„Szóstka wron” autorstwa Leigh Bardugo w ubiegłym roku była mocno reklamowana, mocno polecana i zachwalana.
Ja zakupiłam ją dopiero w tym roku, skuszona wysoką oceną.
Akcja powieści rozpoczyna się w Ketterdamie , w dzielnicy przestępczej. Kaz Brekker otrzymuje propozycję w stylu „nie do odrzucenie” od bogatego kupca Jana von Ecke, który reprezentuje Radę Kupiecką.
Kaz ma wykraść z Lodowego Dworu (niezdobytej twierdzy) naukowca, który stworzył narkotyk o niesamowitych właściwościach, dzięki któremu Griszowie mogą robić rzeczy, których nawet supermen nie potrafi.
Za tak zuchwały wyczyn, ma otrzymać bajońską sumę – pod warunkiem, że on i jego ekipa pożyją na tyle długo, aby pieniądze odebrać.
Pierwsze co tylko mi się skojarzyło z tą powieścią, to podobieństwo do filmu Ocean’s 11. Nieodparte wrażenie, że już gdzieś coś takiego widziałam/czytałam, tylko tym razem mam przed sobą wersję dla młodzieży, bo bohaterowie powieści są w przedziale wiekowym 15 – 18 lat.
Akcja rozpoczyna się z mocnym przytupem, autorka wrzuca czytelnika od razu w wir wydarzeń. Poznajemy więc Kaza i krok po kroku dowiadujemy się, kto będzie tworzył jego ekipę w tym praktycznie niewykonalnym zadaniu.
I tak na główny plan wysuwają się kolejno Inej, Nina, Jasper, Wylan i Matthias. Każdego z nich poznajemy lepiej dzięki retrospekcjom, które przez całą powieść wtrąca autorka.
Wszyscy bohaterowie są dobrze wykreowani, to wyraziste postacie. Każdy z nich ma inne umiejętności, a dodatkowo Nina jest Griszą (magiem). Najdokładniej autorka przedstawia jednak Kaza, super przestępcę, niezrównanego złodzieje, geniusza w snuciu planów i rozgryzaniu tajemnic.
Dlatego tak bardzo zaskoczyło mnie, że dał się tak klasycznie wykiwać. Ale o tym później.
Zacznę od plusów powieści.
Po pierwsze dialogi. To mocna strona książki. Rozmowy pomiędzy bohaterami są pełne humoru, docinków, knucia i luzu. Leigh Bardugo ciekawie przedstawiła relacje łączące głównych bohaterów, ich sympatie i antypatie.
Po drugie pomysł na fabułę. Mimo, że nie jest on zbyt odkrywczy i świeży, to poprowadzony w fajny i ciekawy sposób. Autorka potrafiła kilka razy zmylić czytelnika, zaskoczyć i niespodziewanie zmienić kierunek akcji.
Po trzecie zakończenie. Prócz tego, że oczywiście stanowi wstęp do drugiego tomu, to jest wiarygodne i adekwatne do tego, czego można się spodziewać po środowisku przestępczym.
Po czwarte sposób wykreowania świata. Autorka opisuje go przez całą powieść, nie otrzymujemy na wstępie szczegółowego wprowadzenia, o zależnościach pomiędzy poszczególnymi krajami dowiadujemy się stopniowo. O panujących w Ketterdamie i pozostałych krajach regułach autorka również nie informuje hurtem. Dzięki temu nie ma przydługich opisów, a akcja jest dynamiczna.
Niektórym może to przeszkadzać, dla mnie była to zaleta.
Gdybym w tym miejscu kończyła pisać, moja ocena książki powinna być wysoka.
Ale nie jest. A to za sprawą minusów, których Szóstka wron się nie ustrzegła.
Największym jak dla mnie, była niespójność w sposobie ukazania bohaterów. Z jednej strony to rasowi przestępcy, mordercy, brutalni i cwani. Potrafią wykiwać każdego i nie zawahają się nawet przed wyrywaniem gałek ocznych wrogom. Zachowują się jakby mieli całe dekady doświadczenia w przestępczym życiu, a jednocześnie chyba przez całą książkę nie uświadczyłam ani jednej soczystej „ku***y” w ich wypowiedziach, nawet jeśli sytuacja, w której się znaleźli aż błagała o kilka mocniejszych wulgaryzmów. Kto uwierzy, że w światku przestępczym najgorsze przekleństwo, jakie można usłyszeć, to „cholera”…
Dodatkowo jak na bywalców kasyn, złodziei i nierzadko morderców, wyrwanych z burdeli dziewczyn po traumatycznych doświadczeniach, ich podejście do sfery uczuć i seksu, było na poziomie dwunastolatków z dobrego domu.
Czułam duży dysonans w sposobie kreowaniu postaci, tego co robią i jak się przy tym zachowują. Z jednej strony działają jak rasowi przestępcy z wieloletnim doświadczeniem w przestępczym świecie, z drugiej jakby byli niewinnymi nastolatkami ze szkółki niedzielnej, których sama myśl o seksie zawstydzała na długie godziny.
Drugim minusem było dla mnie zachowanie Kaza jeśli chodzi o Jana von Ecke i zawartą z nim umowę.
Kaz – super przestępca, niezrównany geniusz w rozwiązywaniu zagadek, opracowywaniu planów, rozgryzaniu przeciwników i wyprzedzaniu ich zawsze o dwa kroki.
Ten właśnie geniusz nie zadał sobie trudu, aby przed misją z założenia nie do wykonania , mogącą kosztować całą ich ekipę życie, upewnić się co do prawdziwych intencji kupca, potwierdzić, że za zleceniem faktycznie stoi Rada Kupiecka i nikt inny nie stoi za plecami Jana von Ecke.
Nie mogłam tego przełknąć, było to dla mnie strasznie nielogiczne.
Trzeci minus dotyczył sposobu przygotowania się do misji niemożliwej. Spotkali się, pogadali chwilę, następnie kupili trochę ubrań i bach! ekipa w pełni gotowa.
Aaa nie, narysowali jeszcze plan Lodowego Dworu.
Chyba zabrakło mi wyobraźni, bo nie potrafiłam uwierzyć, że ta szóstka młodych ludzi, jest w stanie zrobić to, do czego się zobowiązali. Nawet pomimo Griszy w zespole, która magią miała wspierać ich działania. Nie i koniec.
Autorka nie popisała się w tej kwestii, a przez to opowiadana przez nią historia momentami była dla mnie mało wiarygodna, nawet jeśli wziąć pod uwagę, że to fantasy.
Ostatnim minusem jest dla mnie szeroko pojęty wątek romantyczny. Wydawał mi się bez polotu, a już na pewno bez emocji. Powtórzę raz jeszcze, z jednej strony „rasowi” przestępcy, z drugiej zachowanie na poziomie „chciałabym go pocałować, ale nie wiem czy on też chce” i inne kwiatki w tym stylu.
Choć nie do końca zmarnowała autorka ten watek. Udało jej się pokazać jedną ciekawą i pełnokrwistą relację, ale o kogo chodzi zdradzić nie mogę, żeby nie spoilerować.
Podsumowując.
Ciekawa, choć może niezbyt oryginalna fabuła. Wyraziści bohaterowie, choć trochę zepsuci przez sposób ich ukazania. Fajny i ciekawie wykreowany świat. Sporo zaskakujących zwrotów akcji i niespodziewanych wydarzeń, choć niektóre zachowania bohaterów i ich decyzje kompletnie nieodpowiadające temu, co dane postaci potrafiły i jakie umiejętności posiadały.
Mam również niedosyt jeśli chodzi o magię, strasznie jej mało w powieści. Szkoda, bo to był duży potencjał do wykorzystania.
Na koniec jeszcze dodam, że Szóstka wron jest wydana przepięknie. Twarda okładka, idealnie dobrana kolorystyka, barwione brzegi kartek.
Wizualnie powieść oceniłabym na 10/10. Brawo wydawnictwo MAG.
Jeśli chodzi o fabułę, to tak dobrze niestety nie ma. 6/10 to mój max.
Stety -niestety autorka zaciekawiła mnie na tyle, że chcę poznać zakończenie jej historii, więc zapewne sięgnę po kolejny tom. Mam tylko nadzieję, że nie będę się z nim zmagała tak długo jak z Szóstką wron – zeszło mi 8 dni na jej przeczytanie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz