piątek, 12 maja 2017

Strażnicy Galaktyki 2

Kilka dni temu udało mi się dotrzeć wreszcie na wyczekiwanych przeze mnie Strażników Galaktyki 2.
Lubię filmy na podstawie komiksów, lubię filmy Marvela, pierwsza część Strażników Galaktyki, pomimo moich obaw, bardzo mi się spodobała.Poszłam do kina pełna nadziei na świetną rozrywkę ze sporą dawką humoru.  Czy spełniły się moje oczekiwania? 
Tak!

Gdybym chciała o swoich wrażeniach napisać zaraz po seansie, w jednym zdaniu, byłoby to coś w stylu „boziu, jaki ten film jest świetny, jak super się bawiłam, jestem zachwycona i nie mogę się doczekać na kolejne części”.
Ale dałam sobie czas na ochłonięcie i co mogę napisać? 
Ah, no tak, w zasadzie to samo, czyli „boziu, jaki  ten film jest świetny, jak super się bawiłam, jestem zachwycona i nie mogę się doczekać na kolejne części”.

Ale aby nie było jednozdaniowo, chcę rozwinąć mój zachwyt nad tym filmem.
Filmy Marvela są dla mnie typową rozrywką, bez ukrytych znaczeń, bez wielkiej głębi czy ogromnych rozterek i dylematów moralnych bohaterów.
To ma być kino, które ma dostarczyć rozrywki, świetnej strony wizualnej, dobrego aktorstwa, odpowiedniej dawki humoru i okrasić to wszystko odrobiną wzruszeń.

Wszystko powyższe w Strażnikach Galaktyki 2 dostałam, a nawet więcej, bo bardzo fajną ścieżkę muzyczną i kilka scen bezwstydnie drwiących z oklepanych schematów.
Poczucie humoru było, nawet sporo. Było też trochę wzruszeń i nawet w jednym momencie mogła się zakręcić łza wzruszenia w oku. Było też odpowiednio wiele typowo amerykańskiego patosu, ale bez przesady. Była niesamowita przygoda i zabawa. 

Na ekranie prócz znanych do tej pory bohaterów, pojawiło się kilku nowych, którzy mimo swojego drugoplanowego charakteru ubarwili fabułę swoją obecnością.
Mimo, że rozwinięcie fabuły było do przewidzenia, zakończenie łatwe do odgadnięcia, to film oglądało mi się świetnie.
Aż żal było, że akcja zmierza do punktu kulminacyjnego i niedługo nastąpi zakończenie.
Na szczęście po napisach Marvel dał widzom kilka dodatkowych scen, więc polecam każdemu pozostanie w kinie do samego końca.

Akcja oczywiście skupia się na znanych nam już z pierwszej części postaciach. Niewątpliwym złodziejem uwagi i sympatii jest mały Groot, który momentami kradnie całe sceny.
Nie sposób było się nie rozczulać nad tym małym rozrabiaką, nie śmiać z jego wyczynów.

Co ważne, w filmie nie ma wyeksponowanego wątku miłosnego, a sympatia i wzajemne przyciąganie pomiędzy Gamorą a Peterem jest pokazany w bardzo zabawny sposób.
W filmie pokazano, że rodzina to nie tylko więzy krwi, ale również – a może przede wszystkim – relacje zbudowane na prawdziwej przyjaźni, choćby z absolutnie obcymi ludźmi, którzy nierzadko stają się nam bliżsi niż prawdziwa rodzina.

Strażnicy Galaktyki 2 sprawili, że do domu wróciłam z ogromnym uśmiechem na ustach i pozytywnym samopoczuciem. Film bardzo dobrze spełnił swoje zadanie – dostarczył mi świetnej rozrywki, rozbawił, wzruszył, narobił chęci na więcej.
Cóż więcej mogę dodać? A tak, już wiem „boziu, jaki ten film jest świetny, jak super się bawiłam, jestem zachwycona i nie mogę się doczekać na kolejne części”.


*zdjęcie pochodzą ze strony www.filmweb.pl



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz