Nigdy wcześniej nie robiłam na blogu podsumowań, choć w październiku 2017 minęło dwa lata, odkąd go prowadzę.
W tym roku postanowiłam jednak napisać krótki wpis z takim mini podsumowaniem. W nim skromnie - ksiązki, które najbardziej mi się spodobały i te które mnie zawiodły i rozczarowały.
Zacznę od tego pozytywnego wpisu - czyli moich zachwytów.
Tak wyszło, że podzieliłam je na dwie grupy - fantasy i reszta. I jeśli chodzi o grupę pierwszą, to tam zdecydowanie królują polskie nazwiska.
Maja Lidia Kossakowaska i jej kolejny tom serii Anielskiej - Bramy Światłości, to mój zdecydowany faworyt... ale na równi z Komornikiem Michała Gołkowskiego.
Poza tym niedawne odkrycie "Noc kota dzień sowy" czy zaskakujące Luonto. Do tego dopiero w tym roku odkryte Słowiańskie klimaty, w których się zakochałam czyli książki Marty Krajewskiej, Katarzyny Bereniki Miszczuk i Pauliny Hendel. Grupę zamyka piąty tom serii INNI Anne Bishop oraz cudownie baśniowa Wybrana.
Jeśli chodzi o powieści obyczajowe, to największe wrażenie wywarła na mnie "Szmaragdowa Tablica" Carli Montero. Długo stała na półce, a gdy już po nią sięgnęłam, nie mogłam się oderwać.
Poza tym na liście najlpszych znalazła sie kolejna powieść Anny McPartlin, C.R. Zafona czy Stefana Türschmid.
Każda z tych książek ujęła mnie czym innym, każda wciągnęła i zachwyciła na swój sposób. O każdej z nich pisałam również na blogu, więc jeśli ktoś chciałby poznać bardziej szczegółowo moje wrażnie z lektury, to zapraszam.
Natomiast jeśli chodzi o największe rozczarowania, to lista wcale nie jest aż tak krótka, jakbym chciała:
1. Maria Solar - Skradzione godziny
2. J.P. Monninger - Droga do ciebie
3. Kathleen Grissom - Dom służących
4.Tosca Lee - Pierworodna
5. Marc Elsberg - Helisa
6.Alexandra Bracken - Pasażerka
Jeśli chodzi o książki z tej grupy, to nie jest tak, że każdą z nich chciałam wyrzucić przez okno czy spalić w piecu. Ale każda z jakiegoś powodu mnie rozczarowała i odkładałam ją z uczuciem ogromnego zawodu, czasem znudzenia i zniechęcenia.
Uważam, że czytanie nigdy nie jest stratą czasu, nawet jak książka jest "słabsza". Tak też było w tym przypadku.
Nie zmienia to faktu, że w większości przypadków tak sie zraziłam do autora/autorki, że zapewne po kolejne ich książki już nie sięgnę.
Nawet kiedy piszesz o książkach, które Ci się niezbyt podobały, i tak masz dla nich trochę ciepła :)
OdpowiedzUsuńFajne podsumowanko, sama też się do czegoś takiego przymierzam, ale przy moim lenistwie to nic pewnego :)
Dziękuję za miłe słowa :) Też nie miałam weny na podsumowania, rozpisywanie się. Ale nagle mnie naszło na napisanie choć tego :)
UsuńMiałam może i szczęście, bo ksiażki totalnie złej w ubiegłym roku nie trafiłam. Czekam na Twoje podsumowanie, ciekawa jestem, co się tam znajdzie :)
Pewnie będzie mega dziwny :D
UsuńA ile w sumie książek przeczytałaś w ubiegłym roku?
W 2017 przeczytałam 97 książek. Mniej więcej wychodzi mi podobna liczba odkąd zaczęłam liczyć, czyli od 2015r :)
UsuńSuper! Gratulacje i oby tak dalej:)
UsuńU mnie skromniej - ok. 65, w sumie też nieźle:)
65 to wcale nie jest skromnie :D Super wynik. Bo w czytaniu najważniejsze jest czytanie :)
UsuńJasne, że tak:)
UsuńUśmiejesz się, bo już 26 luty, a ja zrobiłam w końcu u siebie coś w rodzaju podsumowania ubiegłego roku XD
OdpowiedzUsuńWłaśnie czytałam, bardzo fajne i konkretne :)
Usuń