Serię o przygodach Alcatraza Smedry pokochałam od pierwszego tomu. Zostałam całkowicie
oczarowana szalonymi przygodami chłopca, jego rodziny i przyjaciół, specyficznemu poczuciu humoru i sporej porcji sarkazmu, którym jak na tak młodego człowieka, potrafi nieźle się nim posługiwać.
Wg wszystkich zapowiedzi „Mroczny talent” to ostatni tom serii przygód Alcatraza, więc czekałam na niego bardzo niecierpliwie.
Czy moje oczekiwanie zostało wynagrodzone?
O tym poniżej.
Każdy kto już poznał przygody młodego Alcatraza, wie doskonale czego można się spodziewać po Brandonie Sandersonie w tej serii i w ostatniej części nic się nie zmienia.
Ciągła interakcja z czytelnikiem, sporo poczucia humoru i nieprawdopodobnych wydarzeń – tym wszystkim przesycona jest każda strona tej powieści.
Akcja pędzi na łeb na szyję, zepsute talenty nie działają, za to pojawia się inny, niepokojący problem, z którym będą się musieli zmierzyć bohaterowie.
Prócz niewątpliwie humorystycznego i ironicznego wydźwięku powieści, w „Mrocznym talencie” da się wyczuć, że bohater zaczyna dorastać i w pełni zdawać sobie sprawę, że od jego decyzji i działań zależy życie nie tylko jego samego, ale i setek tysięcy mieszkańców Wolnych Królestwa. Rozwinięty został również wątek rodzinnych perturbacji Alcatraza i jego rodziców. Na szalonych przygodach chłopca, kładzie się poważniejszy cień, jakim są relacje łączące go z rodzicami i jego odczucia w tej kwestii.
Ale jeśli obawiacie się, że Sanderson nagle postanowił napisać powieść o emocjonalnych rozterkach bohaterów, to nic z tych rzeczy. Autor bardzo umiejętnie umieścił wśród niesamowitych przygód członków rodu Smedry tematy ciut poważniejsze, ale ubrał je w charakterystyczny dla tego cyklu styl.
Oczywiście przez całą powieść Alcatraz rozmawia z czytelnikiem, drwi z niego, czasem lituje się nad jego niezbyt dużą lotnością umysłu, bawi się słowem i bombarduje humorem.
Mimo to potrafi również przemycić swoje obawy i lęki pod płaszczykiem niefrasobliwości.
Do ostatniej strony nie wiadomo jak zakończy się ta szalona przygoda, choć w jednej kwestii autorowi nie udało się mnie zaskoczyć, bo od początku domyślałam się, że w tym danym wątku „coś jest na rzeczy” i nie jest tym czym się wydaje.
Pomimo tego, gdy nadeszło zakończenie powieści (nie słuchajcie Alcatraza i NIE CZYTAJCIE ZAKOŃCZENIA choć będzie Was do tego zachęcał ), to autentycznie nie mogłam uwierzyć w to co czytam i wewnętrznie nie zgadzam się na takie rozwiązanie!
Dokładnie tak, nie zgadzam się i już.
Sanderson tak pokierował akcją i fabułą, że do teraz (a minęło już kilka dni od zakończenia lektury) nie potrafię przestać myśleć o tym w jaki sposób kończy się „Mroczny talent”.
Jestem ogromna fanką książek Sandersona, uwielbiam jego ABŚ i pozostałe powieści bez wyjątku. Ale to w serii o Alcatrazie Smedry autor pokazał jak bardzo jest uzdolniony i jaki ma ogromny talent.
Ta seria to majstersztyk, cudowne połącznie humoru, ironii z przemyconymi pomiędzy nimi poważniejszymi wątkami jak np. akceptacja samego siebie, poczucie samotności i potrzeba miłości, walka o to w co się wierzy i poświęcenie za tych, których się kocha.
Aby nie było moralizatorsko, wszystko ubrane jest w wielobarwną szatę nieprawdopodobnych przygód i czasem absurdalnych wydarzeń, które zachwycają i wywołują głośne napady śmiechu.
Cała seria, to historia nietuzinkowa i wymykająca się wszelkim ramom. Sanderson bawi się wraz z czytelnikiem, zmusza go do różnych dziwnych zachowań podczas czytania, skłania do refleksji i niezmordowanie rozbawia.
Tak sprytnie mną manipulował, że gdy przeczytałam zakończenie „Mrocznego talentu” to zwyczajnie nie uwierzyłam w to co czytam, więc musiałam przeczytać je jeszcze kilka razy.
A i teraz mam chęć potrząsnąć pisarzem i idąc za przykładem Annie Wilkes (bohaterka Misery S. Kinga) bez krzty litości i przy użyciu wszystkich możliwych metod, zmusić go do napisania kolejnego tomu historii Alcaraza Smedry.
Komu polecam ten cykl?
Każdemu! Niezależnie od wieku i od preferencji gatunkowych. To cudowne książki, które zachwycają, bawią i uczą.
Więc jeśli jeszcze nie znacie przygód tego dzielnego, młodego człowieka, to najwyższa pora abyście się z nią zapoznali, póki jeszcze Bibliotekarze z Ciszlandów nie zniszczyli wszystkich egzemplarzy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz