poniedziałek, 29 października 2018

Targi Książki w Krakowie - wrażenia książkoholiczki

Targów Książki w Krakowie chyba nikomu nie trzeba szczególnie reklamować, bo większość ludzi czytających ksiażki o nich słyszało, spora część czytaczy pewnie na nich była choć raz.
Ja do tej pory nie miałam okazji - zawsze wypadło mi coś takiego, że nijak nie mogłam się wybrać.
Aż do tego roku.
Obiecałam sobie, że w tym roku nikt mnie nie powstrzyma i zawczasu zarezerowałam hotel, kupiłam bilety i przygotowałam odpowiednią ilość toreb na zdobycze.
Na targi pojechałam w piątek i jak tylko zostawiłam bagaż w hotelu, pognałam do expo, żeby odebrać wejściówkę dla blogera i móc w końcu rozpocząć swoją przygodę z tym niewątpliwym świętem książki.
Piątek zaskoczył mnie bardzo pozytywnie, nie było tłumów, można było bez przeszkód zatrzymać się przy każdym stoisku. Niestety na piątkowe spotkania z autorami, na których mi zależało nie zdążyłam, ale... spotkałam się z wyjątkową osobą, autorką powieści Wyspa mgieł Marią Zdybską.
To było naprawdę niesamowite spotkanie, bo autorka była na targach prywatnie, więc mogła mi poświęcić więcej czasu. Wymęczyłam ją pytaniami o wszystko co tylko przyszło mi do głowy, nie tylko odnośnie kontynuacji Wyspy mgieł (na którą czekam), ale i wiele różnych innych tematów okołoksiążkowych, filmowych, serialowych.
To był dla mnie bardzo wyjątkowy wieczór, oczywiście wzięłam ze sobą powieść autorki i dostałam autograf i dedykację.
Sobotę rozpoczęłam od rana od buszowanie w książkach. Do tego można się było zaopatrzyć w  wiele książkowych gadżetów. No i co najważniejsze, nowy dzień, kolejne szanse na autograf czy chwilkę rozmowy z autorami.

Ja szczególnie czekałam na spotkanie z K.C. Hiddenstorm, autorką niedawno wydanej powieści Krwawy księżyc, którą znałam do tej pory tylko wirtualnie, a na targach miałam wreszcie szansę poznać osobiście.
To było świetne spotkanie, choć nie tak długie jakbym chciała, bo za moimi plecami były już kolejne osoby, które czekały na podpisanie książki.
Drugie spotkanie, które wyszło mi dość spontanicznie miałam z panią Dagmarą Dworak, autorką powieści Kromka chleba. Czytałam opis jej powieści na stoisku wydawcy i usłyszałam, że autorka podpisuje właśnie książki. Wykorzystałam okazję, a że tematyka powieści (która opowiada historię rodziny pisarki) jest mi bliska, wykorzystałam tą nadarzającą się okazję i prócz dedykacji mogłam również chwilę z autorką porozmawiać. To była bardzo ciekawa rozmowa.
Tego dnia miałam zaplanowane jeszcze dwa spotkania z autorami, ale niestety nie udało mi się ich "doczekać". Tłum na targach zrobił się tak ogromny, na hali zrobiło się tak duszno, że miałam wrażenie, że jeszcze chwila i zemdleję. Trzeba było się przedzierać wręcz przez tłumy ludzi, a wciąż wchodziło nowe osoby.  Dlatego z ogromnym żalem odpuściłam sobie dalszy pobyt na targach w tym dniu.
Niedziela to był ostatni dzień targów. Padało już na całego, ale żadna pogoda nie mogła mnie powstrzymać przed pojawieniem się w hali expo, bo tego dnia miałam możliwość poznać osobiście Melissę Darwood, której najnowsza powieść Guerra właśnie się ukazała i mogłam ją na tragach zakupić i dostać autograf. Spotkanie z Melissą było niesamowicie udane i pełne emocji. To wyjątkowa osoba i choć czułam na plechach oddech kolejnych osób czekających na spotkanie z autorką, to udało mi się chwilkę z nią porozmawiać. 
Jako, że miałam już mało czasu, to nie mogłam już sobie pozwolić na wałęsanie się pomiędzy stoiskami, choć tłum był zdecydowanie mniejszy i było przez to bardziej komfortowo. 
To zdjęcie stoiska nieprzeczytane.pl i uwierzcie, takiego luzu można było doświadczyć TYLKO w niedzielę o 10:30 rano, pół godziny po otwarciu targów. Potem zrobił się znów armagedon.

Plącząc się po targach miałam możliwość spotkać wiele znanych twarzy, pisarzy, pisarki, którzy podpisywali swoje książki, np. panią Annę Dymną, Andrzeja Ziemiańskiego, Martę Kisiel, Roberta Biedronia, Beatę Pawlikowską, Ninę Reichter.
W  tym roku gościem honorowym targów była Szwecja. Wśród gości Targów pojawiła się m.in. wnuczka Astrid Lindgren, Annika Lindgren.
Jesli chodzi o książkowe zdobycze, to było ich sporo. Kupowałam nie patrząc na stan portfela (który szczerze płakał), prócz książek upolowałam jeszcze kalendarz i audiobooka Dni Króla.



Targi to faktycznie święto dla czytelnika i jestem tego żywym przykładem. Chłonęłam tą wyjątkową atmosferę, chodziłam z nieustającym uśmiechem na ustach, rozmawiałam z wystawcami, wydawcami, pytałam o premiery, wznowienia, kontynuacje serii na które czekam.
To był dla mnie magiczny czas, nawet pomimo niemożebnego ścisku i ogromnej masy ludzi.
 
Wciąż jeszcze kotłują się we mnie emocje, które towarzyszyły mi przez cały weekend i jestem pewna, że  za rok również się tam pojawię!


4 komentarze:

  1. Targi były świetne. Też byłam pierwszy raz i bardzo mi się podobało :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję raz jeszcze za spotkanie. Było nadzwyczaj pozytywnie i liczę na to, że jeszcze się kiedyś spotkamy <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To było dla mnie ogromne przeżycie, czekałam na to spotkanie i liczę na kolejne <3

      Usuń