„Silos” Hugh C. Howey, to historia osadzonego w głębi ziemi schronu, zwanego silosem, w którym resztka ocalałych na ziemi ludzi żyje wg surowych praw, nakazów i zakazów, które mają ich chronić do czasu, aż zatruta toksynami ziemia się zregeneruje.
Życie w olbrzymim silosie zmusza tysiące jego mieszkańców do poddawania się restrykcyjnym prawom, każde odstępstwo, ba! nawet wypowiadanie zakazanych zdań, grozi wysłaniem na zewnątrz, na czyszczenie. Jest to równoznaczne ze śmiercią w ciągu niespełna pół godziny.
Kilkaset pięter w głąb ziemi, strach i nigdy niespełniane marzenia. Tym charakteryzuje się życie w silosie.
Do czasu aż na czyszczenie zostaje wysłana Jules, młoda kobieta, mechanik, która stała się dla silosu zagrożeniem – postanowiła bowiem dowiedzieć się prawdy.
Powieść rozpoczyna się z przytupem. Autor zaskakuje czytelnika, zmyla go i gdy już myślimy, że wiemy od samego początku o co chodzi – dostajemy prztyczka w nos i okazuje się, że to była tylko zmyłka.
Po takim rozpoczęciu powieści, byłam pewna, że właśnie trzymam w rękach książkę na miarę Metra 2033 i mogę się spodziewać niespodziewanego połączonego z niesamowitym klimatem.
Niestety tak się nie stało, a o tym co poszło nie tak poniżej.
Silos to powieść, która czerpie z innych powieści post-apo, ma w sobie jednak trochę powiewu świeżości i momentami potrafi zaskoczyć. I mimo, że od początku można w jakimś stopniu przewidzieć jak rozwinie się akcja, to jednak bywały chwile, że autor robił niespodziewany zwrot akcji i zaskakiwał czytelnika.
Jego bohaterowie są ciekawi i stanowią pełną paletę charakterów. Na ich przykładzie obserwujemy wiele różnych postawy wobec życia w silosie i jako takiego ogólnie.
Od pełnego pogodzenia się z wymaganiami i nakazami, aż po całkowity bunt i potrzebę dowiedzenia się prawdy nie bacząc na to, jaką cenę trzeba będzie za tą prawdę zapłacić.
W powieści jest kilkoro bohaterów pierwszoplanowych, tych dobrych i tych złych. Nic nie jest czarno-białe, a wraz z odkrywaniem tajemnicy silosu, czytelnika zaczynają dopadać wątpliwości, kto tak naprawdę stoi po tej dobrej stronie barykady.
Dobrym i ciekawym pomysłem jest również nieujawnianie czytelnikowi jak doszło do skażenia ziemi, skąd wziął się silos, w jaki sposób trafili tam ludzie i kto w rzeczywistości rządzi tym miejscem.
Akcje zaczynamy śledzić od momentu, gdy w silosie ludzie żyją już od setek lat, a w pamięci starszych mieszkańców wciąż żywe jest wspomnienie ostatniego powstania, które w nim wybuchło.
Autor ma lekki styl i pisze bardzo przystępnym językiem. Dzięki temu można byłoby szybko wciągnąć się w akcję.
No właśnie można by, gdyby nie ogromne przegadanie powieści.
Jest to największy minus tej książki niestety.
Autor akcję przerywa ciągnącymi się przez całe strony rozmyślaniami większości bohaterów, ich rozterkami i przemyśleniami.
Praktycznie każdy rozdział jest nimi naszpikowany jak jeż kolcami.
Akcja czasami nie zdołała się nawet rozkręcić, bo pisarz raptownie ją przerywał, aby dany bohater mógł przez 2-3 strony przemyśleć jakieś frapujące go zagadnienie.
Przez to wodolejstwo nie byłam w stanie wciągnąć się w fabułę, bo zwyczajnie szybko mnie nudziła. Z tego powodu książkę czytałam prawie tydzień.
Doszłam tym samym do wniosku, że wodolejstwo udaje się jedynie S. Kingowi.
Gdyby „Silos” skrócić o jakąś ¼, wywalić z tej książki większość zbędnego rozwlekania fabuły ciągłymi przemyśleniami bohaterów na każdy temat, to byłaby to powieść świetna, a tak niestety wyszła powieść jedynie dobra.
W powieści zabrakło mi również klimatu. Życie w silosie zdawało się być prawie takie samo jak niegdyś na ziemi. Nie odnalazłam w nim poczucia uwięzienie, klaustrofobii, mieszkania w odciętym od świata zewnętrznego więzieniu, z którego nie można się wyrwać.
Może taki był zamiar autora, a to tylko moja wyobraźnia domagała się takiego rozwiązania. Nie wiem. W każdym razie nie czułam klimatu tego miejsca.
Jestem trochę rozczarowana, bo powieść miała ogromny potencjał. Pomysł, prowadzenie akcji i kierunki w jakim zmierza – to wszystko mi się podobało. Niestety rozwleczona do granic możliwości fabuła, nudne wodolejstwo, które skutecznie wyhamowywało akcję sprawiły, że książkę przez sporą część czasu czytałam ze znużeniem. I stąd moje rozczarowanie, bo to mogła być świetna powieść, wszystko na to wskazywało. A gdy autor narobi mi smaka na wybitną lekturę, a otrzymuję coś dużo poniżej możliwości, to rozczarowanie wzrasta i zniechęca do sięgnięcia po kolejne tomy.
No właśnie, kolejne tomy.
„Silos” jest dopiero pierwszą częścią trylogii, a jego zakończenie sugeruje, że to jeszcze nie koniec i wiele się może wydarzyć.
Nie wiem czy szybko sięgnę po kontynuację Silosu, mimo, że stoi na półce i czeka. Za jakiś czas, gdy rozczarowanie zblaknie, a ciekawość wzrośnie, to pewnie tak. Jednak czuję, że ten czas nie nadejdzie zbyt szybko.
Dziękuje za Twoja wypowiedz. Książki nie są dostępne już do kupienia. Szkoda bo ciekawi co jest w dalszych częściach po Silosie.
OdpowiedzUsuńZgadza się. Brak :)
OdpowiedzUsuń