Serię o Kate
Daniels poznałam stosunkowo niedawno, mimo że od dawna widziałam wiele bardzo
pozytywnych recenzji i opinii.
W końcu
powiedziałam sobie „a co tam, zobaczę skąd te wszystkie zachwyty” i
przeczytałam pierwszy tom.
I
przepadłam.
Na początek
zaznaczę, że nie będę opisywała fabuły. Nie chcę przez przypadek zaspoilerować tego
co było w poprzednich tomach.
Ilona
Andrews (pseudonim pod którym kryje się małżeństwo pisarzy) przyzwyczaili
czytelnika do sposobu prowadzenia narracji i swojego stylu i w przypadku
powieści „Magia zabija” dostajemy dokładnie to czego się spodziewaliśmy.
Akcja jest
bardzo wartka, pojawia się nowa tajemnica oraz nowe niebezpieczeństwo, któremu
trzeba zaradzić.
Poznajemy
również się kilkoro nowych bohaterów, każdy ciekawy i intrygujący. Mam
przeczucie, że niektórzy zagoszczą w tej serii na dłużej.
Jeśli chodzi
o mitologię, to w tym tomie najwięcej mamy do czynienia z rosyjską (słowiańską),
a jej przedstawicielami są m.in. Wołchwowie (więcej o nich TUTAJ).
Przyznaję,
że w każdym tomie niecierpliwie czekam na to, jakich bogow/bóstwa i jaką
mitologię tym razem zaserwują nam autorzy i jestem więcej niż zadowolona, że w „Magia
zabija” mamy znów słowiańskie wątki.
Autorzy
nadal dawkują czytelnikowi informacje o ojcu Kate i jej przeszłości, choć ten
wątek dostanie swoje kolejne – mimo, że skromne – pięć minut. Dostajemy kilka kolejnych
puzzli w układance, jaką jest przeszłość Kate, jej moc i Roland.
Cieszę się,
że nie otrzymałam wszystkiego ot tak od razu, bo mam na co czekać – to raz,
lubię stopniowe odkrywanie tajemnic i snucie własnych domysłów – to dwa.
Ilona
Andrews potrafi stopniować napięcie i dawkować czytelnikowi informacje co do
głównego wątku całej serii.
Bo co trzeba
zaznaczyć, schemat każdej powieści jest podobny, mamy w każdym tomie inny
główny wątek, który determinuje fabułę oraz wątek rozwijający się pomału z
książki na książkę, którym jest zbliżająca się nieuchronnie konfrontacja Kate z
Rolandem (twórcą wampirów i jednocześnie jej ojcem).
Jeśli chodzi
o wątek romantyczny, to oczywiście nie mogło go zabraknąć. Związek Kate z
Curranem jest wyjątkowo fajnie poprowadzony. Nie jest głównym tematem książki,
więc nie ma go pełno na każdej stronie, ale niewątpliwie stanowi ważny element
fabuły.
Na plus
trzeba zaliczyć, że autorzy nie epatują seksem na każdej stronie, nie zarzucają
czytelnika mdłymi aż do bólu opisami miłosnych rozterek bohaterów, Kate (dzięki
wszystkim bogom za to), to nie rozpadająca się na milion kawałków bohaterka
tracąca swój charakter, gdy tylko się zakocha.
Autorzy
pokazali stopniową przemianę Kate, która prócz tego, że jest wyszkolonym
zabójcom, to musi się odnaleźć również w roli przyjaciółki, partnerki,
przybranej matki, alfy Gromady.
To wszystko
jest dla niej czymś nowym, niespotykanym wcześniej w jej samotnym życiu.
Muszę
pochwalić autorów, że zmiany, które zachodzą w Kate nie likwidują tego, jaka
była dotychczas. To wciąż Kate, którą polubiłam od pierwszego tomu, czasem
pyskata, z poczuciem humoru, biegle władająca bronią białą i sarkazmem, stająca
w obronie tego, w co wierzy.
Jej rozmowy
z Curranem czy Andreą bywają naprawdę zabawne i potrafią mocno rozśmieszyć.
Jest jedna
rzecz, którą zauważyłam dopiero czytając piąty tom serii – w książkach Ilony
Andrews nie ma wulgaryzmów. Serio.
Trup potrafi
ścielić się gęsto, falki potrafią latać jak w „Od zmierzchu do świtu” Tarantino,
ale wulgaryzmów nie ma.
Byłam tym
trochę zaskoczona, ale zdecydowanie na plus. Nie mam nic przeciwko
uzasadnionemu używaniu wulgaryzmów w książkach, czasami niektóre sceny aż się o
to proszą. Widocznie autorzy serii o Kate Daniels postanowili ich w swoich
książkach nie używać, a i tak gdy trzeba było, potrafili położyć nacisk bez
nieśmiertelnego k*** m***.
„Magia
zabija” to powieść, które utrzymuje wysoki poziom swoich poprzedniczek. Jest
ciekawie, jest niebezpiecznie, jest z poczuciem humoru. Wątek romantyczny
zachwyca brakiem nachalności, bohaterów niezmiennie się lubi i im kibicuje.
Powieść
wciąga od pierwszej strony i nie odpuszcza do ostatniej literki.
Jestem
oczarowana tą serią, to kawał dobrego urban fantasy i już nie mogę się doczekać
kolejnego tomu serii, który ma się ukazać we wrześniu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz