Wolha jak to ona, sarkastyczna, wredna i złośliwa. Pakuje się zawsze w największe tarapaty i różnymi metodami próbuje sobie z nimi poradzić.
Robi to spektakularnie, do tego doprowadzając czytelnika do częstych ataków śmiechu.
Każdy kto przeczytał poprzednie trzy tomy, wie dokładnie czego po pani Gromyko się spodziewać.
Tak samo jest w przypadku czwartego tomu cyklu.
Jest barwnie, jest sarkastycznie, jest z humorem. W Wiedźmich opowieściach jest wszystko to, za co pokochałam Kroniki Belorskie.
Jeśli chodzi o opowiadania o przygodach Wolhy, to podobało mi się każde, ale to Wierność do grobowej deski było najlepsze i doprowadziło mnie do łez ze śmiechu.
Wolha przeszła tam samą siebie, a ja czytałam je dwa razy pod rząd pełna zachwytu wybrykami rudej wiedźmy.
Pojawia się tam również mój ulubiony troll Wal, który jak zwykle w niewybredny sposób mówił co myślał, jednocześnie potrafił przemilczeć co bardziej niewygodne dla niego fakty.
Brakowało mi natomiast pozostałych bohaterów poprzednich tomów, przede wszystkim Lena. Szkoda, że się nie pojawił choć na chwilę w ani jednym opowiadaniu.
Jeśli chodzi o ramy czasowe, to wszystkie opowiadania rozgrywają się po wydarzeniach w trzecim tomie.
Ciekawa byłam bardzo co zaprezentuje mi pani Gromyko w historii o Kościeju. Pamiętam jego historię z dzieciństwa i utkwiło mi w głowie, że to nie była zbyt przyjazna postać (dla ciekawskich link do Wiki https://pl.wikipedia.org/wiki/Kościej_Nieśmiertelny) z baśni rosyjskich.
Gdy zaczynałam czytać spodziewałam się wielu różnych kierunków w jakich może rozwinąć się fabuła, ale nie tego, co zaserwowała mi pani Gromyko.
To opowiadanie jest genialne, cudowne, pełne klimatu rosyjskich baśni, okraszone humorem, który wywoływał wybuchy śmiechu i bohaterów, których pokochałam od pierwszej strony.
Historia Kościeja Nieśmiertelnego i Wasylisy Najmędrszej to skarb ukryty wśród innych skarbów. Zdecydowanie najmocniejszy punkt tego zbioru opowiadań i byłam bardzo rozczarowana, że skończyło się tak szybko. Ta historia zasługiwała na osobny tom kronik i mam nadzieję, że autorka jeszcze wróci do tych bohaterów.
Co można dodać jeśli chodzi o Wiedźmie opowieści? Książka napisana tak samo dobrze jak poprzednie części, pełna humoru, sarkazmu i klimatu, który tak dobrze poznałam podczas lektury pierwszych trzech części Kronik.
Barwny świat, cudowni bohaterowie, zaskakujące wydarzenia i delikatna jak poranna rosa nutka romansu.
W tym tomie dostałam to wszystko, za co tam bardzo pokochałam twórczość Olgi Gromyko i tylko utwierdziłam się w przekonaniu, że ma ona niesamowity talent i niewyczerpane źródło pomysłów.
„Wiedźmie opowieści” to cudowny powrót do świata Belorii i przygód Wolhy. To jak spotkanie z dawno niewidzianymi przyjaciółmi, tym cenniejsze, że już bardzo się za nimi człowiek stęsknił.
Spotkanie to uznaję za więcej niż udane. Jestem zachwycona i wdzięczna pani Gromyko, że postanowiła jeszcze raz wrócić do Wolhy i pokazać czytelnikowi co u rudej wiedźmy się dzieje.
Tak po cichu liczę na to, że to nie jest pożegnanie i jeszcze dane mi będzie się z bohaterami pierwszych trzech tomów Kronik Belorskich spotkać.
A każdego kto jeszcze nie zna tego cyklu, zachęcam do sięgnięcia po te świetne książki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz