środa, 21 marca 2018

"Spiżowy Gniew" Michał Gołkowski

„Spiżowy Gniew” to kolejna po Komorniku i Moskalu powieść autora po którą sięgnęłam.
Opis fabuły tak mnie zaintrygował, że czekałam na premierę dość niecierpliwie.
Akcja powieści rozpoczyna się w momencie, gdy do Hatwaretu przybywa Zahred. Tajemniczemu mężczyźnie dość szybko udaje się dostać do cesarskiego pałacu i wkraść w łaski Cesarza i jego rodziny.
Ale od momentu jego pojawienia się nic nie idzie tak jak powinno, a już na pewno nie próba doprowadzenia do pokoju pomiędzy od wieków zwaśnionych Hatwaretu i Messembrii.
Kim jest Zahred? Jakie są jego cele i dążenia? Co skrywa tajemnica jego przeszłości?

Powieść rozpoczyna się z niemałym przytupem i zrobiła na mnie wrażenie od pierwszej strony. Akcja rozkręca się powoli i szczerze mówiąc byłam przekonana, że potoczy się zupełnie inaczej.
Ale czym dalej, tym bardziej byłam zaskakiwana przez kolejne zwroty akcji i działania głównego bohatera.
No właśnie – Zahred.
Skrywający tajemnicę, która determinuje jego wszystkie działania i dążenia, napędza go, a jej natury możemy się co najwyżej domyślać.
Zahred to bohater, który mnie intrygował, ciekawił, fascynował, ale którego za żadne skarby nie byłam w stanie polubić. No nie i koniec.
Ja rozumiem, że lekko mówiąc gość ma totalnie przechlapane i jego długie życie, no cóż, zapewne nieźle dało mu popalić, ale mimo mojej ogromnej fascynacji nie polubiłam drania.
Nie zmienia to natomiast faktu, że chętnie będę śledziła jego dalsze przygody i z nieskrywaną przyjemnością odkrywała jego tajemnice.
Moje podejście do Zahreda jest trochę podobne do mojej fascynacji Kommodusem, genialnie zagranym przez Joaquin’a Phoenix w Gladiatorze. Wiadomo, że to postać do cna zła i zdeprawowana, ale w tym swoim okrucieństwie i szaleństwie był na wskroś fascynujący.
Podobnie jest w moim przypadku z Zahredem. Brutalny, wyrachowany, konsekwentnie dążący do osiągnięcia swojego celu bez oglądania się na krzywdy jakimi usłana będzie droga do jego realizacji. W myśl zasady, że cel uświęca środki.
A jednak jak w przypadku Lorda Vadera, chwilami wydawało mi się, że pozostały w nim jakieś resztki ludzkich uczuć i to właśnie dzięki temu przekonaniu nie zapałałam do niego czystą, niczym nieskalaną nienawiścią.
No bo umówmy się – bohater, który wywołuje tak skrajne emocje, nie ważne czy dobre czy złe, to jednak sukces autora.

Prócz Zahreda mamy jeszcze kilkoro bohaterów odgrywających kluczową rolę w powieści, Sarsana i jej brat Tyrsen – dzieci Cesarza Hatwaretu, akolita Zakarnasz oraz książę Messembrii – Arimnetos.
Każda z tych postaci była ciekawa i dobrze nakreślona i bez problemu potrafiła wywołać we mnie różnorakie emocje. Najbardziej polubiłam Zakarnasza, skromnego i inteligentnego akolitę, pozornie nijaki, okazał się najbardziej bystrym i dociekliwym uczestnikiem rozgrywających się w powieści wydarzeń.
„Spiżowy Gniew” to brutalne fantasy, gdzie trup ścieli się gęsto, krew leje strumieniami, nic nie jest słodko różowe i nawet wątek miłosny (a jakże jest taki) jest umiejętnie dopasowany do klimatu powieści.
Autor fajnie pokazał przemianę jednej z głównych postaci, jej siłę charakteru, inteligencję i bystry umysł jednocześnie na jej tle ukazując miałkość charakteru i łatwość z jaką dał się manipulować inny bohater.
Był to ciekawy zabieg, który mnie trochę zaskoczył i rozbił w drobny mak moje wszystkie przypuszczenia, co do kierunku w jakim potoczy się akcja.

„Spiżowy Gniew” szybko mnie pochłonął i wyłączył na jakiś czas z życia. Prócz ciekawości, która pchała mnie do przodu, szybkiemu czytaniu sprzyja lekki i bardzo przystępny styl pisarza, do którego zdążyłam się już przyzwyczaić.
Prócz bitewnego zgiełku i dworskiego zepsucia, śledzimy jak jedno wydarzenia wywołuje kolejne, aż do momentu, gdy już nie da się zatrzymać rozwoju wypadków i wydarzenia jak lawina, zmiotą wszystko co stanie na ich drodze.

Ta książka, to kawał solidnego fantasy i wstęp do kolejnych tomów, których jak się domyślam ma być
siedem, co sugeruje nazwa Siedmioksiąg grzechu.
Cieszę się, że to jeszcze nie koniec mojej przygody z Zahredem i ciekawa jestem ogromnie, jak autor pokieruje jego dalszymi losami.
Patrząc na tempo w jakim potrafi pisać Michał Gołkowski, spodziewam się kontynuacji jeszcze w tym roku.
Na koniec chciałam po raz kolejny pochwalić wspaniałe ilustracje w Spiżowym Gniewie, których autorem jest Vladimir Nenov.




7 komentarzy:

  1. Siedem tomów! Podziwiam Cię. Miałam Ci już o tym napisać przy Poldarkach. Z jednej strony świetna sprawa, z drugiej zastanawiam się, czy to nie wpływa na jakość. W romansach na przykład przeważnie wpływa bardzo - drugi tom już wysiada przy pierwszym :D Ale jak tak patrzę i czytam co piszesz chociażby o w/w Poldarkach, to zaczynam myśleć, że inne gatunki lepiej na tym wychodzą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W romansach często jest tak, że kolejne tomy bywają dużo słabsze. W fantastyce już rzadziej, ot choćby Wiedźmin czy Pan Lodowego Ogrodu, seria INNI, seria Kwiat Paproci, Komornik i w sumie to dlugo by wymieniać. O pana Gołkowskiego "się nie boję" że tak powiem i jestem pełna wiary, że każdy kolejny tom będzie na poziomie.
      A seria Poldark jest zwyczajnie magiczna i cudowna. To wspaniała saga rodzinna, z niesamowitym klimatem i świetnymi bohaterami. Bardzo Ci ją polecam, bo na prawdę warto. A znasz książki Brittainy C. Cherry? Jak nie, to również polecam - powinny Ci się spodobać.

      Usuń
    2. Słyszałam o nich dużo dobrego, ale jak dotąd niczego jeszcze nie czytałam. Ale czy to nie są też romansowe klimaty?
      Poldarków chętnie zaczęłabym czytać, gdybym mogła trafić na nich w bibliotece, muszę zapytać czy w ogóle mają.

      Usuń
    3. Tak, to są przede wszytskim romansowe klimaty, jestem pewna, że Ci się spodobają. Moją ulubioną jest "Powietrze, którym oddycha" - pisałam o niej na blogu. Poldarków teraz wychodzi dziewiąty tom, a jest ich 12. Aż żal, że seria zbliża się ku końcowi :(

      Usuń
    4. W tym roku muszę w takim razie poznać się w końcu z Brittainy C. Cherry :) A z Poldarkami co najmniej jeszcze rok przed Tobą, a i potem będziesz mogła sobie zawsze sięgnąć i do nich wrócić :)

      Usuń
    5. Ja to się dziwię, że jeszcze niczego jej nie czytałaś, to wprost idealnie wpasowuje się w Twoje klimaty. A co do Poldarków, to inaczej jak przede mną było 10 tomów, a teraz już tylko 4 :D

      Usuń
    6. Bywało, że czasem nawet oglądałam jej książki w księgarniach, ale zawsze było coś co akurat chciałam mieć bardziej. Może teraz przyjdzie kolej na nią :D

      Usuń