niedziela, 21 stycznia 2018

"Przebudzenie Olivii" Elizabeth O'Roark

„Przebudzenie Olivii” to książka, której tytuł i okładka skojarzyły mi się z niczym innym niż klasyczny erotyk, dlatego nie poświęciłam jej ani chwili uwagi przeglądając kolejne strony w internetowej księgarni. Dopiero kilka ciekawych recenzji na blogach skłoniło mnie do pochylenia się nad tą książką i zakupu.
Książka z gatunku YA opowiada o dwójce młodych ludzi, tytułowej Olivii – studentce, biegaczce, która z
powodu sporych kłopotów musiała przenieść się na inny Uniwersytet. Tam  dołącza do drużyny biegaczek, której trenerem jest Will, niewiele od niej straszy mężczyzna.
Ona skrywa mroczne tajemnice, on postanawia jej pomóc. Co oczywiste, od pierwszej chwili będzie ich do siebie ciągnąć, a co z tego wyniknie – łatwo się domyślić.

Wbrew temu co sądziłam o tej książce zanim ją kupiłam, Przebudzenie Olivii nie jest erotykiem. To klasyczny romans YA, gdzie seks i pożądanie odgrywają ważną rolę, ale nie są głównym wątkiem powieści.
Autorka stworzyła ciekawych bohaterów, zwłaszcza Will jest postacią, którą polubiłam od pierwszej chwili. Całkiem inaczej miała się sprawa z Olivią. Początkowo niemożebnie działał mi na nerwy, jej zachowanie irytowało i odpychało. Czym dłużej czytałam, tym lepiej było, ale tak naprawdę nie udało mi się polubić tej bohaterki.  Jest harda, pyskata, agresywna nie tylko werbalnie. I nawet wyjaśnienie przyczyn takiego zachowania, nie dało rady mnie do niej przekonać w 100%.
Owszem, mój odbiór jej postaci trochę się zmienił, ale nie do tego stopnia, abym zapałała do niej prawdziwą sympatią.
Prócz dwójki głównych bohaterów, autorka stworzyła fajne postacie drugoplanowe, ciekawe, intrygujące, dodające powieści  humoru i ubarwiające fabułę.

Elizabeth O’Roark ma lekkie pióro i sprawnie prowadzi akcję. Do tego  nie przesadza z ckliwością, co zapisuję jej na plus. Książkę czytało mi się przyjemnie i szybko, choć jeszcze zanim zacznie się ja czytać, to wiadomo jak ta historia się zakończy.
Prócz wątku niedozwolonej miłości, jest jeszcze jeden – tajemniczej i traumatycznej przeszłości Olivii. Ten wątek bardzo mi się spodobał i zaciekawił, choć jego poprowadzenie i  rozwiązanie kompletnie mnie rozczarowało. To był spory potencjał, który został zmarnowany.
Autorka potrafi z wyczuciem pisać o uczuciach i targających bohaterami emocjach, nie przesadza w żadną stronę. Jeśli chodzi o sceny erotyczne nie przesadza z ich ilością, dzięki czemu są uzupełnieniem uczucia pomiędzy bohaterami, a nie głównym tematem tej historii.

„Przebudzenie Olivii” praktycznie niczym nie zaskakuje, wpasowuje się idealnie w ramy gatunku i od początku do końca wiadomo jak będzie się rozwijała fabuła i w jakim kierunku będzie zmierzała akcja.
Ta przewidywalność nie przeszkadza jednak  jeśli czytelnik się z nią liczył, a  z książką można wtedy spędzić przyjemny wieczór.
Elizabeth O’Roark ma dobry styl i potrafi wciągnąć czytelnika w opowiadaną przez siebie historię,  w swojej powieści nie przesadza również z nagromadzeniem wszelkich dramatów tego świata.
Owszem, jej bohaterowie dostają od życia wiele przysłowiowych kopów, ale  autorka zachowuje dobre proporcje pomiędzy dramatycznymi wydarzeniami, a tymi niosącymi nadzieję na przyszłość.
Na plus zasługują również dialogi, są barwne, pełne humoru i ciętych ripost. Nadały fabule lekkości i wprowadziły sporą dawkę humoru.

Ogólnie powieść Elizabeth O’Roark oceniam dobrze. Może i niczym mnie ta książka nie zaskoczyła, ale czytało mi się ją przyjemnie i bez większych rozczarowań.  „Przebudzenie Olivii” to typowy romans YA, poruszający ciężki temat jakim jest trauma po tragicznych wydarzeniach z przeszłości i koniecznością dokonania trudnych życiowych wyborów.  Wszystko to opisane jest jednak w lekki sposób, więc nie przytłacza  czytelnika.
Gdybym spodziewała się po tej powieści czegoś wyjątkowego, wybijającego się ponad ramy typowe dla gatunku, przeżyłabym spore rozczarowanie. Ja jednak liczyłam na sprawnie napisaną historię miłości pomiędzy parą głównych bohaterów, okraszoną kilkoma tragediami i sporą dawką pożądania.
Dostałam właśnie to, więc o rozczarowaniu nie było mowy.  Książkę polecam wielbicielkom gatunku, bo to całkiem  fajna i przyjemna lektura na jeden czy dwa wieczory.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz