sobota, 1 lipca 2017

"Po złej stronie lustra" K.C. Hiddenstorm

„Po złej stronie lustra” zaczyna się jak naprawdę wiele innych książek.
Jest sobie piękna Lisa, popularna aktorka, która ma wszystko o czym można marzyć.
Ma wierną i pyskatą przyjaciółkę, na którą zawsze może liczyć.
W jej dzieciństwie doszło do wydarzenia, które rzuciło cień na całej jej życie (nigdy niewyjaśnione zaginięcie jej ojca), przez co boi się zaangażować w poważny związek…
Brzmi znajomo? Ma prawo, bo jest na rynku sporo powieści, które zaczynają się bardzo podobnie.
To co różni „Po złej stronie lustra” od nich, to to co zaserwowała nam autorka dalej.
A to już wymyka się wszelkim schematom i podobieństwom.

Gdy poznajemy główną bohaterkę, autorka serwuje jej groźny wypadek na planie filmowym. Lisa wychodzi z niego cało. No może nie do końca, bo ten incydent będzie katalizatorem wydarzeń, która wstrząsną Lisą, zaprowadzą ją na skraj obłędu, sprawią, że nie będzie wiedziała, czy to co przeżywa, to sen, rzeczywistość czy może oba te stany wymieszane ze sobą.
Lisa zaczyna tracić przytomność, a gdy ją odzyskuje, orientuje się, że trafiła do alternatywnej rzeczywistości.
Ale czy na pewno?
A może to tylko jej skołatana psychika tworzy inny świat, inne życie?
A może to życie w alternatywnej rzeczywistości jest prawdziwe, a życie w Hollywood to urojenia chorego umysłu Lisy?

Autorka bardzo miesza czytelnikowi w głowie. Poddaje w wątpliwość to, co chwilę wcześniej uznało się za pewnik.
Razem z Lisą zaczynamy wątpić we wszystko, co do tej pory wydawało się prawdziwe i rzeczywiste.
Mimo, że w tym co dzieje się z główną bohaterką nie da się dopatrzeć żadnej logiki, to fabuła jest bardzo spójna, a akcja to dobrze przemyślany łańcuch przyczynowo – skutkowy.  Słowem „w tym szaleństwie, jest metoda”.
Widać, że autorka miała dokładnie przemyślany rozwój fabuły oraz to w jakim kierunku będzie ona zmierzała.
W powieści znalazło się również miejsce na romans, ale jest on bardzo subtelnie zarysowany, nie gra pierwszych skrzypiec, za to odegra ważną rolę przy podejmowaniu przez  Lisę  niektórych decyzji.

Bohaterowie, o których czytamy, to dobrze nakreślone postacie.  Autorka daje czytelnikowi możliwość dobrego ich poznania i zrozumienia. Mimo, że to Lisa gra główne skrzypce, to jednak pozornie mało znaczące osoby, odgrywają ważną rolę w powieści i mają swoje pięć minut.
Akcja jest dynamiczna i wiele się dzieje, a dzięki lekkiemu stylowi, powieść czyta się szybko i dobrze.
W swojej powieści K.C. Hiddenstorm posługuje się bardzo plastycznym językiem, dzięki czemu czytając o tym co dzieje się z Lisą, wszystko to mogłam zobaczyć oczami wyobraźni.
Lisa balansuje na granicy obłędu i normalności, a autorka poniewiera nią aż do granic jej wytrzymałości.


Czym dalej zagłębiałam się w powieść, tym bardziej byłam zaintrygowana i ciekawa, jak tą historię autorka zakończy.
I przyznam szczerze, że to co sama wymyśliłam, nijak się miało do tego, co zaserwowała mi K.C. Hiddenstorm.
Zakończenie bowiem uraczyło mnie efektem WOW i sporą dawką konsternacji, jest bowiem otwarte, niejako niedopowiedziane, daje możliwość napisania kontynuacji,  przyprawia o ciarki na ciele.
I co najważniejsze – sprawiło, że zadałam sobie pytanie „co do cholery w tej powieści było rzeczywistością?”

Lektura Po złej stronie lustra, to była prawdziwa przyjemność. To wciągająca powieść, pełna niespodziewanych zwrotów akcji, tajemnic, grozy, lęku i wydarzeń, które w linii prostej prowadzą naszą bohaterkę do szaleństwa.
Nie zabrakło również sarkazmu i poczucia humoru, które w połączeniu z pozostałymi elementami powieści, dają mieszankę wybuchową.
Całość oceniam pozytywnie i jestem pewna, że sięgnę po kolejne książki K.C. Hiddenstorm.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz