środa, 15 maja 2019

"Zapisane w bliznach" Adriana Locke

„Zapisane w bliznach” autorstwa Adrianny Locke, to kolejna już książka w jej dorobku. Ale dla mnie
to pierwsza styczność z pisarką, więc byłam bardzo ciekawa czym zostanę zaskoczona.
Powieść opowiada historię Elin i Tylera, małżeństwa, które w pewnym momencie wspólnego życia trafiło na drogę, z której ciężko zawrócić by naprawić to co zepsute.
Oboje są poranieni na sercu i duszy, obojgu pozostaną na zawsze blizny.
Ale Tyler jest zdeterminowany, aby odzyskać Elin i choć życie nie zawsze jest łatwe, a miłość nie zawsze daje tylko szczęście, oboje dostanę jeszcze jedną szansę.
Czy ją wykorzystają?

Powieść pani Locke zaczyna się, że tak powiem z przytupem, bo czytelnik od pierwszej strony wpada w sam środek wydarzeń i nie mija dużo czasu, a już wiemy co i jak się wydarzyło w życiu głównych bohaterów i z czym przyjdzie im się mierzyć.
Dobrze poznajemy również głównych bohaterów, bo narracja jest pierwszoosobowa, a każdy z rozdziałów jest pisany naprzemiennie z perspektywy Elin lub Tylora.
Takie sposób prowadzenia narracji pozwolił mi dobrze poznać bohaterów i wczuć się w ich sytuację, problemy, nadzieje i lęki.

Dzięki całkiem dobremu stylowi i lekkości pióra, powieść czytało mi się bardzo przyjemnie, choć jak na mój gust, autorka przesadziła odrobinę z ckliwością i były momenty, które były aż za bardzo nią okraszone. Nie wpływa to jednak negatywnie na całościowy odbiór powieści, bo Adriana Locke porusza w swojej powieści wiele ważnych tematów, niektóre trudne i potrafiące przygnieść do samej ziemi.
Gdy czytałam o niektórych problemach głównych bohaterów, to przewracałam oczami z irytacją i  zastanawiałam się „serio? To są te wasze wielkie problemy przez które rozpadł się wasz związek?” I pewnie by na tym stanęło, gdyby nie dobre nakreślenie tła dla problemów Tylora i Elin i pokazanie mi, że to co początkowo wydawało mi się błahe i mało ważne, w kontekście jeszcze innych wydarzeń potrafiło urosnąć do rangi prawdziwego dramatu i faktycznie zniszczyć życie.
Jestem pozytywnie zaskoczona takim poprowadzeniem fabuły i należą się tu ukłony dla pani Locke, że potrafiła zagłębić się w myśli, odczucia i psychikę bohaterów i pokazać, że to co dla jednych jest przejściowym problemem, dla innych może być wręcz matnią, z której nie potrafią się wyrwać.

Akcja powieści jest bardzo wartka i wiele się w tej książce dzieje, Prócz pary głównych bohaterów jest też sporo fajnych i ciekawych postaci drugoplanowych, z których każda jest na swój sposób wyjątkowa, zwłaszcza Cord, który skradł moje serce.
Mimo, że nietrudno się domyśleć ogólnego zamysłu autorki co do rozwoju fabuły, to pojawiają się wydarzenia, które nawet mnie zaskakują i uważam, że to kolejny plus tej powieści.
Jak to w romansach bywa, mamy tutaj miłość, która jest motorem wszystkiego, mamy odpowiednią porcję erotyzmu, ale wszystko to doprawione jest wydarzeniami, które mogą spotkać każdego z nas, przez co nie trudno zrozumieć bohaterów i wczuć się w ich sytuację.

„Zapisane w bliznach” pomimo, że nie opowiada o czymś, czego w innych powieściach jeszcze nie było, to czyta się całkiem dobrze i bardzo miło spędziłam z nią czas. Było wesoło, było smutno, był moment gdy zwyczajnie się popłakałam.
Autorka pokazała, że czasem sama miłość nie wystarczy, że potrzebne jest jeszcze coś więcej.
Ukazała, że nawet najbardziej zakochane w sobie pary mogą nie udźwignąć ciężaru problemów, gdy nie będą się starali razem stawić im czoła.

Adriana Locke napisała powieść, która zasmuca, ale i daje nadzieję. Powieść, którą czytało mi się bardzo dobrze i mimo pewnych słabszych stron uważam, że to była dobra lektura w swoim gatunku.
Chętnie sięgnę po kolejne jej powieści.
Polecam.

Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwo Szósty Zmysł




2 komentarze:

  1. O nie erotyka, książka na pewno nie dla mnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Są sceny sexu, ale erotyka to nie jest głowny wątek tej powieści.

      Usuń