I ja mam kilka takich, a jednym z nich jest właśnie Korea Północna. Kraj odcięty od reszty świata, komunistyczny, gdzie przywódcy narodu są czczeni prawie jak bogowie.
Niechętnie wpuszcza się tam obcokrajowców, a już amerykanów i to z kamerami to w ogóle.
A jednak w 2018 roku udał się tam Michael Palin, pisarz, scenarzysta, komik, producent filmowy i jeden z twórców i członków słynnej grupy Monty Pythona.
Zrealizował wiele reportaży z różnych wypraw, m.in. na oba bieguny, Saharę, czy Himalaje.
Udało mu się wjechać z ekipą filmową do Korei Północnej, ale na ściśle ustalonych zasadach, których nie można było łamać.
Ta książka, to jego w sekrecie pisany dziennik, który jest relacją z kilkunastu dni spędzonych w tym niesamowitym kraju.
Już od samego początku czytelnik wsiąka w opowieść Palina. Pisze on w bardzo przystępny sposób, prosto, ale bardzo obrazowo. Opisuje ten kraj, inny niż wszystkie, pełen sprzeczności i osobliwości.
No bo co powiecie o kraju, w którym jest najwyższy na świecie niezamieszkany wieżowiec? Albo można się ostrzyc tylko na jedną z 15 zatwierdzonych fryzur? Gdzie prowincja jest taka sama jak dekady temu, a ciągnik to wciąż towar deficytowy w takich miejscach?
A jednocześnie to kraj pełen cudownej przyrody, serdeczności zwykłych ludzi i prostego życia.
Autor opisuje jak działa reżim, jak funkcjonuje propaganda, opisuje swoje rozmowy z przewodnikami, żołnierzami, rolnikami czy artystami na usługach propagandy. Nie omieszka wspomnieć, ze każdy ich krok i każdy kadr musiał być zatwierdzony, a jednocześnie czuł, że dostał więcej swobody niż się spodziewał.
Książka wypełniona jest wieloma fotografiami, którymi autor starał się oddać klimat tego kraju pełnego kontrastów.
Opisywał wymagania jakie stawiano obcokrajowcom (np. w jaki sposób można fotografować pomniki przywódców) i które jego ekipa musiała respektować, aby w ogóle mogli nakręcić swój reportaż.
Swoją wizytę w Korei Północnej opisuje w taki ciepły, ale nie pozbawiony humoru sposób, z szacunkiem do ludzi, którzy w tym kraju żyją.
Cała książka sprawia wrażenie pogawędki z autorem, podczas której, nad kuflem piwa, człowiek zasłuchuje się w jego opowieść i chłonie każde słowo z pełnym zafascynowaniem.
Jeśli spodziewacie się jakiś krwawych wydarzeń i dramatycznych akcji, to w tej książce ich nie znajdziecie. Michael Palin skoncentrował się na pokazaniu życia w Korei Północnej, tym jak ten kraj funkcjonuje, jak żyją w nim zwykli ludzie.
Pokazał pełne absurdu nakazy czy zakazy, a jednocześnie starał się ukazać jak funkcjonuje społeczeństwo jednego z najbardziej przerażających reżimów na świecie.
Ja momentalnie wsiąkłam w tą opowieść, dałam się porwać do tego dziwnego kraju i choć w ten sposób mogłam zobaczyć jak on wygląda.
W czasach, gdy wolność słowa to podstawa naszego życia, gdy nie boimy się, że za źle zrobione zdjęcie, albo niepochlebną opinię o rządzących możemy trafić do więzienia, wizyta wraz z Palinem w kraju, gdzie o przywódcach, czy to żywym czy martwych, nie można mówić inaczej niż pochlebnie zrobiła na mnie spore wrażenie.
Bo przecież to nam pokazuje, że coś, co jest dla nas oczywistością, gdzieś na świecie jest czymś nie do pomyślenia.
Jeśli lubicie wspomnienia z podróży w ciekawe miejsca, takie do których zapewne większość z nas nigdy nie dotrze, to serdecznie zachęcam do sięgnięcia po dziennik z podróży Michaela Palina i przekonanie się na własne oczy, jak wygląda kraj wciąż niedostępny dla większości z nas.
Polecam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz