wtorek, 15 września 2020

"Mroczniejszy odcień magii" V. E. Schwab

Biały Londyn, Szary Londyn i Czerwony Londyn… Był jeszcze Czarny, ale już nie ma.
Pomiędzy tymi światami (Londynami) dzięki swojej magii może się przemieszczać Kell, podróżnik z Czerwonego Londynu, w którym mieszka jako przybrany syn rodziny królewskiej.
Nieoficjalnie jest przemytnikiem i pech chce, że zostanie wplątany w niebezpieczną rozgrywkę, która połączy jego siły z wyszczekaną złodziejką Lili Bard.

„Mroczniejszy odcień magii” V . E. Schwab, to książka z którą miałam sporo ambarasu. Ileż to razy ja ją zaczynałam czytać. Ile razy odkładałam zniechęcona, bo nie było między nami „tego czegoś”. I jak mnie to wkurzało, bo np. Okrutna pieśń i Mroczny Duet tej autorki mnie totalnie zachwyciły.
No więc odłożyłam Odcienie na półkę i wraz z pozostałymi dwoma tomami zaległy zapomniane na regale. Aż mnie w końcu po kilku latach coś natchnęło i postanowiłam dać jej jeszcze jedną – ostatnią szansę.

Początek po raz kolejny okazał się trudny. No nijak nie mogłam się wciągnąć w tą historię. Napisana świetnym językiem, lekkim i dopracowanym stylem, z obrazowymi i soczystymi opisami świata wykreowanego przez autorkę, to książka powinna mnie pochłonąć od razu. A ja potrzebowałam długiego rozbiegu, żeby zaskoczyć.
Bo widzicie, uparłam się i czytałam nadal, strona 50, strona 70, strona 120… Czytałam i nawet nie wiem kiedy stało się coś magicznego – przepadłam.
Nagle w powieści pojawiły się postacie drugoplanowe, ale tak wyraziste i nieoczywiste, że czytanie o nich to była przyjemność i czekałam aż się znów pojawią.
Oczywiście mowa tu o Hollandzie, który wywołał we mnie masę emocji, póki co w większości negatywnych, choć to tak niejednoznaczna postać, że nie potrafię go wrzucić do jakiejś szufladki i przyczepić etykietę. Ogromnie spodobało mi się również królewskie rodzeństwo. O, ile oni dostarczyli mi mocnych odczuć, ileż ja im życzyłam różnorakich cierpień i katuszy…
Trzeba przyznać autorce, że potrafi pięknie kreować swoich bohaterów, tak samo dobrze tych pozytywnych jak i negatywnych, a tych gdzieś po środku to już w ogóle.


Jeśli chodzi o magię, to jest wspaniale opisana. Tak samo świat, który stworzyła pani Schwab. Wszystko jest w tej powieści takie soczyste, pełne smaku. Akcja rozwija się w sam raz, a fabuła jest prowadzona po mistrzowsku. I gdy kolejne rozdziały umykały, zastanawiałam się, czemu tak ciężko szło mi wsiąknięcie do tego świata, czemu tak opornie szło mi wciągnięcie się w tą ciekawą opowieść.
I nie potrafię na to pytanie odpowiedzieć. Fakt pozostaje jeden, sporo razy próbowałam zacząć czytać Odcienie i się poddawałam. Teraz dałam sobie więcej czasu i przepadłam.
Czytanie „Mroczniejszego odcienia magii” okazało się finalnie czystą przyjemnością, polubiłam większość pozytywnych bohaterów, ci niejednoznaczni zapadli mi w pamięć, a te złe jednostki wywołały we mnie burzę uczuć.
Historia opowiadana przez panią Schwab okazał się być pasjonującą przygodą i nie dziwią mnie już teraz tak pozytywne opinie na temat tej książki.
Mam nadzieję, że kolejne dwa tomy okażą się tak samo dobre, jeśli nie lepsze. Opis drugiego tomu sugeruje wyjątkowo fascynujące wydarzenia, więc tym razem nie każę mu czekać na półce latami.

Jeśli jeszcze się wahacie czy przeczytać „Mroczniejszy odcień magii” to doradzam – nie ma co się zastanawiać, tylko czytać! Nawet jeśli początek może być trudny, to warto dać sobie czas i zanurzyć się we wszystkich trzech odcieniach Londynu.
Polecam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz