„Kocham tylko tak” autorstwa Kate Sterritt, to historia Emerson. Młodej kobiety, która w swoim
życiu zawsze miała pod górkę i tylko przyjaźń i miłość Merekiego pozwalała jej patrzeć na świat optymistycznie, dawała szczęście i wiarę, że w końcu zrealizuje marzenie o byciu artystką.
Jednak pewne tragiczne wydarzenie zmieni całe życie dziewczyny.
Złamana, wyobcowana, samotna, spotka na swojej drodze Josha i będzie musiała zdecydować, czy da sobie szansę na nową miłość i szczęście, czy wciąż będzie trzymała się kurczowo przeszłości.
Do tej powieści podchodziłam bardzo dobrze nastawiona. Liczyłam na – jeśli nie świetną – to bardzo dobrą książkę o miłości i trudnych życiowych wyborach, walce o siebie i swoje marzenia i podnoszeniu się po upadku.
I początkowo wszystko wskazywało na to, że tak właśnie będzie.
Autorka niespiesznie opisuje dzieciństwo i młodość Emerson i jej przyjaciela, a następnie chłopaka Merekiego.
Kreśli obraz rodzinnych relacji Emerson, pokazuje z czym od dziecka musiała sobie radzić dziewczyna i jak to na nią wpłynęło. Ukazuje również jak wielkim wparciem był dla niej Mereki i jak stał się miłością jej życia.
Wszystko to rozpada jednak się jak domek z kart.
Jeśli chodzi o kreację bohaterów, to w sumie nie mam do czego się przyczepić. Chwilami uśmiechałam się pewnie ciut kpiąco, gdy czytałam o tym jak bardzo idealny jest Josh i wszystko z nim związane, ale przyjęłam, że takiego właśnie bohatera chciała stworzyć autorka i uznałam, że miała do tego pełne prawo. Josh jest mężczyzną o jakim może śmiało marzyć wiele kobiet, nie tylko z powodu wyglądu, ale głównie z powodu jego charakteru.
Emerson jest przedstawiona najlepiej, ale to nic dziwnego, skoro narracja jest pierwszoosobowa z jej punktu widzenia.
Poznajemy ją bardzo dobrze, jej wszystkie smutki, rozpacz, niezdecydowanie i samotność.
Poznajemy jej serce i znamy wszystkie myśli.
Trzecią przyzwoicie ukazaną postacią jest Mereki i to chyba on tu jest najważniejszą postacią męską.
Odnosiłam wrażenie, że przytłoczył Josha i trochę zepchnął go w cień.
Bohaterowie drugoplanowi zostali kompletnie zmarnowani, a ich potencjał nawet w jednej dziesiątej nie został wykorzystany, co wg mnie zaszkodziło książce. Niby są, a jednak nic nie znaczą i nic nie wnoszą do fabuły.
Akcja jest wartka i dość sporo się dzieje, choć autorka jednocześnie z niczym się nie spieszy. Trochę mało przekonywała mnie mocna zażyłość pomiędzy Emerson a Joshem, patrząc na to, że znali się w gruncie rzeczy dość krótko i raczej powierzchownie.
Nie przemawiała do mnie tak szybko rozwijająca się relacja pomiędzy nimi, przez co miałam wrażenie, że jest potraktowana trochę po macoszemu, a autorka woli się przyłożyć do fizycznej strony znajomości tej dwójki, choć zaznaczyć muszę, że „Kocham tylko tak” nie jest erotykiem.
Powieść jest dość schematyczna i mało zaskakująca. To co w zamierzeniu autorki miało być wielkim WOW i totalnie zaskoczyć czytelnika, dla mnie stało się oczywiste dość szybko i do końca autorce nie udało się mnie zmylić (choć próbowała).
Kate Sterritt pisze w bardzo prosty sposób, mimo to jej styl nie przypadł mi do gustu, co zapewne wpłynęło na finalny odbiór powieści. Dla mnie zabrakło lekkości pióra, odnosiłam wrażenie, że autorka zbyt mocno sili się na lekki i swobodny ton, a nijak jej to nie wychodzi. Nie wiem na ile to wina autorki, a na ile tłumaczenia, nie zmienia to jednak faktu, że chwilami czułam znużenie lekturą.
Niektóre rozwiązania fabularne były wręcz bezsensowne i tylko mnie irytowały, bo jak pisałam powyżej, szybko rozwikłałam „tajemnicę” i wiedziałam co i jak. Pewnie z założenia miały czytelnika zmylić, wprowadzić wątpliwości, ale w moim przypadku tak się nie stało.
Książka jest bardzo ckliwa i chwilami zbyt patetyczna. Do tego wydaje mi się, że autorka jej nie dopracowała, jakby wciąż ślizgała się po powierzchni swojej opowieści, zamiast się w niej zanurzyć.
Sam pomysł jest naprawdę ciekawy i miał spory potencjał, który jednak nie został wykorzystany.
Na plus zasługuje natomiast pięknie ukazanie oddziaływania na człowieka sztuki i okładka, która zdecydowanie przyciąga wzrok.
Czy polecam „Kocham tylko tak”? Wyznaję zasadę, że najlepiej przekonać się samemu i chyba na tym poprzestanę.
Mnie książka rozczarowała i nie wiem czy się jeszcze skuszę na inne powieści autorki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz