„Cesarstwo popiołów” to finałowy tom cyklu Draconis Memoria Anthony’ego Ryana.
Akcja rozpoczyna się tam, gdzie zakończył się tom drugi i rusza z kopyta od pierwszej strony. Biały i jego armia Splugawionych wspomagana przez smoki zbiera krwawe żniwo. Po ich przejściu zostają jedynie zgliszcza. Świat jaki znali bohaterowie chyli się ku upadkowi, a to czy zdołają go uratować, wcale nie jest pewne.
Przyznaję, że dużym (i pozytywnym) zaskoczeniem był dla mnie fakt, że wydawnictwo MAG wydało dwa tomy cyklu w tym samym roku. Specjalnie zostawiłam sobie czytanie tomu drugiego „na później” żeby nie mieć długiej przerwy pomiędzy kolejnymi tomami, a tu takie miłe zaskoczenie.
Akcja powieści rozpoczyna się w momencie, w którym zakończył się tom drugi, a trzeba dodać, że to był wyjątkowo spektakularny cliffhanger.
Jest więc już od pierwszego zdania bardzo dynamicznie i z rozmachem.
Do swojego stylu pisarz już mnie przyzwyczaił i w trzecim tomie cyklu nic się nie zmienia. Autor pisze w wypracowany przez siebie sposób, barwnie i obrazowo opisując walki pomiędzy ludźmi a armią Białego smoka. A tych jest całkiem sporo, bo toczą się i na wodzie, na lądzie i w powietrzu.
Jest więc krwawo, jest brutalnie, jest desperacko i z niesamowitą zawziętością po każdej ze stron.
W tyglu tego szaleństwa wywołanego przez Białego, każdy z bohaterów przejdzie pewnego rodzaju przemianę. Tak wiele krzywdy, śmierci i poczucia winy nikogo nie pozostawi bez ran na duszy.
Nadal główne skrzypce odgrywają bohaterowie, których tak dobrze poznaliśmy w poprzednich tomach. Jest więc Clay, Lizanne oraz Hillemor, nie zabrakło również Sirusa, co mnie osobiście bardzo ucieszyło. Rozdziały niezmiennie są poświęcane różnym bohaterom i wtedy akcja koncentruje się na nich, a trzecioosobowa narracja sprawia, że mamy pełen pogląd na to co się dzieje w fabule.
Gdybym miała wybrać mojego ulubionego bohatera, to chyba nie dałabym rady. Może moja sympatia jest ciut większa jeśli chodzi o Claya, ale są to minimalne równice.
Autor bardzo dobrze nakreślił swoich bohaterów, i tak jak już to pisałam przy recenzjach poprzednich dwóch tomów, są to pełnokrwiści bohaterowie, pełni emocji, wad i zalet, popełniający błędy , niekiedy zmuszeni wybrać mniejsze zło, skłonni do niesamowitych czynów i poświęcenia w imię wolności i zwycięstwa.
Należy również dodać, że w powieści jest jeszcze jeden i chyba najważniejszy bohater – są to smoki.
Smoki, które ludzie sprowadzili do poziomu „produktu” i których wartość wyznaczali na podstawie tego, ile krwi ludzie zdołają z nich pozyskać.
Te cudowne i magiczne stworzenia, zniewolone w hodowlach, przetrzebiane w interiorze dla zysku w tym tomie dostały swój głos dzięki temu, że jeden z bohaterów miał możliwość połączyć swój umysł z umysłem niektórych z nich.
Bardzo podobał mi się sposób w jaki autor pokazał te dzikie i pełne dumy stworzenia, jak pozwolił zrozumieć bohaterom, że to nie bezrozumne bestie.
Od początku mojej przygody z cyklem Draconis Memoria nie mogłam się pogodzić z mordowaniem smoków dla zysku i władzy i niecierpliwie czekałam na zakończenie, aby dowiedzieć się jaki los czeka te wspaniałe stworzenia.
Jeśli chodzi o fabułę, to autor sprawnie łączy ze sobą wszystkie wątki i rozwiązuje od wieków skrywane
tajemnice.
Czym bliżej jednak było końca, tym większe były moje obawy o los ulubionych bohaterów i strach, że z tego co się dzieje mają małe szanse aby ujść z życiem.
Mimo to nie potrafiłam odłożyć powieści, przewracałam kartkę za kartką z coraz większą niecierpliwością i ciekawością.
I gdy nadeszło zakończenie… poczułam się usatysfakcjonowana.
Co prawda nie wszystko poszło po mojej myśli, kilka razy nawet miałam łzy w oczach i przepełniały mnie ogromne emocje.
Ale uważam, że to jak Anthony Ryan zakończył ten cykl jest idealnie dopasowane do wymowy tej historii, a fakt, że zakończenie ma pewne otwarte furtki, sprawił mi niekłamaną radość, bo skrycie liczę, a pisarz powróci do świata smoków i znów pozwoli mi wraz z nimi przezywać niesamowite przygody.
Draconis Memoria to naprawdę kawał solidnego fantasy, z ciekawym systemem magicznym, cudownymi choć budzącymi (słusznie zresztą) grozę smokami i bohaterami, który są nieidealnie wspaniali. Jest w tych powieściach ciut pirackiej przygody, odkrywanie tajemnic, magia, walka na śmierć i życie i bolesna dla bohaterów lekcja zrozumienia, że są rzeczy ważniejsze od pieniędzy i władzy.
Dawać mi 4 księgę bo nie wytrzymam. Mi osobiście zakończenie się nie podobało za mało w nim niedomówień.
OdpowiedzUsuńZa dużo* 😉
UsuńMi się zakończenie bardzo podoba, lubie takie niedomówienia, bo mogę sobie sama dopisać w myslach co chcę :D Ale kolejny tom by mnie ucieszył, wsiąkłam w ten świat.
Usuń