czwartek, 11 stycznia 2018

"Kobieta w oknie" A.J. Finn

„Kobieta w oknie” zaciekawiła mnie opisem. Mocno skojarzyła mi się z filmem Okno na podwórze Alfreda Hitchcocka (czytając książkę odkryłam fascynację głównej bohaterki czarno-białymi filmami thrillerami i kryminałami, więc zapewne autor również jest ich fanem), który to film od zawsze był dla mnie jednym z najlepszych w swoim gatunku.
Dlatego też śmiało sięgnęłam po książkę A.J. Finn, pewna, że przygoda z nią nie może się nie udać.

Akcja powieści rozpoczyna się od przedstawienia Anny, lekarki – psycholożki, która po bliżej niewyjaśnionym wydarzeniu zaczęła cierpieć na głęboką agorafobię. Kobieta nie wychodzi z domu, nie otwiera nawet okien. Jej „oknem” na świat jest internet oraz aparat fotograficzny, za pomocą którego podgląda swoich sąsiadów.
Wszystko płynie wolnym rytmem, od jednego leku do drugiego, od jednego kieliszka wina do następnego, aż naprzeciw Anny wprowadza się nowa rodzina - Russsellowie. I wtedy jej i tak skomplikowane życie wywraca się do góry nogami, bo pewnego wieczoru widzi coś, czego nie powinna. Gdy próbuje o tym opowiedzieć policji i najbliższym, nikt jej nie wierzy, tym bardziej,  że kobieta po traumatycznych przeżyciach nie jest stabilna emocjonalnie.
Ale Anna jest pewna co widziała…

Początek powieści, to wprowadzenie czytelnika w świat Anny. A trzeba przyznać, że to bardzo depresyjne, smutne i pełne bólu miejsce.
Autor krok po kroku odkrywa tajemnice swojej bohaterki, nie zdradzając czytelnikowi za szybko jej sekretów i nie wyjaśniając wszystkiego na samym początku.
Taki zabieg potęguje niepewność i wzbudza ciekawość, sprawia, że czytelnik ma czas aby snuć własne domysły.
Przyznam, że przez chwilę obstawiałam kompletnie inne rozwiązanie tajemnicy Anny, choć bardzo szybko domyśliłam się jednak, jaką prawdę skrywa kobieta.
Mimo to początek powieści był dla mnie okropnie nużący i bywały chwile, że gdybym nie była zobowiązana do napisania recenzji, to książkę bym odłożyła na półkę bez szans na to, że kiedyś do niej wrócę i dokończę czytać.
Na szczęście, dla mnie zobowiązanie się do czegokolwiek, rzecz święta, więc chcąc nie chcąc czytałam dalej.
I bardzo dobrze się stało, bo w pewnej chwili akcja przyspiesza i rozkręca się do tego stopnia, że nie mogłam się od książki oderwać i zarwałam sporą część nocy, żeby przeczytać ją do końca.

Autor ma lekkie pióro, ale pisze bardzo obrazowo i przekonywująco. Potrafił stworzyć mroczny świat fobii Anny, dobrze odmalować jej nadużywanie alkoholu mieszanego z lekami, do tego przejmująco przedstawić jej stan psychiczny i emocjonalny.
A.J. Finn stworzył bohaterkę złamaną przez życie, na skraju całkowitego upadku, takiego, z którego nie sposób już się podnieść.
Wprowadził również kilkoro bohaterów drugoplanowych, którzy odegrali mniejsze lub większe role w fabule, choć nie poświęcił im zbyt wiele czasu, akcja koncentruje się na głównej bohaterce.
Czy polubiłam główną bohaterkę? Nie potrafię jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie. Na pewno ogromnie jej współczułam i żal mi było, że spotkała ją taka tragedia, choć czym więcej autor odkrywał jej sekretów, tym bardziej żal ustępował rozczarowaniu.

Mimo pewnej przewidywalności (zakładam, że nie tylko ja domyśliłam się pewnych rozwiązań w fabule), książkę po początkowych trudnościach czytało mi się bardzo dobrze i szybko. Byłam niesamowicie ciekawa, które z moich podejrzeń okażą się trafione, a które były tylko strzałami kulą w płot.
Dlatego prócz chęci rozwiązania zagadki, do przodu gnała mnie również ciekawość.
Autor stworzył w swojej powieści ciekawy klimat, klaustrofobiczny, pełen niepewności co jest prawdą, a co tylko urojeniem schorowanego umysłu.
Fajnie również pokazał, jak z pozoru nic nieznaczące detale naprowadziły Annę na właściwy trop. Przyznam szczerze, że nie wszystkie takie niuanse wyłapałam.
Co więcej autork dawał czytelnikowi i Annie pewne wskazówki, co do tożsamości złoczyńcy, a jednak i Anna i ja dość późno zorientowałyśmy się, kto nim jest.

Lekturę Kobiety w oknie uważam za udaną i cieszę się, że nie zrezygnowałam z jej czytania. Powieść okazała się całkiem udaną rozrywką i ciekawym thrillerem, który gdy już mnie porwał, to nie wypuścił do ostatniej strony.
Zdecydowanie mogę ją polecić, a sama zapewne skuszę się na kolejną książkę A.J. Finn, bo mimo iż kryminał/thriller, to nie mój ulubiony gatunek literacki, to jednak ta powieści zdecydowanie przypadła mi do gustu.


Za możliwość przedpremierowego przeczytania książki dziękuję wydawnictwu W.A.B

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz