się Starym Miejscem, dbając o to, by ziemie te pozostawały bezpieczne i płodne.
Niestety nad wiedźmami zaczynają się zbierać czarne chmury, a szalony Inkwizytor postanawia wymordować wszystkie czarownice.
W noc Letniego Przesilenia wydarzy się coś, co na zawsze zmieni życie Ari.
Tymczasem Fae, którzy od dłuższego czasu ignorowali zmiany zachodzące w świecie śmiertelników, a do cienistego świata podróżowali jedynie po chwile dobrej zabawy zauważają wreszcie, że drogi powoli zaczynają znikać, skazując klany Fae na izolację i samotność.
Nie tylko życie Ari jest zagrożone…
Twórczość Anne Bishop poznałam dawno temu za sprawą jej serii Czarne Kamienie. Przypadła mi ona do gustu i czytałam ją z ogromną przyjemnością. Ale to seria INNI tej autorki skradła mi serce i sprawiła, że każdy tom czytałam z wypiekami na twarzy.
Więc gdy tylko zobaczyła, że Wydawnictwo INITIUM wydaje pierwszy tom serii Filary Świata, wiedziałam, że muszę go przeczytać.
Akcja powieści rozpoczyna się dość spokojnie. Autorka wprowadza czytelnika do wykreowanego przez siebie świata, pokazuje jakimi prawami się rządzi, jak wygląda magia oraz rasy stworzeń go zamieszkujący. Mamy więc ludzi, wiedźmy (czarownice), Mały Lud (leśne duszki?) oraz Fae, którzy są nie czym innym jak elfami.
Ci ostatni uważają, że są najwspanialszymi stworzeniami Matki Ziemi i nikt im nie dorasta do pięt.
Gdy już poznajemy świat, pisarka wprowadza czytelnika w intrygi, które stworzyła i klaruje niebezpieczeństwo, które grozi każdej wiedźmie za sprawą Inkwizytorów.
Pięknie i obrazowo kreśli obraz zaszczucia czarownic i nagonki na nie, pokazuje jak chciwość, zemsta i podłość popychają ludzi do wzywania inkwizytora i przyzwolenia na brutalne mordowanie wiedźm, które jeszcze niedawno służyły im nie raz pomocą. W tym wątku widać, że autorka wzorowała się na czasach gdy inkwizycja funkcjonowała i wyłapywała „czarownice”.
Drugim nie mniej ważnym wątkiem jest wątek romantyczny. Ale wbrew temu co sądziłam na początku, nie ma tu schematycznego „ona skromna i biedna czarownica, on potężny Lord Fae, który pod przykrywką wyniosłości skrywa dobre serce”.
Autorka uplotła skomplikowane relacje, słodko – gorzką opowieść o prawdziwym uczuciu i tym, co tak naprawdę liczy się w miłości.
Nie szukajcie tu lukrowatego wątku miłosnego, który na pierwszy rzut oka zostaje tu zaserwowany. Mnie Anne Bishop mocno w tym temacie zaskoczyła i to zdecydowanie na plus. Do samego końca byłam pewna, że inaczej rozwiąże kwestie romantyczne w powieści i jestem zadowolona, że tak się nie stało.
Styl autorki jest dopracowany i dobry. Lekkie pióro, bardzo plastyczne opisy i rozbudowana kreacja świata sprawiają, że bardzo łatwo zatopić się w lekturze.
Autorka pokazuje, że niezależnie od rasy, pochodzenia, majątku, zawsze znajdą się ludzie i nie-ludzie dobrzy i źli, szczodrzy i tacy co potrafią tylko brać, szczerzy i obłudni.
Właśnie tak tworzy też swoich bohaterów – bez słodzenia, wybielani, idealizowania. Podoba mi się, że zwłaszcza Fae są ukazani bez zbędnego patosu, ale jako stworzenia o różnorodnych charakterach i wyznawanych wartościach.
Bałam się, że jeśli temat dotyczy elfów, to może pojawić się tylko jeden sposób ich ukazania – Anne Bishop udowodniła mi, że przeciwnie, można stworzyć ich jako niejednoznaczną i skomplikowaną rasę.
Akcja powieści z każdą stroną staje się coraz bardziej wartka, aż człowiek zaczyna połykać kolejne strony. Tajemnica, którą próbują rozwikłać bohaterowie jest intrygująca, a jej rozwiązanie mnie zaskoczyło.
Wątek inkwizytora jest bardzo dobrze nakreślony i przedstawiony i przyznaję, że był on dla mnie jednym z najciekawszych.
Zaskoczeniem było również to, że drugoplanowi bohaterowie (tzn. ci których za takich uważałam) okazali się w rzeczywistości najważniejszymi elementami fabuły.
Pani Bishop wie jak zmylić czytelnika i wodzić go za nos.
Czy polecam tą powieść?
Tak!
Filary Świata, tom 1 Tir Alainn to kawał dobrego fantasy i jestem ogromnie ciekawa co mi zaprezentuje autorka w kolejnym tomie.
Czekam na niego z niecierpliwością.
