Dziś będzie wpis o dwóch książkach na raz. Początkowo chciałam opisać każdą z nich osobno, ale
zmieniłam zdanie. Dlaczego? Bo wg mnie od początku to powinna być jedna powieść, bez dzielenia na dwa tomy.
Tom 1. „Jednak mnie kochaj”
Do Melview w Nevadzie przyjeżdża Sage. Dziewczyna dostała się tam na studia. Nie ma tam nikogo znajomego, nie ma pieniędzy, nie ma mieszkania. Nocuje w swoim samochodzie, szuka pracy, którą mogłaby wykonywać, aby utrzymać się na studiach.
Do Melview przyjechała z Maine, czy raczej uciekła stamtąd przed straszną przeszłością. Splot wyjątkowych wydarzeń sprawia, że poznaje April i zaprzyjaźnia się z nią. Ale w pakiecie z April jest jej starszy brat Luka…
Powiem wam, że zabierając się za tą książkę spodziewałam się typowego romansu YA z elementami mniejszych lub większych dramatów w tle. I oceniając powieść, generalnie się nie pomyliłam. Mamy tu bowiem naprawdę ciężki temat jakim jest próba poradzenia sobie z traumą po molestowaniu i walka o nowe życie.
Trochę się też bałam, że autorka zarzuci mnie koszmarami i wszystkimi nieszczęściami tego świata, aż mi się odechce czytania.
I tu jest moje pierwsze zaskoczenie.
Otóż w tej książce pomimo ciężkiego tematu, jest on ukazany w sposób subtelny, wyważony i na wysokim poziomie. Poza tym autorka nie epatuje dramatami, nie zarzuca czytelnika tylko i wyłącznie nieszczęściami.
W książce jest miejsce na smutek, jest na humor, jest też miejsce na nadzieję i realną szansę na szczęście.
Mimo, że bohaterowie są młodzi, to jest w nich pewna doza powagi i dojrzałości, wynikającej z ich przeżyć. Jest to idealnie oddane, nie ma tu zgrzytu, że zachowują się albo zbyt poważnie jak na swój wiek, albo jakby mieli lat trzynaście, a nie dwadzieścia.
Autorce udało się stworzyć wiarygodne i pełnokrwiste postacie i to nie tylko te główne, ale i drugoplanowe. Wszystko co dzieje się w ich życiu jest wiarygodne i nie ma się wrażenia, że to czy tamto to przesada, bo ile może spaść nieszczęścia na jedną osobę.
Jeśli chodzi o fabułę, to jest spójna, ciekawa i naprawdę poruszająca. Ale tak jak pisałam, jest w niej czas na łzy, ale i na śmiech i radość. Trudna droga Sage do normalności może nie jest usłana różami, ale to nie tylko nieustające pasmo koszmarów.
Oczywiście jest to romans i to przez duże R, ale bez obaw. Nie zginiecie pod ciężarem tęczy i jednorożców. Są uczucia, jest seks, są sercowe rozterki, ale to wszystko jakoś tak w dobrych proporcjach dobrane.
Styl pani Kneidl również jest na plus. Język plastyczny, obrazowy, opisy scen seksu (tak pojawiają się w tym tomie) nie są wulgarne, choć pikanterii nie zabrakło.
I choć wydaje się, że wszystko zmierza do super finału, zakończenie daje czytelnikowi prztyczka w nos i każe sięgnąć po tom drugi i to nie kiedyś, ale już natychmiast.
Jeśli chodzi o „Jednak mnie kochaj” jestem pod dużym i bardzo pozytywnym wrażeniem.
Tom 2. „Tylko bądź przy mnie” (bez spoilerów)
Druga część historii Sage i Luki zaczyna się tam, gdzie się tom pierwszy zakończył.
Nie ma żadnej przerwy czasowej, dlatego uważam, że książkę można było napisać i wydać jako całość.
W tej części na główny plan wysuwa się wątek romantyczny, jest on najważniejszym elementem powieści, choć autorka nie zapomina o innych wątkach, które nakreśliła w części pierwszej i które nie dotyczyły tylko Sage.
Akcja jest dość wartka, choć bywają momenty ciut rozwleczone. Niestety wątek miłosny zepchnął na dalszy plan temat radzenia sobie z traumą, choć nie jest tak, że nagle się on urwał. Po prostu autorka skupiła się raczej na miłosnej relacji bohaterów, a wątek molestowania znacznie ograniczyła, a finalnie rozwiązała go niejako w jednym rozdziale i miałam wrażenie, że poszła mocno na skróty.
Nie jest to może jakaś mega wada, w końcu od początku pisarka skupiała się przede wszystkim na walce Sage o wyleczenie się z traumy, ale zabrakło mi trochę rozwinięcia tego, co zaserwowała na końcu.
Sama końcówka wydawała mi się trochę przesłodzona, jakby autorka chciała wynagrodzić Sage tyle cierpień, które stały się jej udziałem. Czy to wada? Dla mnie nie. Jest w porządku, może liczyłam na coś ciut innego, ale nie byłam rozczarowana.
Podsumowując oba tomy, pierwszy podobał mi się bardzo, drugi utrzymał jego poziom, choć nie obyło się już bez drobnych potknięć.
Mimo wszystko całość oceniam naprawdę dobrze, to jedne z lepszych książek z gatunku, jakie czytałam, dobrze napisane, bez zarzucania czytelnikami niekończącym się potokiem dramatów, z fajnymi bohaterami i ciekawą historią.
W tych książkach pojawiło się kilkoro postaci drugoplanowych, które wg mnie zasługują na swoją własną historię i jeśli tylko autorka je napisze, chętnie po nie sięgnę.
Polecam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz