Stalowe Serce Brandona Sandersona, to pierwszy tom serii Mściciele, która kierowana jest do ciut starszej młodzieży.
Ale bez problemu książka spodoba się i starszym czytelnikom.
Bo pan Sanderson potrafi fenomenalnie pisać.
Książka opowiada o świecie, w którym po pojawieniu się na niebie Calamity, niektórzy zwykli ludzie zaczynają się zmieniać i przejawiać niespotykane zdolności.
Społeczeństwo nazywa ich Epikami.
Coś Wam to przypomina?
Może serię Marvela o Avengersach?
Słuszne skojarzenie, gdyby nie to, ze Epicy to nie są bohaterowie, ani przyjaciele ludzi. Żaden z nich nie będzie walczył o ich dobro.
Choć walczą. O władzę, wpływy. Siejąc postrach wśród ludzi.
W tym świecie powstaje grupa zwana Mściciele, która podejmuje nierówną walkę z Epikami. Bo okazuje się, że każdy z nich ma jakiś słaby punkt, tzw. Piętę Achillesową.
Nawet najpotężniejszy z nich – Stalowe Serce…
Głównym bohaterem jest młody chłopak, który z rąk Epika Stalowe Serce traci ojca. I robi wszystko aby do Mścicieli dołączyć. W końcu mu się to udaje…
Akcja książki jest bardzo dynamiczna, wartka i wciągająca. Mściciele szukają słabego punktu Stalowego Serca, aby go pokonać i przerwać jego dyktaturę.
Brandon Sanderson stworzył bardzo ciekawy świat, fajnych bohaterów, niespodziewane zwroty akcji i kilka niespodzianek, które zaskoczą czytelnika.
Każdy komu podobają się filmy o superbohaterach i ich antagonistach, Stalowe Serce spodoba się również. Każdemu, kto ceni twórczość Brandona Sandersona i ta jego książka przypadnie do gustu.
To lekka lektura, która zachwyca prostotą i pomysłem, którą czyta się szybko i z przyjemnością.
To książka, gdzie bohaterami okazują się zwykli ludzie, a ci po których by można się spodziewać bohaterstwa – okazują się wrogami.
Główny bohater – David – mimo niejakiej naiwności, tak typowej dla jego wieku, okazuje się ciekawym bohaterem i czytelnik szybko zaczyna pałać do niego sympatią.
Mimo niepowodzeń, a raczej na przekór nim, chłopak się nie poddaje. Jest zdeterminowany w osiągnięciu celu.
Cała grupa Mścicieli, to sprawnie działająca jednostka, to różnorodni ludzie, każdy ze swoją historią.
Jest więc trochę humoru, trochę wzruszeń. Są przyjaźnie, podejrzliwość i obawy.
Ale przede wszystkim jest solidarność i wsparcie.
Oczywiście mamy w książce pierwsze zauroczenie Davida, choć jest to wątek wyjątkowo lekki i jakby na marginesie całej fabuły. Niemniej jednak ubarwia trochę fabułę.
Całość tworzy bardzo zgrabną młodzieżową fantasy, dzięki czemu lektura tej książki to wyjątkowo miłe spędzenie czasu.
Jestem przekonana, że kolejny tom będzie równie ciekawy. W końcu na świecie zostało jeszcze dość Epików, z którymi Mścicielom przyjdzie się zapewne zmierzyć.
*zdjęcie pochodzi ze strony www.lubimyczytac.pl
Postaraj się dawać do tekstów więcej siebie, teraz jest trochę zbyt informacyjnie. Nieco za dużo informacji o książce, o fabule, nieco za mało Twoich przemyśleń
OdpowiedzUsuńDziękuję, to cenna rada. Podchodzę do książek bardzo emocjonalnie i nie chcę przesadzić w drugą stronę.
OdpowiedzUsuńPomijając fakt, że zamiast "Epików" przeczytałam "Empików"...
OdpowiedzUsuńEkhm, ćsii. Nikt nie widział. Recenzja bardzo fajna ;)
Zapraszam do mnie :*
Zaglądam do Ciebie od pewnego już czasu :)
Usuń