W noc Letniego Przesilenia wydarzy się coś, co na zawsze zmieni życie Ari.
Tymczasem Fae, którzy od dłuższego czasu ignorowali zmiany zachodzące w świecie śmiertelników, a do cienistego świata podróżowali jedynie po chwile dobrej zabawy zauważają wreszcie, że drogi powoli zaczynają znikać, skazując klany Fae na izolację i samotność.
Nie tylko życie Ari jest zagrożone…
Twórczość Anne Bishop poznałam dawno temu za sprawą jej serii Czarne Kamienie. Przypadła mi ona do gustu i czytałam ją z ogromną przyjemnością. Ale to seria INNI tej autorki skradła mi serce i sprawiła, że każdy tom czytałam z wypiekami na twarzy.
Więc gdy tylko zobaczyła, że Wydawnictwo INITIUM wydaje pierwszy tom serii Filary Świata, wiedziałam, że muszę go przeczytać.
Akcja powieści rozpoczyna się dość spokojnie. Autorka wprowadza czytelnika do wykreowanego przez siebie świata, pokazuje jakimi prawami się rządzi, jak wygląda magia oraz rasy stworzeń go zamieszkujący. Mamy więc ludzi, wiedźmy (czarownice), Mały Lud (leśne duszki?) oraz Fae, którzy są nie czym innym jak elfami.
Ci ostatni uważają, że są najwspanialszymi stworzeniami Matki Ziemi i nikt im nie dorasta do pięt.
Gdy już poznajemy świat, pisarka wprowadza czytelnika w intrygi, które stworzyła i klaruje niebezpieczeństwo, które grozi każdej wiedźmie za sprawą Inkwizytorów.
Pięknie i obrazowo kreśli obraz zaszczucia czarownic i nagonki na nie, pokazuje jak chciwość, zemsta i podłość popychają ludzi do wzywania inkwizytora i przyzwolenia na brutalne mordowanie wiedźm, które jeszcze niedawno służyły im nie raz pomocą. W tym wątku widać, że autorka wzorowała się na czasach gdy inkwizycja funkcjonowała i wyłapywała „czarownice”.
Drugim nie mniej ważnym wątkiem jest wątek romantyczny. Ale wbrew temu co sądziłam na początku, nie ma tu schematycznego „ona skromna i biedna czarownica, on potężny Lord Fae, który pod przykrywką wyniosłości skrywa dobre serce”.
Autorka uplotła skomplikowane relacje, słodko – gorzką opowieść o prawdziwym uczuciu i tym, co tak naprawdę liczy się w miłości.
Nie szukajcie tu lukrowatego wątku miłosnego, który na pierwszy rzut oka zostaje tu zaserwowany. Mnie Anne Bishop mocno w tym temacie zaskoczyła i to zdecydowanie na plus. Do samego końca byłam pewna, że inaczej rozwiąże kwestie romantyczne w powieści i jestem zadowolona, że tak się nie stało.
Styl autorki jest dopracowany i dobry. Lekkie pióro, bardzo plastyczne opisy i rozbudowana kreacja świata sprawiają, że bardzo łatwo zatopić się w lekturze.
Autorka pokazuje, że niezależnie od rasy, pochodzenia, majątku, zawsze znajdą się ludzie i nie-ludzie dobrzy i źli, szczodrzy i tacy co potrafią tylko brać, szczerzy i obłudni.
Właśnie tak tworzy też swoich bohaterów – bez słodzenia, wybielani, idealizowania. Podoba mi się, że zwłaszcza Fae są ukazani bez zbędnego patosu, ale jako stworzenia o różnorodnych charakterach i wyznawanych wartościach.
Bałam się, że jeśli temat dotyczy elfów, to może pojawić się tylko jeden sposób ich ukazania – Anne Bishop udowodniła mi, że przeciwnie, można stworzyć ich jako niejednoznaczną i skomplikowaną rasę.
Akcja powieści z każdą stroną staje się coraz bardziej wartka, aż człowiek zaczyna połykać kolejne strony. Tajemnica, którą próbują rozwikłać bohaterowie jest intrygująca, a jej rozwiązanie mnie zaskoczyło.
Wątek inkwizytora jest bardzo dobrze nakreślony i przedstawiony i przyznaję, że był on dla mnie jednym z najciekawszych.
Zaskoczeniem było również to, że drugoplanowi bohaterowie (tzn. ci których za takich uważałam) okazali się w rzeczywistości najważniejszymi elementami fabuły.
Pani Bishop wie jak zmylić czytelnika i wodzić go za nos.
Czy polecam tą powieść?
Tak!
Filary Świata, tom 1 Tir Alainn to kawał dobrego fantasy i jestem ogromnie ciekawa co mi zaprezentuje autorka w kolejnym tomie.
Czekam na niego z niecierpliwością.
Skoro to dobre fantasy, to ja też to chcę :) Ale najpierw cała Pęknięta Ziemia.
OdpowiedzUsuńZdecydowanie polecam. Dla mnie super książka :)
Usuń