„Dwie karty” – powieść Agnieszki Hałas to pierwszy tom otwierający cykl Teatr Węży.
Ta książka dość długo czekała na swoja kolej na półce, byłam jej ciekawa, ale zawsze wybierałam inną powieść.
Aż niedawno poczułam wręcz wyrzuty sumienia, że tyle razy odkładałam ją na półkę i postanowiłam zabrać się za lekturę.
Akcja dzieje się w mieście Shan Vaola nad Zatoką Snów. Dawni bogowie odeszli, do ochrony ludzi pozostawiając Zmrocze. Magia jest wszechobecna, ale tylko ta srebrna jest dozwolona. Czarna magia uznawana jest za skażoną, a magów, u których się ona objawi wyłapuje się i skazuje na bolesną śmierć.
Miasto ma dwa oblicza, to normalne i Podziemie, gdzie żyją chowańcy, homunkulusy, żebracy, złodzieje, zbieracze śmieci, alchemicy, a niekiedy ukrywają się tam również czarni magowie. Pojawiają się tam również mieszkańcy Otchłani – demony, walczące o pozyskanie jak najwięcej ludzkich dusz.
Właśnie w takie miejsce trafia główny bohater Brune Keare, który nie pamięta nic ze swojej przeszłości, jego twarz poznaczona jest bliznami, a jego umiejętności zbyt mocno przypominają czarną magię. Znaleziony przez jednego ze śmieciarzy, zabrany do Podziemi, pomału dochodzi do siebie.
Ale nic nie jest takie, na jakie wygląda i Brune Keare boleśnie się o tym przekona.
Początek powieści to długie i szczegółowe wprowadzenie czytelnika do świata wykreowanego przez autorkę. Powieści wychodzi to na plus, bo czym dalej, tym łatwiej można się zorientować w zależnościach panujących w tym świecie.
Od razu też pojawia się kilka wątków i sporo bohaterów drugoplanowych, którzy okazują się bardziej lub mnie ważni. Z czasem wśród tej mnogości postaci klaruje się kilkoro, którzy ewidentnie odgrywają ważniejszą rolę i podejrzewam, że ich znaczenie będzie rosło z każdym kolejnym tomem.
Autorka ma lekkie pióro i dobry styl. Pisze w bardzo plastyczny sposób, więc czytając jej powieść, bez trudu mogłam sobie wyobrazić Shan Vaola, Podziemia i inne strefy, w które zawędrowali jedni czy drudzy bohaterowie.
Początkowo, pomimo lekkości pióra autorki, czytało mi się Dwie Karty dość ciężko. Czekałam na zawiązanie się głównego wątku i bardzo długo przyszło mi czekać, w sumie to praktycznie dopiero pod koniec co nieco się wyklarowało. Odniosłam wrażenie, że cały ten tom to niejako wprowadzenie do świata stworzonego przez autorkę, to dobre przedstawienie postaci, to zarysowanie zależności i prawideł, to ukazanie systemu magicznego.
Ale autorka na tyle mnie zaintrygowała, że nawet do głowy mi nie przyszło, aby odłożyć książkę, a z każdym kolejnym rozdziałem coraz bardziej wciągałam się do tego niesamowitego świata.
Dodatkowo postać głównego bohatera i to, że tak jak on, niewiele dowiadujemy się o jego przeszłości sprawiał, że zżerała mnie ciekawość, co do jego prawdziwej tożsamości, chciałam również już teraz, natychmiast dowiedzieć się wszystkiego o jego tajemniczej przeszłości.
Oczywiście nic z tego, autorka wszystkie asy nadal trzyma w rękawie, bardzo niechętnie odkrywając przed czytelnikiem tajemnice Krzyczącego w Ciemności.
A sam Brune Keare to wyjątkowo ciekawa postać. Niezamierzona tajemniczość, wyjątkowe umiejętności i sumienie, które nie raz i nie dwa wpędziło go w tarapaty.
Do tego z jednej strony dobre serce, a z drugiej mordercze umiejętności.
Przyznacie sami, że to mieszanka wybuchowa. I właśnie główny bohater jest najmocniejszym elementem tej powieści, sprawia że chce się czytać dalej i dalej i w końcu odkryć wszystkie jego tajemnice, że kibicuje mu się we wszystkim, mimo, że tak naprawdę niewiele o nim wiemy, a w sumie może się okazać w kolejnych tomach, że to skończony łajdak i psychopata.
Nie podejrzewam aby tak się stało, ale kto to wie?
„Dwie Karty” to nie jest piękna baśniowa opowieść, to nie lekki i przyjemne fantasy. To brudna i brutalna rzeczywistość, w której przyszło egzystować naszemu bohaterowi. To świat, gdzie magia jest wszechobecna, ale tylko jeden jej kolor jest dozwolony, to miejsce gdzie rozgrywają się okrutne walki, knucia, spiski, a demony zrobią wszystko aby pozyskać jak najwięcej ludzkich dusz.
To mroczna historia, gdzie szczęśliwe zakończenie wydaje się mało prawdopodobne.
Nic nie jest jednoznaczne ani oczywiste, a to kto stoi po której stronie, może się okazać dopiero na samym końcu.
Jestem zafascynowana światem wykreowanym przez Agnieszkę Hałas i nie ulega wątpliwości, że w niedalekiej przyszłości sięgnę po kolejne tomy tego cyklu. Uważam, że to kawał solidnego fantasy i szczerze polecam „Dwie Karty”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz