„Przeklęta” to powieść swego czasu szeroko reklamowana i polecana na wielu blogach. Mnie jakoś omijała, aż zachęciła mnie do zakupu znajoma, która mocno się nią zachwycała.
Opis mnie zaciekawił, sugerował pełne tajemnic urban fantasy, więc się skusiłam.
Akcja powieści rozpoczyna się, gdy poznajemy główną bohaterkę Miriam. Poznajemy to zbyt szumne określenie – dowiadujemy się, że żyje i jest bardzo tajemnicza. Do tego stopnia, że prócz kilku faktów nic więcej do końca powieści czytelnik się o niej nie dowiaduje.
Miriam mieszka w wolnym Mieści Rades, które po krwawej wojnie stało się enklawą dla istot paranormalnych i zmiennokształtnych, którzy sprawują w nim nieformalną władzę.
Sam władca zmiennokształtnych – David – zgłasza się do firmy Miriam (która na dobrą sprawę nie wiadomo czym się zajmuje) i prosi o pomoc w znalezieniu mordercy zmiennokształtnych, które od niedawna mają miejsca.
Na początku zostałam mocno zaskoczona narracją. Jest pierwszoosobowa, ale pisana z perspektywy każdego bohatera powieści, nawet tych, którzy w książce pojawiają się tylko na jednej czy dwóch stronach. Gdy czytałam kolejny rozdział z perspektywy innego bohatera, byłam pewna, że ma on jakieś znaczenie dla fabuły. Czasem okazywało się, że nie, a ja zastanawiałam się po co ta osoba w ogóle dostała swój rozdział.
Jeśli chodzi o bohaterów, to najbardziej polubiłam tych drugoplanowych, Iwana i jego ciągłe zawirowania z narzeczoną, medium Vivian oraz Bena, roztargnionego i zakręconego naukowca. Oni nadali powieści kolorytu i potrafili sprawić, że dało się ich lubić. David jak na samca alfa był maksymalnie męski, maksymalnie pociągający, maksymalnie przystojny i ogólnie maksymalnie wszystko. Ale dzięki kilku retrospekcjom mamy szansę trochę lepiej go poznać i nawet polubić.
Jedyną postacią, której nie polubiłam – była Miriam.
Denerwowała mnie od pierwszej chwili, a czym dłużej czytałam, tym moja niechęć stawała się większa. W moich oczach była ona pozerką i manipulantką, pyskatą i arogancką. Niektóre jej zachowania bardziej pasowały do głupich zagrywek gimnazjalistów niż do kobiety z bagażem życiowych doświadczeń. W dodatku praktycznie niczego się o niej nie dowiadujemy, dlaczego jest jaka jest i skąd u niej te wyjątkowe zdolności.
Z powodu odczuć względem głównej bohaterki, książkę momentami czytało mi się zwyczajnie kiepsko i na siłę. Byłam ciekawa jak się rozwinie akcja i wyjaśnienia tajemnicy, na szczęście postacie drugoplanowe nadrabiały trochę niedoskonałości Miriam.
Autorka ma całkiem dobry styl i lekkie pióro. Sprawnie prowadzi akcję, choć czasami odnosiłam wrażenie, że zbyt powierzchownie do niej podchodzi i ślizga się po powierzchni swojej opowieści, zamiast zagłębić się w niej bardziej, dać czytelnikowi poznać Wolne Miasto Rades i jego mieszkańców.
Niestety, niewiele się o nim dowiadujemy, równie dobrze akcja mogłaby się rozgrywać w Warszawie, Londynie czy Wiedniu w czasie teraźniejszym. Niby czytelnik wie, że w Rades jest magia, zmiennokształtni itd. ale tego się zupełnie nie czuje.
W powieści brakowało mi pazura, tej iskry która rozpala wyobraźnię czytelnika i przenosi go w miejsca i czas opisywane przez autorkę.
Czytając Przeklętą, miałam wrażenie, że wszystkiego jest w niej ciut za mało. Zbyt słabo rozwinięte tło, zbyt powierzchowne prowadzenie akcji, za mało rozwinięci ciekawi bohaterowie drugoplanowi.
Jedyne czego jest za dużo, to przerysowania postaci Miriam.
Autorka skumulowała w niej wszystkie cechy „prawdziwej twardzielki” i sprawiło to, że znielubiłam Miriam od samego początku.
Za to bardzo fajnym zabiegiem było wplecenie w fabułę mitologii Greckiej. Kompletnie siętakiego rozwiązania nie spodziewałam i dałam się pozytywnie zaskoczyć.
Również zakończenie jest ciekawe, choć patrząc na to, że jest już drugi tom serii Wolne Miasto Rades, to raczej nie ma co spodziewać się niespodzianki.
Mimo sporych minusów powieść czytało mi się lekko i szybko. Iga Wiśniewska miała dobry pomysł, a powieść spory potencjał, który nie do końca potrafiła wykorzystać. Stworzyła również ciekawych bohaterów, choć ci najlepsi, to postacie drugoplanowe. Akcja przez większość czasu była dość dynamiczna i choć zdarzały się bardziej spokojne momenty, to nie nudziłam się czytając Przeklętą.
Uważam, że autorka ma talent i jeśli będzie go rozwijać, to może pisać naprawdę dobre książki, bo już teraz widać, że potrafi stworzyć ciekawą historię.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz