Z książkami Iana R. MacLeod po raz pierwszy miałam styczność dawno temu za sprawą powieści „Wieki Światła” i Dom Burz” (pisałam o nich TUTAJ).
Wtedy zostałam oczarowana twórczością autora i mimo, że szukałam co jakiś czas informacji o jego kolejnych książkach, nic nie znalazłam.
Aż jakiś czas temu Wydawnictwo MAG w ramach Uczty wyobraźni zapowiedziało „Czerwony śnieg”.
Powieść dzieli się na trzy części, z których każda rozgrywa się w innym czasie, innym miejscu. Przygodę z powieścią rozpoczynamy na Dzikim Zachodzie poznając łowcę nagród Karla Hauptmanna, który ściga dwóch paskudnych typów. Nie mija jednak dużo czasu, a krok po kroku zaczynamy poznawać przeszłość Karla, żołnierza – lekarza walczącego w wojnie secesyjnej.
To właśnie u schyłku walk Karl został ukąszony przez dziwną istotę, na którą natknął się na pobojowisku po walkach. To wydarzenie zmieniło dla Karla wszystko, nie tylko jego fizyczny wygląd i reakcje na otaczający go świat, ale przede wszystkim jego wnętrze, krok po kroku pozbawiając go człowieczeństwa.
I to właśnie z tym walczy Karl, ze wszystkich sił będzie się starał zachować w sobie ludzkie odruchy, uczucia i kontrolę na ogromnym złem, które nieustanie próbuje przejąć nad nim kontrolę.
Akcja jest wartka i wciągająca, śledzimy poczynania Karla, poznajemy jego przeszłość i teraźniejszość. Autor wprowadza do powieści bohaterów drugoplanowych, którzy tylko z pozoru są „mniej ważni”, w rzeczywistości jednak odgrywają w tej historii tak samo ważną rolę jak Karl.
Wszystkie postacie są nakreślone w tak przekonywujący sposób, że wydają się być całkowicie realne i rzeczywiste. To bohaterowie z krwi i kości, pełni sprzeczności, a ich pobudek i działań nie udaje się ubrać w żadne ramy i zdefiniować jednoznacznie jako dobre czy złe.
Autor wspaniale opisuje czasy, w których przyszło żyć bohaterom. To pełny brudu i szarości Dziki Zachód, szalone lata dwudzieste w Nowym Jorku z jego prohibicją, wielkimi fortunami powstałymi na giełdzie, młodymi ludźmi oddającymi się wszystkim rozrywkom jakie oferowało to miasto oraz Strasburgiem u progu rewolucji, gdzie do głosu doszły najgorsze z ludzkich instynktów.
Obraz tych miejsc i czasów jest tak sugestywny i barwny, że dla mnie stały się one niejako kolejnymi bohaterami tej powieści.
„Czerwony śnieg” napisana jest wspaniałym językiem, który się smakuje jak dojrzały w słońcu owoc. To bardzo klimatyczna proza, pełna pięknych i plastycznych opisów, dialogów, które zachwycają i niespodziewanych zwrotów akcji, którymi autor potrafi zmylić czytelnika nie jeden raz.
Powieść jest dość skromna objętościowo, bo ma tylko 256 stron, ale są to strony wypełnione aż po brzegi. Jest więc akcja, są ogromne emocje, rozważania na temat człowieczeństwa, samotności, deprawacji i pragnienia władzy.
W tym wszystkim temat wampiryzmu jest wg mnie tylko tłem do ukazania ciemnej strony ludzkiej duszy, pragnienia władzy i nieśmiertelności oraz tego ile wysiłku kosztuje bycie przyzwoitym, a jak łatwo można zatracić się w złu.
„Czerwony śnieg” to prawdziwa literacka perełka, powieść bogata, napisana we wspaniały sposób, poruszająca wyobraźnię i zmuszająca do refleksji. Czyta się ją niespiesznie, ale jest pełna wartkiej akcji i niespodziewanych wydarzeń.
Zgodnie z serią wydawcy, to prawdziwa uczta wyobraźni, potwierdzająca niebywały talent pisarza i umiejętność tworzenia opowieści, na którą nie sposób pozostać obojętnym.
Na koniec chcę również pochwalić okładkę, którą zaprojektował Irek Konior. Oczarowała mnie, zachwyciła i w niebanalny sposób oddała klimat tej nietuzinkowej historii.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz