niedziela, 11 lipca 2021

"Niewidzialne życie Addie LaRue" V.E. Schwab

 „Nigdy nie módl się do bogów, którzy odpowiadają po zmroku”


Francja, rok 1714. Uciekająca przed niechcianym ślubem Addie popełnia straszny


błąd, zaczyna prosić o pomoc bogów, mimo, że zapadł zmrok. 
I jeden odpowiada.
Addie pchana desperacją zawiera Faustowski pakt, który sprawi, że dostanie możliwość wiecznego życia, ale w zamian nigdy nie zostanie zapamiętana przez kogokolwiek. 
Addie się zgadza, a potem już nic nie jest takie jak jej się wydawało.


V.E. Schwab i jej twórczość znam od dawna. Wysoko cenię jej książki. Zawsze są dopieszczone, pięknie napisane i zawierają w sobie o wiele więcej niż się może wydawać. „Niewidzialne życie Addie LaRue” była książką, na która długo czekałam. Faustowski pakt, wieczne życie, totalna anonimowość – wyczuwałam w tym coś dla mnie. I się nie pomyliłam. 

Książka, jak każda autorki, jest napisane przepięknie. Cudowny język, soczysty, obrazowy, wyrazisty. Schwab opisuje uczucia i emocje tak wspaniale i wielobarwnie, że naprawdę nie da się nie zachwycać. 
Przez jej książkę się płynie będąc kołysanym magią słów. Wszystko w tej powieści jest idealnie dopasowane do siebie, nie ma tu potknięć, każdy niuans, każdy wątek jest ważny i ma swoje miejsce w tej oczarowującej opowieści. 

Jeśli chodzi o bohaterów, to niewiele ponad „genialnie wykreowani” mogę dodać. Sama Addie jest niesamowita. Luc to postać tajemnicza, nieoczywista, pełna mroku i odcieni szarości. Nie będziecie potrafili go sklasyfikować, nie da się go zamknąć w żadnej szufladce z podpisem. Ale jeśli sądzicie, że mamy tu do czynienia z stereotypowym romansem czy kwestią „ten zły jest w sumie dobry” to od razu piszę, że tak nie jest. Relacja Addie i Luca jest skomplikowana, niejednoznaczna i naznaczona wieloma uczuciami, ale próżno tu szukać sztampy i wyświechtanych motywów.
Bardzo podobało mi się to, jak V.E. Schwab pokazała dwie strony tego samego medalu w postaci motywacji Addie i Henryego. Jak bardzo może się różnić to , co popycha ludzi do podejmowania takich samych decyzji. Jak dla jednych będzie to niejako ratunkiem, dla drugich potrzebą zaspokojenia swoich pragnień.
Jeśli chodzi o postać Henryego, to przyznaję, nie polubiłam się z nim tak na prawdę, ale uważam, że jest wspaniale napisany.


Każdy z bohaterów jest tak pełnokrwisty i namacalny, że czytając tą powieść miałam wrażenie, że czytam o kimś kogo kiedyś znałam. To było jak powrót do wspomnień z przeszłości, które mimo, że przykryte  upływem czasu, to jednak w człowieku siedzą i czekają aż się po nie sięgnie.
Książka jest niesamowicie melancholijna, smutna, pełna przemyśleń, które zapadają w serce. Nie sposób nie porównywać pewnych wydarzeń i emocji, które są udziałem bohaterów książki, do tego czego ludzie doświadczają obecnie, wyobcowania, samotności, poczucia niezrozumienia.
Naprawdę czytając tą powieść wiele w niej można odnaleźć z otaczającego nas świata i tego, jak teraz on wygląda. 

„Niewidzialne życie Addie LaRue” to jedna z piękniejszych książek jakie czytałam. Pani Schwab udowodniła, że ma niesamowity talent i wiele do opowiedzenia. Ta książka jest inna niż jej pozostałe powieści, a jednak jest w nich jeden pierwiastek wspólny – to pewnego rodzaju melancholia i ogrom emocji, które towarzyszą jej bohaterom.

Polecam.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz