środa, 3 maja 2017

"Pocałunek na pożegnanie" Tasmina Perry

„Pocałunek na pożegnanie” to historia dwóch kobiet – Abby oraz Rosamund.
Historia tej drugiej rozgrywa się w 1961 roku, gdy zimna wojna odciskała największe piętno na świcie, czasy były niepewne i niespokojne.
Opowieść o Abby dzieje się w 2014 roku, gdy kobieta dowiaduje się o zdradzie męża. Gdy znajduje w starym archiwum zdjęcie Rosamund i Dominica Blake’a, dziennikarza i podróżnika,  zrobi wszystko aby rozwiązać zagadkę jego tajemniczego zaginięcia w  1961 roku.

Akcja powieści toczy się dwutorowo, ale za sprawą Rosamund, która w 2014 roku żyje i staje się również aktywnym uczestnikiem współczesnych wydarzeń, przeszłość i teraźniejszość będą się przenikać i splatać ze sobą.
Autorka bardzo sprawnie nakreśliła swoich bohaterów, dobrze oddała ich charaktery, wewnętrzne rozterki i niepewność.
Skoncentrowała się na Abby i Rosamunde, ale nie zapomniała o męskich bohaterach powieści.
Dużo więcej czasu w powieści poświęca wydarzeniom z 1961 roku niż tym z 2014, ale samej książce wychodzi to tylko na dobre.
Historia uczucia Rosamunde i Dominica jest ciekawa, a jego zaginięcie wprowadza do fabuły bardzo intrygujący wątek szpiegowski, którym autorce udało się mnie nawet zaskoczyć.
Oczywiście pewne rozwiązania są dość łatwo przewidywalne, ale niektóre nie i to sprawia, że powieść czyta się z dużym zainteresowaniem.

Jeśli chodzi o wydarzenia z 2014 roku, te dotyczące Abby, to Tasmina Perry bardzo trafnie ukazała jak wygląda życie we współczesnym świecie, gdzie ciągły pośpiech, dążenie do  materialnego komfortu  sprawia, że ludzie zatracają po drodze to co najcenniejsze – uczucia, więzi, proste, ale jakże ważne w każdym związku gesty i zwyczaje, np. wspólne wypicie kawy rano, wyjście do kina, czy zwykła rozmowa.
Ukazuje jak bardzo można się od siebie oddalić, mimo łączącego ludzi uczucia, jak stracić ze sobą kontakt, mimo, że mieszka się razem, żyje razem.
Co ważne, pokazała również, że rezygnacja z marzeń na rzecz finansowego dobrobytu może pozbawić ludzi celu w życiu.

Autorka w swojej powieści sprawnie żongluje informacjami, próbuje zmylić czytelnika, wprowadzić zamieszanie. Nie unika trudnych tematów, a brak schematów w wątku Abby jest dużym plusem. Nie ma tu bowiem typowego rozwiązania  „mąż ją zdradził, załamała się, poznała nowego i wspaniałego faceta i wszyscy żyli długo i szczęśliwie”.
Wątki miłosne są prowadzone z wyczuciem i subtelnością. Czytając o problemach Abby w małżeństwie czy rodzącym się uczuciu pomiędzy Rosamund a Dominiciem, odnosiłam wrażenie, że gdyby ci bohaterowie żyli naprawdę, to tak właśnie mogłaby wyglądać ich historia.

Autorka ma lekki styl, powieść czyta się przyjemnie i szybko. Potrafi wciągnąć czytelnika w świat swoich bohaterów, zainteresować ich losami i sprawić, że nie bacząc na późną porę i konieczność pobudki o świcie, czyta się kolejny rozdział kosztem snu.
Na koniec dodam tylko, że urzekła mnie również okładka. Delikatna i subtelna, w stylu starej fotografii, od której zresztą rozpoczęła się historia opisywana w powieści.






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz