„Alice i Oliver” to historia młodego małżeństwa, które złapało życie za rogi, cieszy się wzajemną miłością, paromiesięczną córką i realizacją swoich zawodowych ambicji.
Alice jest pełna pasji, niezależna, bystra, piękna i kocha męża całym sercem.
Oliver to trochę wycofany, ale pełen uczuć mężczyzna, który dla ukochanej żony jest gotowy zrobić wszystko.
I właśnie pewnego dnia, nadejdzie ten moment, gdy życie zweryfikuje jego uczucia, bo u Alice zostaje zdiagnozowana bardzo agresywna postać białaczki.
Autor napisał tą książkę na podstawie osobistych doświadczeń i to da się wyczuć.
Ta powieść emanuje autentycznością i daje się wyczuć, że to nie fikcja, a prawdziwa historia.
Głównych bohaterów poznajemy w momencie, gdy Alice trafia do szpitala, nie przeczuwając co za choroba zaatakowała jej organizm.
Wraz z Alice przechodzimy wszystkie stadia choroby, wszystkie emocjonalne huśtawki, od nadziei po całkowite załamanie.
Wraz z nią i Oliverem śledzimy przebieg leczenia, które aby uratować jej życie, musi ją prawie zniszczyć.
Autor niczego nie ubarwia, nie koloryzuje, pisze jak było, co czuła Alice, jej przemyślenia, reakcje, pragnienie przeżycia i strach przed śmiercią.
Pisze o tym bardzo wiarygodnie, bo korzystał w obszernych notatek swojej żony, które podczas długiej choroby prowadziła dzienniki.
Prócz bezpośredniej walki z chorobą, Charles Bock opisuje również jak białaczka wpłynęła na całą ich rodzinę, jak odbiła się na łączących małżeństwo więzach, jak bardzo nadwerężyła ich wzajemną miłość i zaufanie.
Ta choroba niszczyła nie tylko ciało Alice, ale również jej umysł oraz samego Olivera. Krok po kroku przygniatała go swym ciężarem, skazując na ciągły strach, przed każdym potknięciem, przed każdym pełnym niepewności dniem, na walkę z firmami ubezpieczeniowymi, przed lękiem, że nie stać ich będzie na leczenie.
„Alice i Oliver” to obraz choroby, które próbuje zniszczyć nie tylko ciało, ale i duszę. Która odbiera nie tylko siły, ale i wiarę i nadzieję.
To ukazanie pola walki, bez wytchnienia i zwątpienia w jej sens.
To również opis fizycznego zmagania się z chorobą i ukazania jak straszną terapią jest chemioterapia i radioterapia i jakim koszmarem jest białaczka.
Mimo wszystko, autor nie pozbawia bohaterów nadziei, nie odbiera im wiary w to, że z tą chorobą można wygrać.
Prócz opowieści o walce z chorobą, wtrąca również często retrospekcje obojga bohaterów, które przybliżają czytelnikowi ich obraz sprzed choroby, gdy jeszcze życie było proste i nieskomplikowane.
Język jakim napisana jest ta powieść jest dobry, autor potrafi pisać bardzo obrazowo i w sposób przemawiający do wyobraźni czytelnika.
Ale jeśli ktoś spodziewa się lekkiej książki z historią choroby w tle, to się rozczaruje.
„Alice i Oliver” to nie jest lekka i przyjemna powieść. To książka, której lektura sprawia ból, która poniewiera czytelnikiem, która sprawia, że serce boli a do oczu cisną się łzy.
I są to łzy autentycznego przejęcia, bo autor nie gra na instynktach czytelnika, aby wywołać wzruszenie. To sama historia jest tak poruszająca i wstrząsająca.
Wiele jest książek, które poruszają taka tematykę, ale w „Alice i Oliver” jest coś, co poruszyło mnie w wyjątkowy sposób. Autor prócz odczuć Alice ukazał również jak choroba żony wpłynęła na Olivera, jak ogromny ślad zostawiła w jego sercu i jakim ciężarem położyła się na jego barkach.
I chyba to prócz samej białaczki jest tak wstrząsające, ta świadomość, że taka walka może zniszczyć nawet wydawałoby się najtrwalsze uczucie i rozerwać nawet najmocniejsze więzy. Że trzeba walczyć nie tylko fizycznymi objawami raka i jego leczeniem, ale co równie ważne, z jego wpływem na najbliższych osoby chorej.
Czy polecam tą powieść?
Jak najbardziej. Choć pewnie nie każdemu, bo w tej powieści nie ma niczego, co byłoby podane w lekkiej formie. To szczery do bólu obraz walki z chorobą, który porusza do głębi.
Ale uważam, że warto przeczytać „Alice i Oliver” aby zrozumieć i docenić to, że póki co życie oszczędziło nam takiego koszmaru.
Przeczytam na pewno, nie wiem kiedy, ale już wpisuję na listę. Będę płakać, ale tak jak mówisz, warto czytać takie książki, i przypominać sobie, jaką wartość ma życie każdego z nas. Patetycznie zabrzmiało, ale wiesz, o co mi chodzi.
OdpowiedzUsuńWiem, wiem :) Książka robi piorunujące wrażenie. Na moim FB jest konkurs, w którym do wygrania jest ta powieść. Zajrzyj i zgłoś się, może akurat wygrasz :D
UsuńRzadko bywam na fb, ale postaram się zajrzeć.
Usuń