sobota, 19 stycznia 2019

"Sztylet ślubny" Aleksandra Ruda

Obiecałam sobie, że po „Sztylet ślubny” sięgnę dopiero wtedy, gdy już będzie podana data premiery
trzeciego tomu trylogii. Chciałam sobie dawkować przyjemność z czytania i nie być zmuszoną długo czekać na finalny tom.
Oczywiście nic z moich postanowień nie wyszło i rzuciłam się na powieść jak wygłodniały wilk na truchło zająca.
Akcja powieści rozpoczyna się tam, gdzie zakończyła się w tomie pierwszym. Nasi bohaterowie zmasakrowani, ledwie dychając, próbują dojść do siebie i się wyleczyć. Dodatkowo każde z nich ma swoje podejrzenia co do tego, kto stoi za atakiem, który tak nimi sponiewierał.
Ale zanim uda im się znaleźć bezpieczną przystań, wiele wody upłynie i wiele wydarzeń ich zaskoczy.
Niewiele można dodać, aby nie zdradzać fabuły, więc jedyne co napiszę to – sprawdźcie sami!

Autorka w drugiej części utrzymuje poziom poprzedniego tomu.
Jest więc bardzo dynamicznie, wiele się dzieje, a jedno zaskakujące wydarzenie goni drugie i nie ma czas na nudę.
Bohaterowie w większości się nie zmieniają, choć autorce i na tym polu udało się mnie zaskoczyć.
Niestety nie wszystkie postaci zostały wykorzystane tak jak na to zasługiwały, uważam, że Tisa w tym tomie okazała się być kompletnie bezbarwna i w sumie jakby jej nie było.
Zaskakujące okazało się tylko to, jak jej życiem pokierowała autorka, bo tego się nie spodziewałam.
Wspaniały, złośliwy i sarkastyczny Daezael nadal bryluje i zachwyca, Persik zaskakuje zmianą jaka w nim zaszła.
Dranisz… no cóż, dla mnie jakoś tak stracił na wizerunku, ale nadal go lubię i ciekawa jestem jak nim pokieruje pisarka.
 Za to Mila i Jarek potrafili mnie tak wkurzyć, że miałam chęć nimi potrząsnąć. Czy autorka musiała aż tak komplikować ich relacje i wprowadzić w nie nieustający uczuciowy rollercoster?
Tutaj akurat uważam, że pani Ruda przesadziła, ciut mniej ciągłych zmian zdania tej pary na lepsze by wyszło wątkowi romantycznemu.

Jeśli chodzi o fabułę, to jest ona spójna i widać, że autorka wie gdzie zmierza.
Akcja jest wzorem pierwszego tomu bardzo wartka i nie sposób przewidzieć, co za chwilę przytrafi się bohaterom.
A dzięki odkryciu przeszłości Mili, Aleksandra Ruda wprowadziła w fabułę tyle zamieszania, że aż sapnęłam z niedowierzania w jednym czy dwóch momentach.
Niektórych rozwiązań domyśliłam się już w pierwszym tomie i byłam ciekawa w jaki sposób autorka doprowadzi do rozwiązania danej zagadki.
Niektóre były dla mnie totalnym zaskoczeniem, ot choćby zakończenie.
Tego się autorom nie wybacza pani Ruda!

W powieści znów pełno jest humoru, widać również, że wątek romantyczny odgrywa coraz większą rolę, aby praktycznie całkowicie zdominować fabułę.
Muszę również dodać, że nie cierpię miłosnych trójkątów, więc liczę na to, że autorka mi to wynagrodzi w trzecim tomie i Mila jednak zostanie z Jarkiem.

Język powieści jest lekki, ale dobry. Powieść czyta się bardzo dobrze, nie brakuje w niej soczystego klimatu fantasy. Jest magia (i to ile!), są walki z pomrokami, są spiski i jest drużyna, która już nie raz udowodniła, że nie tak łatwo ich zabić.
Mimo, że konstrukcja wątku miłosnego nie do końca mnie przekonuje, to jednak jestem ciekawa jak on się rozwinie i zakończy, zwłaszcza po TAKIM zakończeniu, jakie mi zafundowała Aleksandra Ruda.

Humor, magia, miłości i wartka akcja – dla mnie super i czekam na więcej. Mimo pewnych słabszych stron, „Sztylet ślubny” bardzo mi się spodobał i już nie mogę się doczekać trzeciego tomu.
Muszę się przecież dowiedzieć, jak to się kończy!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz