Jestem niepoprawną wielbicielką musicali. Tych starszych, jak Deszczowa piosenka, Jesus Christ Superstar, po te nowsze – Upiór w Operze, Moulin Rouge czy Chicago.
Uwielbiam słuchać muzyki połączonej z pięknym obrazem i wciągającą fabułą.
I tego właśnie się spodziewałam po Tajemnicach Lasu.
Pomysł twórcy mieli przedni, połączenie w jednym filmie kilku baśni, a to wszystko na tle mrocznego i niebezpiecznego lasu.
Tak więc mamy Kopciuszka, Roszpunkę, Czerwonego Kapturka, Jasia i magiczną fasolę (w filmie nazwanego Jack), mamy obowiązkowo Czarownicę i małżeństwo starające się o dziecko.
I to właśnie owo małżeństwo jest punktem stycznym wszystkich bohaterów musicalu.
Gdyż aby Czarownica zdjęła z nich klątwę, która uniemożliwiała im posiadanie dziecka, musieli oni zdobyć kilka rzeczy.Białą jak mleko krowę (od Jacka), złoty pantofelek (od Kopciuszka), blond włosy (od Roszpunki) oraz czerwony płaszcz (od Czerwonego Kapturka).
Pierwsza część filmu to mieszanina baśni, nieoczekiwanych zwrotów akcji, na tle oryginalnych baśni. Do tego kilka naprawdę ładnych piosenek. Wszystko koncentruje się na młodym małżeństwie, które gorączkowo stara się zdobyć wymagane rzeczy, aby Czarownica zdjęła z nich klątwę. Podczas swych poszukiwań spotykają w/w postacie, dzięki czemu poznajemy ich historię.
Pierwsza część kończy się typowym happy endem.
Ale, gdy pada sakramentalne „ i żyli długo i szczęśliwie” rozpoczyna się druga część filmu.
Część, w której twórcy filmu pokazują, że to „długo i szczęśliwie” wcale nie trwa długo, a już na pewno nie szczęśliwie.
Książę okazuje się zwykłym podrywaczem, chciwość prowadzi do tragedii, zdrada małżeńska tragicznych w skutkach wydarzeń.
I o ile w pierwszej części skakanie od baśni do baśni się sprawdza i daje fajne efekty, o tyle w drugiej części wprowadza zbytni chaos.
W dodatku bohaterowie wydali mi się jakby pozbawieni wyrazistości, płascy i całkowicie bez uczuć. Nie wiem czy to wina aktorów – choć nie sądzę, w pierwszej części filmu byli zdecydowania lepsi – czy tak słabo rozpisanych ról.
Niby wszystko było jak trzeba, ale nie przemawiało to dla mnie, choć cała ta druga część miała lepszy potencjał niż pierwsza. Mogła doskonale pokazać, jak wygląda szara rzeczywistość miłości jak z bajki, rozczarowania spełnionymi marzeniami, czy zdobyciem upragnionego bogactwa.
Takie zestawienia tego o czym się marzyło, z tym co się otrzymało.
Od strony muzycznej również rozczarowała mnie druga część musicalu. Kilka utworów, które wydawały mi się „na jedno kopyto”.
Film zachwyca swoją stroną wizualną. Las jest mroczny, Czarownica nie jest karykaturą wiedźmy, książęta są odpowiednio przystojni, a potencjalne księżniczki odpowiednio piękne.
Niestety film podobał mi się jedynie do połowy. Później emocje zniknęły i nie mam tu na myśli tylko miłości i ekscytacji. Zabrakło każdych emocji, żalu, rozczarowania, smutku.
Przyznam się, że trochę dłużyła mi się ta druga część filmu. Odnosiłam wrażenie, że twórcy nie mieli na nią pomysłu, nie wiedzieli co zrobić z bohaterami ani jak pokierować ich dalszym losem.
Nieumiejętnie odarto ten film z baśniowości, zepsuto bohaterów zmuszając ich do powrotu do punktu, z którego startowali. Pozbawiono ich nadziei, że mogą zmienić swoje życie na lepsze.
Dla mnie to było smutne, bo nie na tym polega czar baśni, ich urok i magia.
Tej magii w Tajemnicach Lasu zdecydowanie nie było. I to chyba mój największy zarzut pod adresem tego filmu.
Baśń bez magii?
Musical bez silnych uczuć i emocji?
To nie moja bajka niestety.
*zdjęcie pochodzi ze strony www.filmweb.pl
Muszę przyznać, że jakoś nigdy nie ciągnęło mnie do tego filmu. Fakt, twórcom udało się skompletować popularną obsadę,ale zawsze miałam wrażenie, że fabuła wydaje się być dość naciągana. . .
OdpowiedzUsuńFabuła może nie jest naciągana, bo bazuje na klasycznych baśniach, za to zdecydowanie nie mieli pomysłu na rozwinięcie drugiej części filmu.
OdpowiedzUsuńPrawda, film był conajmniej dziwny. Mi się jednak podobał (niemal) w całości :)
OdpowiedzUsuńDziwne filmy są ok :) Ten był bardzo fajny, ale do połowy. Później stracił powera.
Usuń