czwartek, 16 grudnia 2021

"Wyklęci. Era Cieni" Agnieszka Zawadka

 

„Wyklęci” autorstwa Agnieszki Zawadki, to książka, która swoją premierę miała już jakiś czas temu. Czytałam od razu, ale


oczywiście zeszło mi trochę zanim usiadłam, żeby napisać opinię. A to jedna z tych książek, o których napisać trzeba, zaraz wytłumaczę dlaczego. Akcja powieści rozgrywa się w stworzonym przez autorkę fantastycznym świecie, a główną bohaterką jest Raven, wyszkolonej do eliminowania zabójczych Plag.
Raven jest gwałtowna, impulsywna, bywa uparta jak osioł i pyskata. A jednak z takimi cechami jest postacią, którą szczerze się lubi, której się kibicuje i która absolutnie nie jest postacią irytującą czy denerwującą. Autorce udało się to, co tak rzadko udaje się w gatunku YA – stworzyć charakterną postać kobiecą, która nie jest głupio butna, arogancka czy zwyczajnie wredna. Polubiłam Raven od samego początku i do ostatniego słowa swojej opinii o niej nie zmieniłam.

Do tego w książce pojawia się sporo postaci drugoplanowych, które są równie dobrze nakreślone. A gdy na scenę wkracza uroczo sarkastyczny ładca Cieni, generał Nathaniel, historia nabiera dodatkowych kolorów i zaczyna się w niej subtelnie rozwijać wątek miłośny, który nienachalnie wplata się w opowieść snutą przez Agnieszkę Zawadkę. Sama akcja jest bardzo dynamiczna, ale autorce udało się uzyskać balans pomiędzy pędzącą akcją, a wprowadzeniem czytelnika do swojego świata i pozwolenie mu na dobre poznanie swoich bohaterów. Wszystko to ze sobą współgra, idealnie się splata i łączy. Tajemnice intrygują, bohaterowie zachwycają, a styl Agnieszki sprawia, że naprawdę ciężko uwierzyć, że ta powieść to debiut. 

Tak właśnie, „Wyklęci” to debiut i napiszę to z całą odpowiedzialnością, debiut na bardzo wysokim poziomie. W ubiegłym roku tak samo zachwycił mnie debiut Michała Dąbrowskiego i jego „Imię Boga”, a w tym Agnieszka Zawadka i jej „Wyklęci”. Jej książka jest dopracowana w każdym szczególe i dopieszczona, historia poprowadzona płynnie i bez nielogiczności, napisana barwnym językiem. Jej czytanie było dla mnie prawdziwą czytelniczą ucztą.


Czy w tej beczce miodu jest jakaś łyżka dziegciu?

Ja uważam, że nie. Oczywiście jeśli ktoś bardzo będzie chciał skrytykować, to na pewno znajdzie coś, za co według niego się da, ale dla mnie „Wyklęci” to książka z gatunku tych, na jakie się czeka i debiut o jakim się myśli, że to niemożliwe, aby powstał. Bardzo niecierpliwie czekam na kolejny tom i liczę na to, że wydawca nie będzie się ociągał z jego wydaniem. 

Jeśli jeszcze nie wiecie (czy to możliwe?), to dodam, że Agnieszka jest również twórcą okładki do swojej książki, jak i wielu innych okładek. Uważam, że jest niesamowicie utalentowana nie tylko jako autorka książki, ale również jako grafik.
Jej projekty od dłuższego już czasu mnie zachwycają. 

A co do powieści – czytajcie, bo warto. Jestem pewna, że się nie rozczarujecie.

 

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz