sobota, 16 grudnia 2017

"Noc kota, dzień sowy" Marta Kładź - Kocot

„Noc kota, dzień sowy” autorstwa Marty Kładź – Kocot, to książka, na którą pewnie nigdy nie zwróciłabym uwagi, gdyby nie to, że „zaproponowała” mi to księgarnia internetowa, w której robię zakupy.
Od niechcenie przeczytałam opis, a ten mnie zaintrygował. Sugerował historię w starym, dobrym stylu
fantasy.
Czy lektura spełniła moje oczekiwania?
Tak! A o tym dlaczego, już poniżej.

Akcja powieści rozpoczyna się, gdy poznajemy młodego chłopaka – Virbio – który ma dołączyć w Castelburgu do szpiega Grandiniego i wraz z nim przygotować rewolucję.
Rewolucja ta ma usunąć z miasta jego samozwańczego władcę – Księcia – który w bardzo tajemniczy i okrutny sposób rządzi miastem.
Do swoich działań ma przekonać maga Jardala.
Książę mieszka w Zamku Cieni, miejscu, gdzie nikt nie może zagrozić władcy, bo wszechobecna tam magia każdego śmiałka sprowadza na manowce i prostą ścieżką spycha ku śmierci.
Jednocześnie z wątkiem spisku na życie Księcia toczy się drugi – historia miłości Jardla i magiczki Mitrii, którzy łamiąc prawa magów, zostają obłożeni okrutną klątwą.
Te dwa wątki będą się ze sobą splatać, a w pewnym momencie dołączy do nich kolejny, równie ważny i intrygujący.


Zacznę od tego, że Zamek Cieni to pierwszy tom serii. I w moim odczuciu całą powieść można odebrać (ja tak właśnie odebrałam) jako jeden wielki wstęp do faktycznej historii.
Żaden wątek nie doczekuje się choć częściowego rozwiązania, bynajmniej. Dodatkowo jak pisałam powyżej, do tych mocno zarysowanych wątków dołącza nowy, mocno tajemniczy i tylko zarysowany.
W związku z powyższym, ja czułam pewien niedosyt, choć nie wpłynął on negatywnie na odbiór lektury. Spowodował za to, że bardzo zapragnęłam przeczytać kontynuację.
Autorka wykreowała bardzo ciekawy świat, a opisuje go w ogromnie plastyczny sposób. Jednocześnie nie zanudza opisami, a akcja w powieści jest bardzo wartka i wciągająca.
Styl pani Marta ma lekki i przyjemny, książkę czyta się naprawdę dobrze. Dodatkowo można w niej odnaleźć sporo smaczków, tzw. mrugnięć okiem do czytelnika.

Historia Jardla i Mitrii jest ciekawa i intryguje, to nie typowy watek romantyczny. Kilka retrospekcji ukazuje jak doszło do tego, że została na nich rzucona klątwa oraz jak jedno dramatyczne wydarzenie zmieniło bieg wydarzeń i życie wielu osób.
A co  wyniknie z ich związku, obserwują Prządki, które śledzą tą miłość bardzo uważnie.

Jeśli chodzi o bohaterów, to są ciekawie ukazani i dobrze skonstruowani. I to nie tylko ci główni, ale również ci drugoplanowi.
Nie wszystkie motywy ich postępowania są czytelnikowi znane, żadna z postaci nie jest tylko dobra lub zła (no może z wyjątkiem Księcia). Są to postacie w większości ze skomplikowaną przeszłością, z którą nie do końca się rozliczyli.
Bez problemu można było polubić większość bohaterów, a tym o których niewiele wiemy, dać się zaintrygować.

Fabuła jest bardzo wciągająca i choć po skończeniu lektury czułam spory niedosyt informacji, to przyznaję, że książka zrobiła na mnie bardzo dobre wrażenie.
Jest jeden motyw, który jest żywcem wyjęty z dość znanego filmu fantasy, ale w niczym to nie ujmuje lekturze, bo autorka potrafiła wykorzystać go w ciekawy sposób.
W powieści nie brakuje niespodziewanych zwrotów akcji i wydarzeń, które potrafią mocno zaskoczyć. Swoich bohaterów autorka nie oszczędza w żaden sposób, a tarapaty w które się wpakują zaprowadzą ich aż na skraj życia i śmierci.
W żaden sposób nie przewidziałam również, jak potoczy się akcja i jak rozwinie się fabuła. To ogromny plus tej powieści.
Czekam zatem niecierpliwie na jakiekolwiek informacje o dacie wydania kolejnego tomu z serii.
Dodatkowym plusem jest bardzo fajne ukazanie wątku miłosnego, który w żaden sposób nie powiela schematów, jest prowadzony z wyczuciem, nie przytłacza fabuły, ale jest niezmiernie ważny. To właśnie miłość głównych bohaterów ma niezwykłą moc, która może zmienić przyszłość.


Na uznanie zasługuje również piękna okładka.
Bardzo oszczędna, a jednak zrobiła na mnie duże wrażenie. Jednocześnie zasugerowała mi, co może odegrać ogromne znaczenie w całej tej historii.
Cieszę się, że trafiłam na tą powieść i poświęciłam chwilę, żeby przeczytać opis fabuły. Dzięki temu nie umknęła mi taka perełka i trafiłam na świetną lekturę.
„Zamek Cieni” to bardzo dobre wprowadzenie do świata bohaterów i zaznajomienie czytelnika z głównymi wątkami. Do tego napisana w bardzo plastyczny sposób i przyjemnym językiem.
Czy można chcieć więcej?
Oczywiście, że można. A konkretnie to chce się szybko w swoje ręce dostać kontynuację, żeby zobaczyć, co też będzie działo się dalej i jak rozwiną się wszystkie wątki.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz