„To, co bliskie sercu” to druga książka Katheriny Center, którą przeczytałam. Poznajemy w niej
historię Cassie Hanwell, młodej kobiety, która pracuje w straży pożarnej. Jej życie jest poukładane i wszystko w nim jest na swoim miejscu, do czasu aż matka kobiety prosi ją, aby przyjechała do niej na rok i pomogła w codziennych obowiązkach, z którymi już sobie nie radzi z powodu choroby.
Początkowo Cassie nie chce o tym słyszeć, ale pewne wydarzenie przewraca jej życie do góry nogami i dziewczyna jest zmuszona przeprowadzić się do Massachusetts i zacząć wszystko od nowa w jednostce, gdzie nikt się nie cieszy na obecność kobiety – strażaka.
Nikt prócz nowego, tak jak ona, strażaka, który zaczyna pracę w tym samym dniu co ona…
Poprzednia powieść autorki bardzo przypadła mi do gustu, więc byłam bardzo dobrze nastawiona do jej nowej powieści.
Książka zaczyna się z dużym przytupem i od razu jesteśmy wrzuceni w wir wydarzeń. Zaczynamy poznawać główną bohaterkę, autorka pozwala nam poznać jej myśli oraz krok po kroku wydarzenia z jej przeszłości, które doprowadziły ją do momentu, w którym ją poznajemy.
Daje nam to pełen obraz jej życia, ale próżno szukać tu nudnych wywodów czy zbytecznych retrospekcji. Wszystko jest opisane i wplecione w fabułę tak sprytnie i płynnie, że nawet się nie zauważa, gdy dostajemy kolejną porcję informacji o Cassie i jej życiu.
Bardzo obrazowo i ciekawie pokazana jest specyfika pracy jako strażak. Widać, że pani Center przyłożyła się do tego tematu i nic jej nie można zarzucić, a już na pewno nie to, że potraktowała temat po macoszemu.
Wiele uwagi w tej książce jest poświęcone uczuciom i emocjom. Ale nie tylko relacjom damsko – męskim, choć odgrywają one ważna rolę, ale też więzom rodzinnym i relacjom w pracy.
Wszystko jest opisane bardzo plastycznym językiem, ale bez zbędnej ckliwości.
Jest poważnie, ale i bywa z humorem, jest ten słodko-gorzki klimat, gdy mimo przeciwności losu i niedobrych doświadczeń z przeszłości bohaterowie dostają od autora szansę na „i żyli długo i szczęśliwie”.
I choć od początku można przewidzieć jakim torem pobiegnie akcja, to jednak autorce udało się mnie zaskoczyć kilka razy, a na końcu wzruszyć.
Język jakim posługuje się pani Center jest plastyczny i naprawdę bardzo przyjemny. Autorka potrafi pisać w sposób, który sprawia, że oczyma wyobraźni widzi się wszystko, co rozgrywa się na karatach powieści.
Sami bohaterowie, czy to główni, czy też drugoplanowi są dobrze nakreśleni i chętnie się poznaje ich historie.
Nie ma w tej książce ludzi doskonałych, idealnych. Każdy ma swoje przeżycia i problemy, z którymi próbuje sobie poradzić lepiej lub gorzej.
Mimo, że bohaterowie popełniają błędy, potykają się a czasem i upadają, to nikt się nie poddaje, nie załamuje rąk, tylko próbuje odbić się od dna i znów stanąć na nogach.
W bohaterce jest wewnętrzna siła, która pomoże jej poradzić sobie z trudną przeszłością, a i inne postacie dostaną swoją szansę od losu.
Ta książka mimo kilku trudnych tematów jakie porusza tchnie optymizmem i wiarą w lepszą przyszłość.
Super bonusem było dla mnie nawiązanie do poprzedniej książki autorki, uważam to za całkiem fajny zabieg i mam nadzieję, że w kolejnych swoich powieściach również zastosuje taki motyw.
Czy polecam „To, co bliskie sercu”?
Oczywiście, że tak. To przyjemna, wciągająca i wzruszająca powieść, która nie przytłacza, ale pokazuje różne oblicza życia, jego blaski i cienie, ale i pozwala z nadzieją spoglądać w przyszłość i wierzyć, że z każdego dołka można wyjść obronną ręką.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz