środa, 16 stycznia 2019

„Miłość zimową porą” Carrie Elks

 „Miłość zimową porą” to książka o miłości, która rozkwita w okresie świątecznym.
Kitty Shakespeare ma nadzieję, że dostanie się na wymarzony staż i odniesie sukces w branży filmowej Los Angeles.  Zamiast tego stażu, dostaje na czas świąt posadę niani u producenta filmowego.
Wraz z podopiecznym wprost ze słonecznego Hollywood udaje się do zaśnieżonej Wirginii, a tam poznaje brata swojego pracodawcy,  Adama.
Pomiędzy Kitty i Adamem od razu zaczyna iskrzyć, ale mężczyzna skrywa sekret z przeszłości, który może zniszczyć jego przyszłość.
Czy Kitty i Adam pokonają przeciwności losu? Czy miłość i pożądanie wystarczy?


Od dłuższego czasu miałam chęć na klasyczny romans, mimo, że te typowo świąteczne jakoś do mnie nie przemawiają. Jednak fabuła tek książki zapowiadała się dość ciekawie, więc się skusiłam.
Akcja powieści jest bardzo wartka, a czytelnik od razu zostaje wrzucony w wir wydarzeń.
Głównymi bohaterami są Kitty i Adam, choć autorka prawie przez całą powieść sugeruje, że relacje pomiędzy braćmi (pracodawca Kitty jest bratem Adama) są równie ważnym elementem fabuły jak romans.
I o ile ten drugi wątek jest mocno rozwijany, o tyle tajemnicza przeszłość Adama i rozłam w jego relacjach z bratem są potraktowane po macoszemu, a autorka totalnie nie wykorzystała  jego potencjału.

Jeśli chodzi o rodzące się pomiędzy bohaterami uczucie, to jestem mile zaskoczona. To obraz rodem z klasycznych romansów, jest więc i uczucie i seks (w dobrych proporcjach), są miłosne niepewności, rozterki i nieuchronna kłótnia, która rozdzieli kochanków.
Wszystko to ubrane w odrobinę lukrową otoczkę świątecznego czasu, która potrafi chwycić za serce co większe romantyczne dusze.
Mi o romansie Kitty i Adama czytało się dobrze i przyjemnie i pomimo, że książka aż kipi od utartych schematów, to jednak był w tym  pewien urok .
Autorka pisze w lekki i przyjemny sposób. Ma całkiem dobry styl i czytanie „Miłości zimową porą” było dla mnie przyjemnością.
Niestety jest to drugi tom serii o siostrach Shakespeare i to było chwilami czuć. Szkoda, że wydawnictwo nie pokusiło się o wydanie tomu pierwszego kilka miesięcy temu. I choć tą historię można czytać nie znając poprzedniego tomu (tak jak ja), to czułam podczas czytania, że była już wcześniejsza historia opowiadająca o innej siostrze.

Całkiem fajnie autorka wykreowała swoich bohaterów. Kitty udała jej się w mojej ocenia bardzo dobrze. Nie irytowała, nie wkurzała bezmyślnością, nie zachowywała się jak ciepłe zakochane kluchy. Miała w sobie ciepło, radość życia i serdeczność, przy tym nie była ani rozlazła ani pyskatą złośnicą.
Adama również nie trudno było polubić, choć on nie wyszedł autorce aż tak dobrze jak Kitty. Miałam wrażenie, że Carrie Elks nie potrafiła się do końca zdecydować, czy to ma być ostatecznie łobuz o dobrym sercu, czy skrzywdzony samotnik, więc pomieszała te oba obrazy ze sobą i wyszedł jej, noc cóż, skrzywdzony, samotny łobuz o dobrym sercu.
Nie przeszkadzało mi to jakoś bardzo, choć mogło być lepiej.
Natomiast bohaterowie drugoplanowi są mało wyraziści i stanowią tylko tło dla rozwijającego się uczucia głównych bohaterów.

Mimo dużej schematyczności fabuły i przewidywalności, powieść oceniam całkiem dobrze. To była miła odskocznia od codzienności, całkiem dobrze napisana, z fajnymi bohaterami. Świąteczna otoczka dodawała ciepła i uroku fabule, a obowiązkowy happy end cieszył romantyczną część mojej osoby.
Nie jest to lektura zachwycająca, ale i nie miała taka być. Miała dostarczyć dobrej rozrywki, rozgrzać na chwilę serce fajnym wątkiem miłosnym i przez chwilę pozwolić mi wierzyć, że w życiu zawsze można liczyć na szczęśliwe zakończenie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz