środa, 18 kwietnia 2018

"Tryjon" Melissa Darwood

Mila ma siedemnaście lat i ogromną wrażliwość. W dodatku życie nie jest dla niej zbyt łaskawe, śmierć ojca, matka, która coraz bardziej popada w alkoholizm, a jakby tego było mało, dziewczyna od dziecka ma zaniki
świadomości, bywa, że nie pamięta nie tylko kilku godzin, ale i dni czy tygodni.
Pewnego dnia po raz kolejny traci kontakt z rzeczywistością, a gdy go odzyskuje okazuje się, że nie żyje, trafiła do krainy zwanej Tryjon, a przed śmiercią dopuściła się ogromnej zbrodni. Najgorsze w tym jest to, że kompletnie tego nie pamięta, a właśnie za to będzie osądzona.
W Tryjonie trafia pod nadzór Pretora Zacharego, młodego mężczyzny, który odegra wyjątkowo ważną rolę w jej (nie)życiu i próbie dowiedzenia, że to nie ona popełniła zbrodnię, o którą jest oskarżona.
Ciężko napisać coś więcej o fabule bez zdradzania co ważniejszych jej elementów, więc nic więcej nie napiszę. Tym bardziej, że stopniowe odkrywanie tajemnic Tryjonu i samej Mili, to wyjątkowo ciekawe doświadczenie.

Akcja powieści jest bardzo wartka i wciągająca. Autorka bardzo obrazowo i plastycznie opisuje Tryjon, a uwierzcie, jest co opisywać. To miejsce składa się z trzech wysp: Wyspy Potępionych, Wyspy Nawróconych oraz miejsca o którym marzy chyba każdy, kto znajdzie się w Tryjonie – Wyspy Zbawionych. Gdy okaże się, że aby móc udowodnić swoja niewinność Mila będzie musiała w towarzystwie Pretora Zacharego przemierzyć Wyspę Potępionych i Nawróconych, Melissa Darwood użyje swojej wyobraźni i stworzy bardzo sugestywną wizję zaświatów. Co mnie pozytywnie zaskoczyło, to brak bezpośredniego nawiązania do jakiejkolwiek religii. To dla mnie duży plus tej powieści.
Obraz Tryjonu mocno do mnie przemówił, do tego stopnia, że nawet przyśnił mi się w nocy. Lęk przed śmiercią towarzyszy nam przez sporą część dorosłego życia i chyba każdy z nas zastanawia się czasami co czeka nas po śmierci, gdzie trafiamy, czy jest niebo, czyściec i piekło czy zwyczajnie nie ma nic. Autorka mierzy się z tym tematem i uważam, że wychodzi z niego zwycięsko. Do tego robi to w lekki, choć przemawiający do czytelnika sposób. Tryjon nie przytłacza filozoficznymi wywodami, ale i nie spłyca tematu i nadaje mu odpowiednią wagę.

W powieści głównymi bohaterami są Mila i Zachary i to na nich koncentruje się akcja. Pojawiają się bohaterowie drugoplanowi, są ciekawi i  każdy z nich ma do odegrania swoją rolę, ale nie ma co spodziewać się, że na dłużej zagoszczą w fabule. To jest bezdyskusyjnie historia Mili i Zacharego i to oni są jej filarem. Zacharego polubiłam od samego początku, to ciekawa i wyrazista postać i taki był przez całą powieść.
Mila natomiast chwilami mnie denerwowała, jej ciągły strach, brak jakiejkolwiek próby sprostaniu wyzwaniom, które się przed nią pojawiały początkowo irytował… Ale tylko do czasu, aż odkryłam jej tajemnicę i zrozumiałam dlaczego tak się działo. Wtedy zrozumiałam tą dziewczynę i z całych sił jej kibicowałam.
Ta dwójka jest dobrze nakreślona i czytelnik poznaje ich niejako „od podszewki”. Zgłębiamy więc tajemnicę przeszłości Zacharego oraz Mili, poznajemy przyczynę dla której oboje znaleźli się w Tryjonie oraz dowiadujemy się jaką przyczynę mają utraty świadomości dziewczyny.
W powieści pojawia się również wątek romantyczny, ale nie gra on głównych skrzypiec, choć waga tego uczucia będzie przeogromna.

Autorka porusza bardzo trudny temat jakim jest radzenie sobie z lękiem, strachem i przerażeniem na myśl o porażce. W subtelny lecz niepozbawiony mocy sposób opisuje ciężkie zmagania się z odrzuceniem przez otoczenie z powodu swojej odmienności i wrażliwości. W opowiadaną przez siebie historię wplata wiele trafnych obserwacji współczesnego świata, który pędzi do przodu w zastraszającym tempie i niejako wymusza na ludziach ukrywanie swojego  prawdziwego ja na rzecz bycia kimś, kto lepiej będzie pasował do ogółu.
Książka pomimo trudnej tematyki jest pełna nadziei i wiary w to, że zawsze można dostać drugą szansę. Nawet po śmierci.
Natomiast jeśli chodzi o zakończenie – ja mam swoje trzy możliwe scenariusze, choć oczywiście najbardziej skłaniam się ku jednemu, którego z przyczyn oczywistych nie zdradzę. Ciekawa również jestem jak inni czytelnicy odbiorą zakończenie Tryjonu.

Ta książka  wg mnie kierowana jest do każdego, bez względu na wiek czy płeć. To niesamowita  historia, momentami zaskakująca, poruszająca ważne i trudne tematy w bardzo przystępny sposób.
Miałam wobec tej powieści duże oczekiwania i nie zawiodłam się. Polecam zatem Tryjon i niecierpliwie czekam na kolejną powieść Malissy Darwood.
Na koniec chcę tylko jeszcze dodać, że Wydawnictwo SQN postarało się i powieść ma wyjątkowo piękną okładkę, które świetnie oddaje klimat powieści.




2 komentarze:

  1. Świetna recenzja, pełna niezwykle celnych spostrzeżeń, pod którymi się podpisuję. Widać, że książka zrobiła na Tobie bardzo pozytywne wrażenie! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)
      Książka faktycznie bardzo mi się spodobała i zrobiła na mnie duże wrażenie. Autorka ma niesamowitą wyobraźnię i potrafi o rzeczach ważnych pisać w ujmujący sposób

      Usuń