Świat, w którym przyszło żyć Axlin to niebezpieczne miejsce, nękane przez potwory. Potwory,
których jest niezliczona ilość, które zakradają się do osad i zabijają ludzi.
W jednej z takich osad, żyje bohaterka, którą w dzieciństwie zaatakował potwór i dziewczyna od tej pory kuleje. Nie nadaje się więc na wojowniczkę, ale może rodzić dzieci, których tak potrzeba w tym wyniszczonym świecie.
Jednak Axlin ma inne marzenia. Chce podróżować od osady do osady i opisać w księdze wszystkie potwory i sposób na walkę z nimi.
A przede wszystkim dotrzeć do Cytadeli, miejsca gdzie ludzie żyją nie nękani przez potwory, bo bronią go Strażnicy.
Jednak zanim do tego dojdzie, dziewczyna będzie musiała wiele przeżyć.
Autorkę książki, Laurę Gallego poznałam dawno temu za sprawą jej baśniowej historii „Tam, gdzie śpiewają drzewa” dlatego bez wahania sięgnęłam po Księgę Axlin. Byłam bardzo ciekawa co tym razem zaprezentuje autorka i powiem tak, nie zawiodłam się.
Mimo, że Księga Axlin to z założenia literatura młodzieżowa, to nie odczuwałam aby książka faktycznie była skierowana tylko do młodych czytelników. Młody wiek bohaterów nie determinuje ich zachowania. To młodzi ludzie, którym przyszło żyć w bardzo niebezpiecznym świecie, przez co musieli szybko dorosnąć i wziąć odpowiedzialność za innych. Duże oczekiwania nakładane były na młode dziewczęta i kobiety, które były już zdolne do rodzenia dzieci. To wszystko jest bardzo dobrze ukazane, wyjaskrawione. Autorka pokazuje, że indywidualne pragnienia nie miały za wiele szans w zderzeniu z koniecznością opieki nad młodszymi i słabszymi i obrony ludzi przed potworami.
Fabuła jest bardzo dobrze skonstruowana i wciągająca. Akcja jest wartka, a niektóre wydarzenia stanowią tylko wstęp do właściwej historii. Autorka pokazuje, że świat nie jest biało-czarny, ale niestety ma wiele odcieni szarości. Uwypukla również, że to co na pierwszy rzut oka wydaje się czymś pozytywnym, wcale takim nie musi być, często niestety nie jest.
Świat, który został wykreowany w tej powieści, wyjątkowo przypadł mi do gustu.
Niby nie jest niczym odkrywczym, świeżym. A jednak ma w sobie to coś, co sprawia, że książkę czyta się z zapartym tchem i nie sposób jest przewidzieć, jak potoczy się akcja.
I choć są pewne elementy, które można było wcześniej przewidzieć, to jednak autorka potrafiła mnie nie raz i nie dwa zaskoczyć.
Jeśli chodzi o samych bohaterów, to naprawdę autorka pokazała ich w ciekawy sposób. Czytając o Axlin czy Xeinie (tak, w każdym imieniu jest X i jakoś tak mi się to plątało trochę) bez trudu mogłam poczuć to co oni. Są przedstawieni bardzo realistycznie, to bohaterowie z krwi i kości. To co ich spotyka wpływa na nich, na ich działania, na decyzje, ale i na ich charakter. Wszystko co się dookoła nich dzieje, co ich spotyka, ma nich ogromny wpływ i ich zmienia. To dla mnie ogromna zaleta w ich kreowaniu.
Patrząc na to, jak rozwija się fabuła i co się dzieje z głównymi bohaterami, jestem ogromnie ciekawa co się wydarzy w kolejnym tomie (oby nie trzeba było na niego długo czekać),bo to jak się kończy Księga Axlin pokazuje, że jeszcze wiele ciekawych wydarzeń przed czytelnikami.
Powieść napisana jest lekkim, ale bardzo przyjemnym językiem. Do stylu autorki nie mam nic do zarzucenia. Pisze bardzo obrazowo i plastycznie, ma talent do pięknego opisywania uczuć i emocji. Jestem zachwycona tym, jak pięknie można pisać o miłości, bez zbytecznej ckliwości.
Księga Axlin to pierwszy tom trylogii Strażnicy Cytadeli i ogromnie się cieszę, że wpadła ona w moje ręce. Uważam, że należy ją polecać, bo to świetna książka i nie sposób się przy niej nudzić. Polecam i tym młodszym czytelnikom i starszym. Nie powinno się szufladkować tej powieści, to książka dla czytelników w każdym wieku.
Polecam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz