niedziela, 14 stycznia 2018

"Kot Alchemika" Walter Moers

Gdy zaczęłam czytać „Kota Alchemika” nie mogłam uwierzyć, że przez tyle lat ta książka nie wpadła w moje ręce.  Że nigdzie nie natrafiłam na jej recenzje, nie wyświetliła mi się w propozycjach na różnych stronach dla książkoholików itd.
Dopiero przypadek sprawił, że zatrzymałam się nad tą niepozornie wyglądającą okładką, a zafascynowana opisem książkę nabyłam.

Akcja powieści opowiada o krocie Echo (dokładnie tak, krocie – nie kocie. Od typowego kota odróżnia krota fakt, że potrafi mówić ludzkim głosem), który na wskutek śmierci swojej opiekunki wylądował na ulicy, gdzie na skraju śmierci głodowej spotkał go przeraźnik Eisspin i proponuje umowę – on zabierze krotka do swojego zamku i przez miesiąc będzie go karmił wszystkim co najlepsze, a podczas następnej pełni Echo pozwoli się zabić i wytopić ze swojego ciała tłuszcz, którego przeraźnik potrzebuje do swoich alchemicznych działań.
Echo, który wie, że na ulicy nie przeżyje więcej niż kilka dni, zgadza się na umowę z przeraźnikiem. Czy skończy w kotle Eisspina, czy może los da mu jednak szansę na życie.

Powieść rozpoczyna się z tzw. marszu, nie ma długiego wprowadzenia w wykreowany przez autora świat, szybko przedstawia nam miasto Sledwawie oraz co doprowadziło Echo do momentu, w którym go poznajemy. Więcej informacji o otaczającym krotka świecie dowiadujemy się niejako przy okazji rozwijania się fabuły i pojawieniu się kolejnych bohaterów.
Świat stworzony przez autora jest niebanalny i intrygujący, choć uważne oko wyłapie trochę nawiązań do współczesnego świata.
Akcja jest bardzo wartka i wciągająca, nie nudzi ani przez chwilę. Zresztą historia opowiadana przez Waltera Moersa jest tak niesamowitą mieszanką groteski, grozy i komedii zaprawionych czarnym humorem i sarkazmem, że nie sposób się od książki oderwać.

Bohaterowie, który stworzył pisarz, to barwne postacie, pełne sprzeczności i zaskakujących cech charakteru. Jeśli chodzi o krotka Echo, to (co oczywiste w przypadku kotów) nie sposób było go nie polubić i rozpaczać nad wizją jego rychłej śmierci. Przeraźnik Eisspin natomiast to postać dość skomplikowana, z jednej strony do cna zła i okrutna, z drugiej, gdy czytelnik poznaje przeszłość tego budzącego grozę człowieka, trochę mu współczuje, choć w ostatecznym rozrachunku ja go nie byłam w stanie polubić choćby minimalnie.
Postacie drugoplanowe są równie ciekawe  jak te główne i odgrywają w tej historii ważną rolę.
Najważniejszymi okazuję się Skóroperze, puchacz Fiodor, Ugotowany Upiór i przeraźnica Izanuela. Ubarwiają powieść, wprowadzają zamieszanie i sporą dawkę niekiedy absurdalnego poczucia humoru.

Autor ma fajny styl i lekkie pióro, i choć zdarzały mu się nieco przydługie opisy kulinarnych poczynań Eisspina, to w żaden sposób nie zniechęciło mnie to do dalszej lektury.
Świat stworzony przez Waltera Moersa jest absolutnie fascynujący,  pisarz potrafił niesamowicie obrazowo go przedstawić, więc nie miałam najmniejszych problemów aby wyobrazić sobie wszystko, o czym pisał.

„Kot Alchemika” to historia baśniowa, pełna niespodziewanych zwrotów akcji, niesamowitych wydarzeń, plejady barwnych postaci, przedstawiająca walkę dobra ze złem w sposób niebanalny i arcyciekawy.
Wspaniałe są również w powieści ilustracje, które w cudowny sposób oddają niesamowity klimat tej historii.
Jestem całkowicie  zauroczona tą książką i mogę śmiało powiedzieć, że wpisuje się również w poczet fanów pisarza, a co za tym idzie, oczywistym jest, że przy najbliższych zakupach książkowych, do koszyka wpadną jego kolejne powieści osadzone w świecie Camonii.


4 komentarze:

  1. Super!
    Co prawda ciężko byłoby się o tego kRotka nie bać, skoro ma być przerobiony na tłuszcz, ale ciekawa historia.
    Mam przy okazji pytanie, bo kochasz koty i lubisz fantastykę: czy czytałaś kiedyś może "Pieśń Łowcy"?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie czytałam, mam zapisaną na swojej liście, ale udało mi się na nią trafić, chyba będę szukała na allegro. Z opowieści z kotami w roli głównej mam natomiast serię Wojownicy - właśnie ją skompletowałam i będę czytać :)

      Usuń
    2. "Pieśń Łowcy" też świetna, polecam, jakby co. Czytałam dość dawno, ale pamiętam, że ciekawie było tam wyjaśnione w formie legendy, skąd się wzięła wrogość między psami a kotami :D

      Usuń
    3. Przypomniałaś mi o niej, więc pewnie teraz poszukam i kupię :)

      Usuń