„Normalni inaczej”, to powieść z gatunku YA autorstwa Tammy Robinson. Opowiada historię Alberta i
Maddy, dwójki młodych ludzi, którzy właśnie wkraczają w dorosłość, każde ze swoim własnym bagażem doświadczeń, obowiązków i trudów, z którymi muszą się zmagać.
Albert to wrażliwy chłopak, który marzy aby wyrwać się z domu, od despotycznego ojca, dla którego jest nieustającym rozczarowaniem.
Maddy mieszka z matką i młodszą, autystyczną siostrą, nad którą sprawuje opiekę. Nie myśli o przyszłości, wszystkie jej działania są ukierunkowane na – razem z matką - stworzeniu dla siostry dobrego życia.
Gdy Albert i Maddy się spotykają, nic nie zwiastuje wydarzeń, które odmienią ich serca i życie.
Znacie to uczucie, gdy w letni poranek patrzycie przez okno i widzicie pogodne niebo, które sugeruje piękny wakacyjny dzień? Więc pakujecie szybko manatki i idziecie nad wodę, ciesząc się pogodą i życiem. I gdy już się rozleniwiacie, cieszycie słońcem i beztroską, nagle czujecie na skórze delikatny, chłodny powiew wiatru. Niebo nadal jest bezchmurne, ale ten wiatr zwiastuje zmianę pogody, aż wam włoski na rękach stają dęba. I już wiecie, że to nic innego jak szybko nadciągająca burza, nawałnica, której nic o poranku nie zwiastowało, więc nie jesteście na nią przygotowani.
Mija kilka chwil, a wiatr się wzmaga, niebo nagle ciemniej, i nie ma już wątpliwości – nawałnica wami sponiewiera i nie zostawi na was suchej nitki.
Podobnie ma się również rzecz z powieścią „Normalni inaczej”. Powieść zaczyna się całkiem normalnie, poznajmy dwójkę młodych ludzi, ich problemy i troski, z którymi muszą się mierzyć, choć tak naprawdę powinni cieszyć się beztroskim życiem, jakie wiedzie większość ich rówieśników. Akcja toczy się dość wartko i wciąga już od pierwszych stron i pomimo tego, że bohaterowie często mają w życiu pod górkę, to jeszcze nic nie zwiastuje nadciągającej nawałnicy.
Narracja w powieści jest pierwszoosobowa z punktu widzenia Alberta i Maddy. Autorka przeplata rozdziały w których są narratorami, dzięki czemu czytelnik ma możliwość dobrego poznania ich oboje. I choć nie przepadam za taką narracją, Tammy Robinson udaje się tak nią żonglować, że dość dobrze poznajemy również bohaterów drugoplanowych, co przy narracji tego typu jest rzadkością.
Autorka ma lekki styl i plastyczny język, dzięki czemu czytanie jej powieści to przyjemność. Potrafi obrazowo pisać o emocjach, bez popadania w ckliwość czy zbyteczną patetyczność.
Rozwijające się uczucie pomiędzy bohaterami, które jest głównym, ale nie jedynym ważnym wątkiem w powieści, przedstawione jest w pełen uroku sposób, nie pozbawiony humoru i tej niepewności towarzyszącej pierwszej prawdziwej miłości. Bohaterowie są wyraziści i ciekawi, potrafią wywołać w człowieku sympatię ale i zdecydowaną niechęć.
Z przyjemnością śledziłam kolejne etapy znajomości Alberta i Maddy, ich wzajemne poznawanie się, otwieranie przed sobą nawzajem, wsparcie jakim dla siebie byli. Oczywiście spodziewałam się, że w pewnym momencie pojawią się problemy, które zagrożą ich uczuciu i nie pomyliłam się.
I gdy byłam przekonana, że zaraz rozpocznie się parada wszystkich nieszczęść tego świata spadających na bohaterów (serio, czasem podejrzewam, że niektórzy pisarze mają taką listę wszystkich możliwych dramatów mogących spotkać człowieka i wybierają sobie z niej na chybił trafił dramaty - czym więcej tym lepiej - aby zarzucić nimi nieszczęsnych bohaterów), okazało się, że autorka wcale nie poszła tą drogą.
Przyznaję, że bardzo pozytywnie mnie to zaskoczyło. Tammy Robinson zachowała idealną harmonię pomiędzy pozytywnymi wydarzeniami w życiu bohaterów, a tymi które nie oszczędziły im cierpienia i smutku.
Nie ma w tej powieści przesady w żadnym kierunku ani w żadnym aspekcie. O wszystkim autorka pisze z wyczuciem, ubierając wydarzenia w pełen wachlarz emocji, ale robi to tak naturalnie, że byłabym skłonna uwierzyć, że opisuje prawdziwe wydarzenia.
Nie ma w jej historii sztuczności, którą czasami daje się wyczuć w innych książkach z gatunku YA. W tej powieści wszystko jest prawdziwe, uczucie wręcz namacalne, problemy poruszające serce, ale bez zadręczania czytelnika.
Autorka daje swojemu czytelnikowi możliwość samodzielnego poczucia emocji, którymi przesiąknięta jest jej powieści, nie wciska mu ich na siłę za pomocą wszelkich kataklizmów tego świata wprost do głowy.
Uważam to za jeden z większych plusów tej powieści.
I mimo, że powieść nie uniknęła odrobiny lukru, to jestem skłonna przymknąć na to oko, bo cała reszta wynagradza tę porcję słodyczy. Zwłaszcza, że prócz wątku miłosnego porusza bardzo trudny i ważny temat, jakim jest opieka nad osobą niepełnosprawną, temat skomplikowanych rodzinnych relacji, prób sprostania oczekiwaniom bliskich i potrzebie akceptacji takim jakim się jest.
Wszystko to składa się na historię z dużą dawką emocji, które jednak nie przygniatają do ziemi, ale poruszają i sprawiają, że jeszcze długo po skończeniu lektury myśli się o tym, co się w tej książce wydarzyło.
To druga w ostatnim czasie powieść z gatunku YA, która przypadła mi do gustu i którą mogę z czystym sumieniem polecić.
Zapiszę sobie tytuł, bo lubię ten gatunek!
OdpowiedzUsuńPolecam, jedna z lepszych w swoim gatunku, jakie czytałam :)
Usuń