestety ostatnim tomem przygód tego wspaniałego chłopca. I zapewne nie są to tylko czcze groźby autora, bo w książce niewątpliwie wszystko zmierza do rozwikłania tajemnicy mrocznych talentów oraz rodziców Alcatraza.
Chylę czoła przed Brandonen Sandersonem, bo nawet z pozornie lekkiej i nieskomplikowanej serii dla dzieci uczynił pełne niuansów i wyjątkowej magii książki, które zachwycą czytelnika w każdym wieku.
I choć z jednej strony nie mogę się doczekać rozwiązania tej historii, to z drugiej będzie mi ogromnie żal pożegnać się z Alcatrazem, jego szaloną rodziną Smedry, Bastylią i przyjaciółmi.
To piękny i magiczny świat, który daje niesamowicie dużo radości podczas czytania i sprawia, że chce się w nim pozostać na dłużej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz