Doris ma 96 lat i przez całe życie zapisywała w oprawionym w czerwoną skórę notesie adresy i nr.
telefonów do wszystkich osób, które znała i kochała.
Teraz gdy jest samotną staruszką u schyłku życia, a jej jedyna rodzina – córka jej siostrzenicy, Jenny – mieszka na drugim końcu świata, kobieta wspomina swoje życie i wszystkich którzy odcisnęli na nim swój slad. Spisuje swoje wspomnienia, aby przekazać je Jenny. Staruszka raz jeszcze powraca myślami do wydarzeń ze swojej młodości, a Jenny będzie miała szansę poznać rodzinne sekrety i zrozumieć jaką wartością jest życie samo w sobie.
Akcja powieści biegnie dwutorowo. Rozpoczyna się w latach dwudziestych XX wieku, gdy Doris miała 13 lat i z powodu życiowych perturbacji zostaje wysłana przez matkę na służbę u bogatej kobiety. To będzie początek jej nowego życia, które rzuci ją do Paryża, Nowego Jorku czy Anglii.
Współcześnie śledzimy wydarzenia w Sztokholmie, gdy Doris ma 96 lat i zdaje sobie sprawę, że jej dni są już policzone, a widmo śmierci zdaje się coraz bardziej przybliżać.
Narracja również jest różna, w rozdziałach poświęconych przeszłości jest pierwszoosobowa z punktu widzenia Doris, a współcześnie rozgrywających wydarzenia są w narracji trzecioosobowej.
Takie zmiany nie wprowadzają jednak zamieszania i bardzo dobrze wpasowują się w opowiadaną przez autorkę historię.
Książka napisana jest w sposób łagodny, spokojny i bardzo dobrym językiem. Akcja jest płynna i dość wartka, zwłaszcza historia z XX wieku potrafi trzymać w napięciu, zachwycać, wzruszać, a nawet doprowadzić do tego, że uroni się kilka łez.
To poruszająca historia, w której próżno szukać przesadnej ckliwości, za to jest w niej niesamowity ładunek emocjonalny. To poruszająca opowieść o miłości, samotności i tęsknocie. Pełna zaskakujących i nie zawsze pozytywnych wydarzeń przeszłość Doris, to niesamowity obraz walki o swoje miejsce na ziemi, o realizację marzeń i tęsknocie, która trwała nieprzerwanie przez całe życie kobiety.
Historia rozgrywająca się współcześnie, to poruszający obraz starości, samotności i pogodzenia się ze zbliżająca się śmiercią.
To również zwrócenie uwagi czytelnika na fakt, że starsi ludzie w naszym otoczeniu kiedyś również byli młodzi, a ich młodość przypadająca na bardzo trudne czasy często obfitowała w bardzo dramatyczne wydarzenia. Że oni tak samo jak my kochali, tęsknili, posiadali marzenia, smutki i radości.
Autorka potrafiła roztoczyć przed czytelnikiem bardzo plastyczny obraz nie tylko przeszłości Doris, ale również schyłku jej życia. Pokazać, że nawet jeśli ciało potrafi odmawiać posłuszeństwa, to nie oznacza automatycznie, że starsi ludzie przestali odczuwać emocje, kochać czy tęsknić za bliskimi.
Swoich bohaterów Sofia Lundberg wykreowała bardzo realistycznie. To paleta ciekawych osobowości, ludzi z krwi i kości, posiadających tyle samo wad co zalet. Losy każdej z ukazanych w powieści postaci potrafiły wywołać we mnie wiele emocji, wzruszyć, zaciekawić, zasmucić, skłonić do refleksji. Kreacja bohaterów, to duży atut tej książki, kibicowałam ulubionym postaciom i tak samo jak oni, liczyłam, że spełnią swoje marzenia. Odkrywana krok po kroku historia ich życia, była dla mnie fascynującą opowieścią o niezwyczajnych ludziach.
„Czerwony notes” to nie jest lekka opowiastka o miłości. To piękna historia o niekiedy ciężkim życiu, o wierze w przyszłości i walce o teraźniejszość. To historia uczucia, które nigdy nie przemija i o samotności, która osacza. To poruszający obraz starzenia się, pogodzenia z nieuchronnością śmierci oraz szczerej i podyktowanej miłością troski o najbliższych.
Jestem oczarowana tą powieścią. Historia opowiadana przez Sofię Lundberg zachwyca, porusza i sprawia, że ma się wrażenie jakby czytało się opowieść o życiu kogoś kogo znało się z widzenia, spotykało czasami na ulicy i mówiło dzień dobry, o kim się wiedziało, że mieszka gdzieś niedaleko, ale zawsze brakowało czasu aby zagadnąć, poznać bliżej.
Książka zrobiła na mnie tak pozytywne wrażenie, że kolejne jej powieści kupuję bez czytania o czym opowiadają i mam przeczucie, że się nie zawiodę.
Premiera książki: 05 września 2018
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz