żydami.
Gdy naziści organizują w mieście getto, cała rodzina zostaje tam zesłana, a jakiś czas później rozdzielona. Część zostaje zabrana pociągiem do obozu, część zesłana na roboty. Matka Stefanii wraz z bratem trafia do Niemiec na przymusowe prace, zostawiając w kraju młodszą siostrę Stefanii, Helenę.
Dziewczynie udaje się zabrać małą do siebie, do Przemyśla i jakoś radzi sobie w tych ekstremalnie trudnych czasach.
Aż pewnego dnia do jej drzwi puka Maks, syn państwa Diamantów, który wyskoczył z pociągu jadącego do obozu śmierci.
Ma zostać tylko na jedną noc… Ale siostry postanawiają go ukryć, niedługo dołączają do niego inni żydzi.
Od tej pory od Stefanii będzie zależało życie tych ludzi, a każde pukanie w drzwi może zwiastować śmierć.
Gdy wypatrzyłam tą książkę w zapowiedziach, wiedziałam, że ją przeczytam. Opowieść w niej przedstawiona to prawdziwa historia sióstr Podgórskich i ich heroicznej walki o życie ukrywanych żydów.
Trochę się obawiałam, że w książce będzie więcej fikcji niż faktów, a głównym motywem będzie popularna teraz „miłość w obozie/getcie”, ale uwierzcie, tak nie jest.
Autorka na samym początku pisze, że są momenty, które dodała od siebie, ale na końcu książki je wymienia i jest ich bodajże trzy. Natomiast jej badania są bardzo skrupulatne. Przeprowadziła wywiady z rodziną Stefanii Podgórskiej, uzyskała również dostęp do jej pamiętników.
Uważam, że to naprawdę solidnie pokazane fakty i wydarzenia, bez koloryzowania i niedomówień.
Język jakim napisana jest powieść jest bardzo przyjemny, ale autorka nie stroni od opisów brutalności nazistów. Opisy niektórych wydarzeń bywają wstrząsające i poruszające. Życie w tamtym czasie jest pokazane jako walka o przetrwanie, a tym przecież w istocie było.
Zagrożenie ze strony nazistów było ogromne, z czego główna bohaterka zdawała sobie sprawę, czego się bała, czego się spodziewała.
Narracja jest pierwszoosobowa, co akurat w przypadku tej książki zupełnie mi nie przeszkadzało. Było wręcz zaletą, bo miałam szansę poznać myśli i uczucia Stefanii, to co przezywała i jak się to na niej odbijało. Sama zresztą doświadczyła ze strony okupanta wiele zła. Co jest wg mnie ogromną zaletą tej powieści – autorka pokazała, że bohaterka nie szeregowała ludzi wg narodowości, ale wg tego jakim byli człowiekiem i jakich się czynów dopuścili. Spotkała na swej drodze ludzi dobrych i złych, po każdej stronie i polskiej i żydowskiej.
Jest to temat trudny, ale w tej książce pokazany z wyczuciem, bez piętnowania i wrzucania do jednego worka wszystkich razem z jednostkami, z których wojna wydobyła wszystko co najgorsze.
„Światło ukryte w mroku” to naprawdę dobra lektura. Napisana z wyczuciem, ale bez koloryzowanie. Syn Stefanii Podgórskiej tak o niej napisał:
„Książka jest wierna prawdziwej historii dzięki gruntownym badaniom, jakie dokonała autorka, przygotowując się do jej napisania. Sharon stworzyła porywającą opowieść, która łączy w sobie poczucie wszechogarniającego strachu z pewną niefrasobliwością oraz ukazuje niezwykłą wewnętrzną siłę młodej kobiety, mojej Mamy. Światło ukryte w mroku przekroczyła moje najśmielsze oczekiwania”
Patrząc na jego słowa, mogę się tylko pod nimi podpisać, bo ta książka jest naprawdę tak dobra. Piękna, choć niepozbawiona drugiej strony, tej okrutnej i przerażającej.
Byłam ogromnie poruszona czytając tą historię, drżałam z lęku o bohaterów, nie wiedziałam przecież jak się ta historia skończy.
Jest to bardzo dobra lektura i z czystym sumieniem mogę ją polecić.
Na końcu jest też posłowie od autorki, w którym opowiada o powojennych losach sióstr Podgórskich, o tym z jakich materiałów korzystała, jak udało jej się porozmawiać z rodziną Stefanii.
Polecam.
Mam w planach tę książkę. Myślę, że powinna mi się spodobać!
OdpowiedzUsuń