środa, 24 czerwca 2020

"Dziwka" Łukasz Mularski

Dwudziestoletni chłopak fartem dostaje pracę w barze ze striptizem. Choć w sumie to śmiało można
powiedzieć, że w burdelu, bo tym właśnie jest ten przybytek.
Zaczyna pracować, poznawać osoby pracujące w lokalu i wikłać się w różne relacje z kobietami.
Czy w takim miejscu ma szasnę poznać kogoś, kto odmieni jego życie?

Jeśli chodzi o fabułę, to niewiele więcej jestem w stanie napisać, bo sama książka to raczej opowiadanie, ma jedynie 113 stron. Poznajemy historię bohatera od momentu gdy zaczyna pracować jako barman, narracja jest pierwszoosobowa, więc dokładnie wiemy co myśli czy czuje.
Wbrew pozorom  jednak, to nie jest historia kobiet, które zarabiają na życie swoim ciałem, nie poznajemy ich historii i tego co doprowadziło je do miejsca, w którym się znalazły, a jeśli już się czegoś o nich dowiadujemy, to jest to bardzo powierzchowna wiedza.
Tak naprawdę cała opowieść skupia się na tym młodym chłopaku i jego sercowych i łóżkowych perypetiach.
I tu pojawiło się moje pierwsze rozczarowanie.
Brakiem głębi, brakiem zanurzenia się w historii kobiet, które pracują w burdelu i tego co je do tego popchnęło.
Zamiast tego dostałam historię wycinka życia młodego chłopaka, który mimo, że próbował obserwować otaczającą go rzeczywistość i opowiedzieć o niej, to robił to w moim odczuciu dość protekcjonalnie i z poczuciem wyższości.
Nie potrafiłam oprzeć się wrażeniu, że pomimo swoich finalnych wyborów, czuł się „lepszy” od kobiet, które pracowały jako prostytutki.
W sumie mnie to trochę ubodło, bo tak naprawdę nikt nie może wiedzieć jak by się zachował i jakie decyzje podjął gdyby znalazł się w skórze drugiego człowieka. A miałam nieodparte wrażenie, że gdzieś pod przykrywką „każdy robi co uważa” czaiła się ocena tych kobiet.

Drugim rozczarowaniem był styl. Dość prosty, mało plastyczny, jakbym czytała streszczenie książki. Nie czułam obiecywanego klimatu przyciemnionych wnętrz i intymności, którą obiecywał opis na książce.
Jeśli chodzi o samego bohatera, to byłam go ciekawa, ale krok po kroku traciłam do niego swoje pozytywne nastawienie. Wydawał mi się pyszałkowaty i zarozumiały, w końcu doszło do tego, że zwyczajnie go znielubiłam, a jego historia przestała mnie ciekawić.
Mimo to czytałam nadal, bo chciałam zobaczyć jak to się (pomimo skromnej objętości) rozwinie. I tu pojawia się kolejny minus – zakończenie.
Nawet teraz nie wiem co o nim myśleć, bo książka dosłownie się ucina, jakby autor pomyślał „ok, teraz to skończę” i nie patrząc na nic dał ostatnią kropkę w miejscu, w którym właśnie się znajdował.

Nie mogę napisać, że książka przypadła mi do gustu. Jeśli mam być szczera, to musze otwarcie napisać, że to jedna z nielicznych książek, które mnie rozczarowały aż tak bardzo.
W takiej historii był ogromny potencjał, tu można było zawrzeć tak wiele emocji, tak wiele ludzkich portretów, pokazać pracę w burdelu od środka, ukazać te kobiety właśnie jako kobiety z historią, a nie ciała do kupienia, pokazać jak odnajdywał się tam bohater, jak to na niego wpływało, jak (ewentualnie) go zmieniło.
Ale autor się o to nie pokusił, dostajemy niewiele ponad opowiadanie o młodym chłopaku, który popracował sobie w klubie ze striptizem i to opowiedzianą w sposób, który dla mnie był mało przyjemny.

Czy odradzam „Dziwkę” Łukasza Mularskiego?
Nie.
Uważam, że każdy powinien sobie wyrobić swoje zdanie i jeśli ktoś uzna, że tematyka może go zainteresować, to śmiało!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz