sobota, 3 lipca 2021

"Na jedną noc" Kristen Callihan

 „Na jedną noc” to najnowsza powieść Kristen Callihan z jej nowej serii Game On.


Opowiada historię Drew, gwiazdy futbolowej drużyny uniwersyteckiej oraz Anny, dziewczyny, która z ludźmi takimi jak Drew (na  „świeczniku”, z rzeszami fanek i fanów” ) nie chce mieć nic wspólnego. Zresztą, wszyscy przecież wiedzą, że sportowcy to góra mięśni i nic ponadto.
Ale czy na pewno?
O tym przekona się Anna, a urok, inteligencja i seksowny wygląd Drew nie ułatwią jej wytrwania w postanowieniu, aby trzymać się od chłopaka z daleka. 

Lubię książki pani Callihan. Jej romanse do tej pory zawsze były wciągające i poruszały ważne tematy. I choć tematyka gwiazd sportu nie jest moją ulubioną w romansach, postanowiłam dać autorce kredyt zaufania, bo do tej pory się na niej nie zawiodłam.
I wiecie co? Cieszę się, że to zrobiłam, bo jej najnowsza książka jest naprawdę dobra. 

Historia miłości Anny i Drew jest bardzo barwna i ciekawa. Nie trudno im kibicować, łatwo za to ich polubić, tak samo jak postacie drugoplanowe, których w tej powieści jest sporo i są naprawdę ciekawie pokazane.  Akcja mimo iż z przyczyn oczywistych kręci się dookoła wątku miłosnego, to nie ogranicza się tylko do sercowych rozterek bohaterów. Autorka porusza w swojej książce dość ważne tematy, jak walka ze stereotypami, samotność, strata bliskich, walka ze złymi doświadczeniami w dzieciństwie. Pokazuje jak łatwo kogoś zaszufladkować, ocenić nawet go nie znając, czym można wyrządzić komuś krzywdę. Pokazuje również jak trudno poradzić sobie ze strachem i podnieść się po bardzo dotkliwym, życiowym upadku. 

Jeśli chodzi o wątek miłośny, to jestem przekonana, że każda miłośniczka romansów będzie zadowolona. Jest tu sporo emocji, są skomplikowane relacje i naprawdę sporo scen łóżkowych, które jednak nie przytłaczają fabuły. Wszystko jest tu dobrane w dobrych proporcjach i ma się wrażenie doskonałej równowagi. Jeśli chodzi o kreację bohaterów, to przede wszystkim podobało mi się, że Kristen Callihan nie zrobiła z Drew mega twardziela, co to gołymi rękami zabije niedźwiedzie i bez ubrania wbiega na Mount Everest bez zadyszki w trzy godziny.


Drew ma mocny charakter, ale i serce tam gdzie trzeba, empatię i nie ukrywa swoich emocji, żeby przypadkiem nie wyjść na mięczaka. To taka mieszanka, która sprawia, że postać wydaje się bardzo prawdziwa i ogromnie mi się to podobała. Sposób ukazania Anny jest równie realistyczny i to jest bardzo dobrze nakreślona postać. I choć czasem dziewczyna potrafiła mnie zirytować, to w ogólnym rozrachunku mocno ja polubiłam. 

Sama fabuła była dla mnie wciągająca i ciekawa. A pomimo tego, że w książce jest sporo scen łóżkowych, to – co dla mnie jest mega pozytywem – nie jest ona wulgarna. Żeby była jasność, lubię jak książka ma w sobie trochę pikanterii, ale nie lubię wulgarności w opisach seksu czy uczuć, więc „Na jedną noc” ma u mnie dodatkowego, ogromnego plusa. 
Całościowo powieść ogromnie mi się podobała. To świetna rozrywka i spędziłam z tą powieścią dobrze czas.

Polecam.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz