piątek, 21 lutego 2020

"Zima czarownicy" Katherine Arden

"Zima czarownicy", to ostatni tom Trylogii Zimowej Nocy Katherine Arden. Akcja tej
z wytęsknieniem wyczekiwanej przeze mnie powieści rozpoczyna się tam, gdzie zakończył się tom drugi, czyli w momencie spalenia Moskwy przez Żar-Ptaka.
Wasia pozbawiona pomocy Morozki sama będzie musiała stawić czoło złu, które atakuje znienacka, sprytne i przebiegłe.
Przed dziewczyną będzie długa droga, usiana zagrożeniami nie tylko ze strony czartów, ale i ludzi.

Jeśli chodzi o fabułę, to nic więcej napisać nie można, żeby przypadkiem nie zdradzić choć słowa za dużo. Bo fabuła tej książki jest tak cudowna, akcja tak świetnie poprowadzona, wątki tak misternie posplatane, że każdy spoiler to wg mnie byłby grzech ciężki.
Poprzednie dwa tomy trylogii zachwyciły mnie totalnie, wciągnęły w tak wspaniale odmalowany świat i dały poznać tak wyjątkowych i niepowtarzalnych bohaterów, że bałam się okropnie, czy „Zima czarownicy” podoła tak wywindowanym oczekiwaniom.
I wiecie co?
Nie tylko podołała, ale olśniła mnie i zachwyciła jeszcze bardziej niż poprzednie tomy.

Katherine Arden posiadła niesamowity dar pisania w sposób, który do tej pory spotkałam tylko u rosyjskojęzycznych pisarzy. Potrafiła ukazać wszystko to, co rozgrywało się w duszach bohaterów, potrafiła pokazać tęsknotę Wasi za wolnością, akceptacją i Morozką. Za byciem sobą.
Potrafiła opisać w wyjątkowo barwny sposób obraz tamtych czasów, panujących wtedy na Rusi obyczajów, tradycji, wymagań i oczekiwań względem kobiet i ich miejsca na świecie.
Do tego ta niepowtarzalna melancholia, czar, urok i posługiwanie się wyjątkowo pięknym językiem. To mieszanie się ze sobą czartów i kościelnych dzwonów, to ukazanie, że to co „stare” wcale nie oznacza, że z automatu jest złe.
Że na świecie jest miejsce dla wszystkich i wszystkiego, wystarczy tylko chcieć współpracować, dzielić się przestrzenią i tym co nas otacza.

Bohaterowie, których kreśli autorka są wyjątkowo barwni, pełnokrwiści, nie da się ich wtłoczyć w ramy czy schematy. Nikt nie jest tylko dobry lub tylko zły. A gdy już ciężko się w którymś z bohaterów dopatrzeć choć odrobiny dobra, wtedy okazuje się, że jest to w sumie postać tragiczna, wewnętrznie złamana, skłócona sama ze sobą.
Bohaterowie i niesamowity klimat surowej Rusi to ogromne zalety tej powieści, choć jeśli mam być szczera, to i w Zimie czarownicy i całej trylogii nie znalazłam choćby jednego elementu, który podobałby mi się mniej czy uznałabym go za słabszy.
Ta książka to dla mnie ideał, genialna, piękna, wzruszająca, zachwycająca, czasem też wywołująca uśmiech na twarzy.
Jest tu mroczny klimat, namiętności, tęsknoty i obawy. Są dwa istniejące obok siebie światy, każdy z nich ma swoje jasne i ciemne strony.
To czego tu na pewno nie znajdziecie, to schematy,  sztampowość i  wtórność.

„Zima czarownicy” to idealne zwieńczenie opowieści o Wasilisie, Morozku, Niedźwiedziu, Rusi i czartach.
Przepełniła mnie emocjami jakich dawno nie wywołała we mnie przeczytana książka.
Piękna, niesamowita i mroczna
Taka jest Zima czarownicy i taka jest cała trylogia Zimowej Nocy Katherine Arden.
Jeśli ktoś jeszcze waha się czy przeczytać tą trylogię, to namawiam gorąco – czytać! Czytać i jeszcze raz czytać.


4 komentarze:

  1. Muszę w końcu przeczytać pierwszy tom tej trylogii.
    Jestem oczarowana okładkami i mam nadzieję, że fabuła także będzie w moim klimacie. <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam całym sercem, tak wspaniałe książki rzadko się trafiają :)

      Usuń
  2. Słyszałam, że jest to naprawdę fajna seria. W końcu muszę się za nią zabrać. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cudowna trylogia, aż mnie serce boli, że już przeczytałam :D

      Usuń